czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 33

**Olivia**

- No witaj Olivia... pamiętasz mnie? - kiedy usłyszałam ten głos... od razu byłam pewna, że to on.
- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś? - spytałam
- Ma się swoje kontakty, twój braciszek powinien uważać, co komu mówi oraz z kim się zadaje - przycisnął mnie do muru
- Czego chcesz? Znowu mnie porwać? - nacisnął mocniej. Nie mogłam oddychać zbliżył głowę do mojego ucha
- To byłoby niestosowne. W każdym bądź razie nie teraz. Tylko ostrzegam, że nie znasz dnia ani godziny, w której pojawię się ponownie, tym razem z gorszymi zamiarami....

Mężczyzna przestał na mnie naciskać. Powoli zsunęłam się po ścianie i podciągnęłam nogi pod brodę. Spojrzałam w górę. Dalej tam stał. Zaczął się śmiać. Wyciągnął z kieszeni nóż. Kurwa, już po mnie - pomyślałam, ale byłam zbyt sparaliżowana ze strachu, żeby się ruszyć. Unieruchomił moje ręce i kucnął tak, że nie miałam szans na jakikolwiek ruch. Nożem przejechał po twarzy i zjechał na szyję. Z tyłu szyi zrobił lekkie nacięcie. Mimo, że nie było mocne to bolało jak cholera. Do tego czułam, jak krew spływa na moją koszulkę. 
- Niech ci to o mnie przypomina. Wygadasz komuś to masz przejebane. - warknął i poszedł. Mój oddech był bardzo szybki. Myślałam, że dawno zamknęłam ten rozdział, ale nie! Musiał się tu pojawić. Teraz znowu nie będę się czuła bezpieczna. Eh.. 
Wstałam z ziemi i otrzepałam się. Poszłam do sklepu i kupiłam to, co potrzebowałam. Cały czas miałam to uczucie. Obserwował mnie. Byłam tego bardziej niż pewna. W drodze powrotnej natknęłam się na Carter'a. Powiedział, że martwił się o mnie. Gdybym tylko powiedziała mu, co się stało.... 
Przez jakiś tłumaczyłam mu, że niby szłam tak długo się przez dużą kolejkę w sklepie.
Weszłam do łazienki z piżamą pod pachą i rozebrałam się, ubrania rzuciłam w kąt, pod szafką. Weszłam pod prysznic. Z każdym momentem, w którym ciepłe krople wody spływały po moich ramionach stres uciekał. Umyłam włosy i wyszłam spod prysznica. Czuprynę zawinęłam w turban i starannie wytarłam ciało. Na suche już ciało założyłam piżamę. Włosy wytarłam i rozczesałam. Do drzwi zapukał Jordan. Wpuściłam go. Skierował się w stronę szafki. Koszulka.... Chwycił ją w ręce i spojrzał w moją stronę. 
- Skąd ta krew Liv? - spytał wskazując na dość sporą plamę. Odruchowo złapałam się za szyję. 
- N... nie ważne - jąkałam się
- Olivia... jak nie ważne?! Od Aaron'a dowiedziałem się, że dość długo cię nie ma, teraz ta plama. Więc raczysz odpowiedzieć mi na pytanie? Co się stało?! - podszedł i przytulił mnie. 
- Nie mogę ci powiedzieć... 
- Jak to? A komu możesz? 
- Nikomu. 
- To... mam pomysł. Napisz
- Już wolę powiedzieć, ale... chodź - poszliśmy do salonu. Była tam tylko nasza dwójka. Cały czas miałam wątpliwości, czy mu mówić. Usiadłam na kanapie, tyłem do drzwi - pamiętasz, jak mnie porwano?
- Tak...
- Spotkałam porywacza. To znaczy jeżeli nazwać to spotkaniem... 
-Co?! Więc ta plama krwi jest twoja...? - widziałam lekkie przerażenie w jego oczach
- Niestety. Proszę, nie mów nic Aaron'owi.  - odgarnęłam włosy i pokazałam mu bliznę. Zaniemówiłam.  W drzwiach stał Carter. Fuck. Podszedł do mnie. Jordan spojrzał na nas i wyszedł. 
- Dlaczego nie chciałaś mi powiedzieć? Nie ufasz mi? - spytał
- Nie Ar. Rzecz w tym.... dopiero cię zapewniałam, że nic się nie stało a teraz Jordan miałby ci mówić o tym, że mnie zaatakowano? Nic takiego się nie stało
- Olivia, słyszysz siebie?! Nic się nie stało? Co jakby wbił się głębiej? Nie byłoby cię tutaj. Nie byłoby cię ze mną. Z resztą... nie zrozumiesz 
- Nie było szans. Wierz mi, że prędzej porwałby mnie, niż zabił. To już są głębsze porachunki. Tylko nie wiem jeszcze dlaczego teraz chce mi coś zrobić. Skoro poprzednio... Nie ważne. Nikt nie wie o tym, dlaczego wcześniej mnie porwali - spojrzałam w sufit. 
- Ale ty wiesz, prawda? - spojrzał w moje oczy. Skinęłam głową - powiesz mi?
- Nie powinnam. Ale dobrze. Przez Jay'a, jakieś jego porachunki. Nawet mu tego nie powiedziałam. - przygryzłam dolną wargę. Co jest ze mną, że dzisiaj mówię wszystko bez buntu? Przecież nic mi nie podał. Normalnie bym się uparła i nie odezwała słowem, a teraz? Gadam na zawołanie 



**Lena**

-Przestań - jęknęłam kiedy poczułam coś mokrego na twarzy. Max jedynie się zaśmiał i pocałował mnie w usta.
-Wstawaj Kocie - uwielbiałam ten głos. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy. W taki sposób mogłabym budzić się przez całe życie.
- Wiesz czego mi brakuje do szczęścia? - zapytałam podnosząc się.
 - Niczego? - odparł. Wstałam i ruszyłam do łazienki.
- Kawy - zaśmiałam się tylko .
 - Twoje rzeczy są w tamtej szafie- pokazał na szafę przy oknie- Następnym razem ty robisz kawę- dodał. Wzięłam spodnie i koszulkę na długi rękaw , bo nie zapowiadała się piękna pogoda. Szybki prysznic i jestem zdolna przeżyć ten dzień. Z łazienki wychodzę tanecznym krokiem. Schodzę do kuchni i podziwiam.to mieszkanie. Jest wielkie!
- Jak ty się tu odnajdujesz?!- krzyczę w przestrzeń , bo nie wiem gdzie jest Max.
- Też się odnajdziesz - mówi wychodząc zza mnie. Uśmiecham się do niego. Ma na sobie czarne spodnie i szarą koszulkę. Bose stopy poruszając się równo po jasnoniebieskich kafelkach gdy podchodzi po kubek. Odbieram kubek z jego dłoni i upijam łyk. Krzywię się.
- bez cukru?
- zrób sobie własną - śmieje się. Kiwam tylko głową na 'nie' i złączam nasze usta w pocałunku. Odstawia kubek na blat i obejmuje mnie w pasie. Odsuwam się na chwilę i patrzę w jego oczy. Szare tęczówki są powiększone , ale... Tym razem od mnie całuje przerywając myśl. Zjeżdżam rękoma po jego klatce aż do spodni. Odpinam guzik , czuję jak się uśmiecha.
Odrywamy się od siebie nagle gdy dzwoni ktoś do drzwi.
- Amy - zgaduje George i niechętnie rusza do drzwi by otworzyć , a ja za nim. Pierwsza wchodzi brunetką z dzieckiem na ręku i od razu zaczyna się witać z Max'em, następnie dziewczynka , może mieć z dziewięć lat , ostatni jest chłopczyk- około trzech.
- Jestem Amy , kuzynka Maxa - przytula mnie - bardzo fajnie cię poznać. To moje dzieci. Od najstarszej : Izzy , Simon , Ruby. Przy okazji , masz śliczne włosy , odważny kolor - mówi szybko i dużo.
- Dziękuję, mi również miło was poznać - uśmiecham się. Gdy siadamy przy stole postanawiam zrobić kawę.
- Napijesz się kawy? - pytam grzecznie.
- Oh , poproszę tylko herbatę , bez cukru - rodzinny ten brak cukru? Kiwam głową i w połowie drogi do kuchni zdaje sobie sprawę że bawet nie wiem czy jest tutaj herbata, ale się nie zatrzymuje. Przeszukuje szafki i stwierdzam że są zapełnione , jednak nic nie mogę znaleźć.
- pomóc? - pyta Max wchodząc do kuchni.
- tak - staję z boku robiąc mu miejsce.
- wiedziałem że nic nie znajdziesz , ale chciałem cię pomęczyć. W tamtej szafce jest coś słodkiego, wyjmij proszę - wskazuje na szafkę , a ja wykonuje polecenie.
- myślałam że szafki będą puste - przyznaje.
 - Kocie , mieszkam tu już od dłuższego czasu i nie , nie jadam tylko w restauracjach - puszcza mi oko. Biorę talerz i wracam do pokoju by Amy nie musiała dłużej siedzieć sama.
Gdy tylko wracam kobieta wciąga mnie w rozmowę i mówi mi dosłownie o wszystkim! Potem wraca Max. - Szkoda że nie możesz poznać mojego męża. Myślę że polubiłabyś Nick;a - wyznaje.
- Mam nadzieję że będę miała okazję - uśmiecham się.
- Mamo , nudzi mi się - mówi starsza z dziewczynek
- Izzy.
- Chodź , może znajdziemy coś do zabawy - wyciągam do niej rękę. Patrzy mi chwilę w oczy , jej są ciemne. W końcu chwyta moja dłoń i idziemy w stronę drzwi na taras.

***

Zmęczona siadam na schodku a Izzy i Simon nadal ganiają się w ogrodzie, miło się na to patrzy. Oczy Simona są tak niebieskie jak basen koło którego przebiega. Nie jest podobny do Amy , zapewne do Nicolasa.
- Dołączysz do nas? - odwracam się słychać męski głos z tyłu. Wstaje otrzepując tyłek i gdy jestem przy drzwiach Max mnie przytula.
- Mam nadzieję że dzieci zostawiły ci trochę energii - kuzynka Grorge'a odwraca się do nas.
 - Wspaniałe dzieciaki - odpowiadam
- Może lepiej je zawołać? Są zbyt blisko basenu...- patrzę przez okno .
- Powiem aby się trochę przesunęli- mówi mężczyzna puszczając mnie i kierując się do wyjścia. Gdy zabrał rękę poczułam tęsknotę za tym obejmowaniem.
Kiedy wrócił zaproponował coś mocniejszego do picia.
- Niestety , ja nie mogę- odzywa się Amy. Łysy siada obok mnie.
- Prowadzisz?
- Nie. W naszej rodzinie pojawi się nowa osóbka - kładzie rękę na brzuchu. Czuję jak Max sztywnieje obok.
- O jejku , tak się cieszę! Gratulacje dla was obojga , a nawet dla całej waszej trójki- mówię wstając i delikatnie przytulam kobietę.
- Dziękujemy. Już się nie mogę doczekać - ekscytuje się przyszła matka. Max wraca do świata żywych i również składa jej życzenia.


***


- Musicie nas odwiedzić - żegna się Amy - dziękuje za miły dzień.
- My też Bezpiecznej drogi - odpowiadam. Przytula nas oboje i wychodzi. Max przytula mnie gdy tylko drzwi się zamykają.
- Fajne dzieciaki , prawda? - mówię do jego klatki piersiowej.
- Tak , ale nie wiem jak sobie poradzą z kolejnym... Nie mają łatwego życia- wzdycha.
- Ale mają siebie , razem dadzą sobie radę - składam pocałunek na jego ustach.
- Idź się spakować. Jutro o dziewiątej mamy samolot na Ibizę , a potem zjesz kolację zrobioną przez mistrza - całuje mnie w głowę.
- Masz na myśli siebie?- prycham odchodząc. Mruczy coś pod nosem. Prawda , całkiem zapomniałam o wyjeździe.
Chwytam czerwoną walizkę , która - jak mniemam- jest przeznaczona dla mnie i zaczynam wybierać ubrania na wyjazd.


_______________________________________

Cześć Wam!
Tak wiemy, dawno nas nie było... Ale było ciężko, poza tym ostatnio staramy się nadrobić zaległości w pisaniu na Just The 2 Of Us. Przepraszamy za nieobecność, postaramy się to naprawić. Zapraszamy na tego drugiego bloga, tematyka całkiem inna. W głowach mamy miliony pomysłów na niego, co nie znaczy że ten blog pójdzie w niepamięć. Po nowym roku postaramy się dodawać bardziej systeMrsmatycznie.

Jako iż rozdział miał pojawić się wczoraj to z całego serca pragniemy Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia z okazji świąt Bożego Narodzenia. Mamy nadzieję, że w tym okresie spędzą się Wasze najskrytsze marzenia ;) No i oczywiście udanego sylwestra! :)
Do zobaczenia po nowym roku :)

Mrs Carter ;3 & Chasing The Sun ;3