wtorek, 27 maja 2014

Rozdzial 20

**Olivia**
Obudziłam się obok Sykes'a. Nie byliśmy w namiocie. Byliśmy w dobrze znanym nam miejscu - nad rzeką. Reszta nocy minęła nam na oglądaniu filmu, choć pod koniec moje powieki odmówiły posłuszeństwa, zasnęłam. Wszystkie wspomnienia z wczorajszego dnia wróciły. Jako iż Nathan już nie spał porozmawialiśmy chwilę, podniósł mnie na duchu i udaliśmy się do reszty. Kiedy Max powiedział mi, że
Lena jest w namiocie poszłam do niej.
- Hej Lena... Miałabyś chwilę? Muszę się komuś wygadać...
-jasne , siadaj - przesunęła się lekko uważając na nogę i robiąc mi miejsce .
- No więc... Jak pewnie zauważyłaś w nocy nie było mnie i Sykesa...
- Liv , ty chyba nie chcesz mi powiedzieć że wy ... - wyglądała na zaskoczoną
- Nie, nie. Może zacznę od początku. Na ognisku poszłam do namiotu.  Jay zostawił telefon w namiocie, akurat dostał jakiegoś SMS. Chwyciłam go i przeczytałam. Był od niejakiej Eleanor. Już się nie mogę doczekać kiedy przyjedziesz. Powiedziałeś już o tym Olivii? - miałam łzy w oczach. Lena chwilę milczała po czym mnie przytuliła.
-To na pewno nie to o czym myślisz , może to jego znajoma ?- próbował mnie pocieszyc .- Prawdę mówiąc, nie wiem już co myśleć. Jeszcze ta sytuacja z Nathan'em....
-  Ale z Nathanem nic nie było , tak ? Więc nim nie musisz się przejmować, Pogadaj z Jayem . Powiedz mu co wiesz - kontynuowała .
- Nie wiesz czegoś jeszcze... Nathan niedawno powiedział mi o tym, że kocha mnie. No i.... Nie powinnam tego ukrywać, ale ja z nim kiedyś byłam. Był moją pierwszą miłością.... - to ostatnie wyszeptałam. Lena milczała przez dłuższą chwilę.
- jejku... co ty do niego czujesz ? - zapytała zbita z tropu . Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co jej odpowiedzieć. Sama nie wiedziałam, czy coś do niego czuję. Ale z drugiej strony, te wspomnienia. Wszystkie pocałunki. Właściwie nie pamiętam o co poszło, że wtedy zerwaliśmy. Te uczucia podczas śpiewania Survive You.... 
- Nie wiem - palnęłam
- oh Liv ! -westchnęła - chcesz zerwać z Jayem ?
- Nie nie chcę... - powiedziałam, choć przez myśl przeszło mi "chyba nie chcę".  Moje uczucia były mieszane, z jednej strony Jay, z drugiej Nath a ja po środku nie wiedząca w którą stronę iść...
- mam być szczera ? Bagno . Niezły dylemat. Ja nie mogę dać ci odpowiedzi. To nie zależy ode mnie. Zastanów się, posłuchaj serca i nie podejmuj tej decyzji zbyt pochopnie .
- Dziękuję ci Lena. Po rozmowie z tobą lepiej mi. - przytuliłam dziewczynę i popatrzałam na jej nogę. Zrobiło mi się głupio, po raz kolejny..
-Błagam cię nie martw się o mnie. Masz swoje kłopoty - najwyraźniej zauważyła mój wzrok - teraz Max mi pomaga i muszę przyznać ze będę za tym tęsknic - zaśmiałam się
- To dobrze, że masz w nim wsparcie. Ja już pójdę... Pomyślałam o tym, żeby się odstresować i trochę sobie ponucić - powiedziałam 
- trzymaj się i na pewno znajdziesz rozwiązanie. Wiem to - posłała mi uśmiech. Wyszłam z namiotu, widząc Jay'a siedzącego z chłopakami szybkim krokiem ruszyłam do namiotu. Chwyciłam tableta, którego wcześniej przyniosłam do namiotu i zaczęłam szperać w internecie za wersją karaoke pewnej piosenki. Po paru minutach znajduję Backstreet Boys - Show Em'( What You're Made Of) .  Włączam piosenkę i zaczynam śpiewać.

Widziałam to już wiele razy
Upadam, ale nadal żyję
Na pewno? Na pewno?
Tak ciężko oddychać, gdy woda jest wysoka
Lecz nie muszę pływać - nauczyłem się latać
Bardzo wysoko, tak wysoko

W oczach dziecka znajdziesz prawdę
Gdzie jedyną granicę wyznacza niebo
To żyjący dowód, że widzę siebie w tobie

Kiedy brak ci czasu do ucieczki
A twe serce jest zamarznięte
Po prostu pokaż im na co cię stać
Kiedy niknie słoneczne światło
Świat będzie na ciebie czekał
Po prostu pokaż im na co cię stać

Rękawice założone, gotowe do walki
Przetrwam, jak lew
Czy na pewno? Czy na pewno?
Musisz w coś wierzyć
Nawet jeśli wierzysz jako jedyny
Nie obawiaj się, bedzie dobrze

W oczach dziecka znajdziesz prawdę
Gdzie jedyną granicę wyznacza niebo
To żyjący dowód, że widzę siebie w tobie


Niestety spokój nie trwał wiecznie. Do namiotu wszedł Nathan. 
- When walls start to close inYour heart is frozen over Just show ‘em what you’re made of  When sunlight is fading The world will be waiting for you Just show ‘em what you’re made of - zaśpiewał.
- Czy ty musisz zawsze mi przeszkadzać? - spytałam
- Tak - zaśmiał się. Zastopowałam piosenkę. 
- Czego chcesz? - spytałam 
- Pośpiewać z tobą . Znudziło mi się z chłopakami. Usłyszałem, że śpiewasz i stwierdziłem, że przyjdę do ciebie - powiedział 
- Okej. Co chcesz śpiewać? - zadałam pytanie
- Incomplete - powiedział
- Nie znam tego... 
- To ja puszczę z tela, a ty poszukaj tekstu. To też nuta BSB 
Znalazłam tekst i zaczęliśmy śpiewać. Wyszło nam całkiem, całkiem. Potem były już bardziej znane mi nuty, czyli  In a World Like This, Miss You More i  Summertime. Zaczynaliśmy śpiewać We Own The Night, kiedy do namiotu wbił Jay. Po raz pierwszy nie cieszyłam się na jego widok.
- Hej Liv, no  i... Nathan. Czemu nigdzie cię rano nie było? - usiadł naprzeciw nas
- Całą noc mnie nie było, ale ty nie raczyłeś zauważyć, wolałeś łykać alkohol, niż się mną interesować - warknęłam 
- Jak to? 
- Normalnie. Zostawcie mnie wszyscy samą! - chwyciłam słuchawki, telefon i poszłam w las. Nie chciałam iść nad rzekę, więc szłam przed siebie, nie zwalniając kroku, czy też patrząc za siebie. Miałam telefon i słuchawki. To mi wystarczyło. Spacerowałam bez większego celu. Usłyszałam strzał. Bezszelestnie podeszłam do miejsca, z którego dochodził odgłos i oglądałam co się dzieje. Dwaj mężczyźni wywlekali ciało. Szybko oddaliłam się. Udałam się do reszty. Ujrzałam tylko Parker'a.
- Czemu nikogo nie ma - spytałam
- Lena zemdlała. Wszyscy są w jej namiocie, ale nawet tam nie idź. Tam jest za duży tłok - powiedział, kiedy zaczynałam iść w stronę namiotu dziewczyny. Przejęłam się trochę tym co się stało. Czekałam na to, co powie Max, kiedy przyjdzie.

**MAX**

Otworzyłem oczy i zadowolony faktem że Lena śpi obok,  powoli się poniosłem wziąłem jakieś spodenki i koszulkę po czym ubrałem się w nie. Dziewczyna oddychała równo pogrążona w śnie który już za chwilek miał się skończyć. Siedziałem i grałem w jakąś grę dopóki nie otworzyła oczu. Uśmiechnęła się do mnie szeroko. Ślicznie jej tak. Taki poranny nie ogar. Od razu nachyliłem się do jej ust. Trzeba przyznać że było to uzależniające. Kolejno ona zaczęła się ubierać , a ja wyszyłem z namiotu. Gdy szedłem Liv zapytała czy Lena jest w namiocie , powiedziałem że tak .
Poszedłem się przejść. Dzisiaj wracamy do domu . Szkoda ...

                                                                                 *** 
-Pomogę ci wyjść , a potem złożę namiot , ok? - zapytałem dziewczynę.
 - Jasne- posłała mi kolejny uśmiech. Pomogłem Lenie wydostać się z namiotu i podtrzymując ją ruszyliśmy w stronę Kelsey.
- gdzie Jess?- spytała zdziwiona. Starałem się nie wybuchnąć śmiechem , jednak nie wytrzymałem.
- wróciła do domu pierwszego dnia. Źle się czuła - tłumaczyłem - Nie zauważyłaś? - czekałem na jej odpowiedź gdy nagle osunęła się na ziemie. Na chwile zamarłem jednak zdążyłem ją złapać.
 - Tom! - krzyknąłem pierwsze lepsze imię. Coś ściskało mnie w środku . Strach ? Nie miałem czasu myśleć jakie to uczucie. Potem wszystko działo się szybko. Kels pomagała Tomowi przenieść Lene , a ja nawet nie poczułem kiedy zniknęła z moich rąk. Stałem osłupiały , nie rozumiejąc co się dzieje i skąd wzięły się te łzy . Ogarnij się! - wrzeszczałem na siebie. Nie potrafiłem... Nic zrobić. Zacisnąłem pięści i spojrzałem na dziewczynę nad którą był Tom , Jay i Kels. Co się dzieje ?! Mówili coś jednak litery nie składały się w słowa... Nic nie miało sensu ! Pomocy !! Tak ! Pogotowie. Wyjąłem telefon z kieszeni trzęsącymi rękoma. Spadł. Cholera!
 - Max ! - to był głos kobiety , nie Leny a Kelsey. Spojrzałem w tamtą stronę. Lena miała otwarte oczy. Od razu rzuciłem się w jej stronę. Przytuliłem. Głośno wciągając jej zapach.
 - Baby , I'll never let you go ...* - wyszeptałem jej w ucho. 
 - daj jej poodpychać - instruowała blondynka. Odsunąłem się. Po kilku minutach wziąłem ją na ręce i przeniosłem do namiotu. 
- co ci jest ? - zapytałem zmartwiony.Spojrzała na mnie. Jej brązowe oczy hipnotyzowały i nie pozwalały się odsunąć.
- źle się poczułam. Nie wiem czemu , mogłam szybciej powiedzieć - chyba nie kłamała.
-wiesz jak mnie wystraszyłaś? Cieszę się że nic ci nie jest. Jak wrócimy pójdziesz do lekarza i wszystko się wyjaśni - przytuliła mnie . Uwielbiałem gdy była blisko.
 - już ok , nie trzeba iść do lekarza. Pójdziemy się przejść ? - zaproponowała .
 - jasne - powiedziałem- i tak pójdziesz do lekarza - dorzuciłem gdy szliśmy już koło namiotów - wiesz co jest z Olivią? -zapytałem.
 - nie , a coś nie tak ?- kłamała. Nie będę wnikał , jednak kłamstwo nauczyłem się dostrzegać. Kiedy kłamała nie potrafiła patrzeć mi w oczy.
 - nie ważne - Liv właśnie szła w naszą stronę. Potem zaczęła się gadanina typu : co się stało ? Itp. W końcu ruszyliśmy dalej. Poszliśmy nad jezioro , na jakiś pomost. Usialiśmy. 
- szkoda że już jedziemy 
- właśnie ! Miałem złożyć ten namiot...  może jeszcze kiedyś tu przyjedziemy , abo razem gdzieś wyjedziemy - mówiłem. Położyłem się plecami na deskach. Dziewczyna przyłożyła głowę do mojej klatki piersiowej.
 - ale w jakieś słoneczne miejsce. Nie lubię zimna - zaśmiała się.
 - jak będziesz chciała , a jak się czujesz ? - wolałem się upewnić.
 - normalnie , jest dobrze - zapewniła mnie. Wstała , a po chwili widziałem jej twarz przed sobą. Uśmiechała się i najwyraźniej było już w porządku. Przybliżyła się tak że stykaliśmy się nosami
- kocham cię - powiedziała.
 - ja ciebie też - nie kłamałem. Uniosłem się na łokciach żeby sięgnąć do jej ust. 
 - jak ja bez ciebie wytrzymam- szepnęła.
 - a jak ja bez ciebie ? Damy radę , zobaczysz. Odpoczniesz ode mnie - puściłem do niej oczko. Oboje wstaliśmy. Stałem tyłem do wody i obejmując ją w pasie pocałowałem. Gdy się w końcu oderwałem zobaczyłem że Tom idzie w naszą stronę. 
- Tom idzie - szepnąłem jej na ucho. Wtedy stało się coś ... Hymm bardzo zaskakującego. Dziewczyna odepchnęła mnie do tyłu. Zdezorientowany i nie przygotowany na taki obrót sprawy poleciałem do tyłu na tyle mocno by wpaść do wody. Słyszałem jeszcze jej głos :
 - Uciekaj! - najwyraźniej Tom uciekał , ale bez niej bo dodała- Czekaj! Uciekaj ze mną! - wody nie było dużo , sięgała mi do klatki piersiowej. Przemoczony wyszedłem z wody i śmiejąc się z tej sytuacji wracałem do nich. Śmiałem się na głos . Podobnie się poznaliśmy tylko tyle że to ona wtedy wpadła do wody. Gdy byłem na miejscu napotkałem spojrzenia...wszystkich . Zaczęli się śmiać. Chciałem iść do namiotu po ubrania , ale namiotu nie ma!
 - Chciałem wam pomóc i złożyłem namiot - mówił przez śmiech Parker. Przekląłem pod nosem i poszedłem do samochodu. Znalazłem swoją torbę z ubraniami i wziewałem jakieś rzeczy. Udałem się do toalet i przebrałem.

Wszedłem do auta. Lena patrzała na mnie , nie odezwałem się. Zapiąłem pas. Jay znów kierował jako pierwszy , a Liv siedziała na miejsu pasażera ze słuchawkami w uszach .
 - Obraziłeś się? - zapytała. Wyciągnęłam telefon i zacząłem coś w nim robić.
 - Przepraszam... Odezwij się- nie odezwę się. - masz focha? Nie? To nie - ona też wyciągnęła telefon. Jechaliśmy tak dłuższą chwile , w ciszy. Nic się nie działo. Nadal się nie odzywałem na znak protestu. Istnieje takie stowarzyszenie jak Podtapianych Mężczyzn? Zgłosiłbym się tam. 
 - Maaax!- przeciągnęła. Przestawiła nogę, musiało być jej nie wygodnie. Spojrzałem w jej stronę. Pokazała mi swoje zdjęcie na moim twittrrze. - co to ma być?!- tak , zdecydowanie czuła się normalnie , bo krzyczała. Zdjęcie zostało zrobione gdy usnęła w tej dzień gdy ona dodała zajęcie mojej szafy.
 - nie trzeba było robić zdjęć mojej szafie - zaśmiałem się- teraz ty nie będziesz się odzywać? - westchnąłem . Delikatnie położyłem nogę z szyną na swoje kolana. Wiedziałem że była mi wdzięczna , ale nie okaże tego teraz.

***
Lena poszła pod prysznic a ja leżałem na łóżku. Gdy ona wróci ja miałem iść. Złapałem telefon , bo zawibrował. Dostałem smsa od znanego mi numeru jedank nie miałem go zapisanego .
Spotkamy się gdy wrócisz?
M.
W tej chwili Lena wyszła z łazienki wycierając ręcznikiem włosy. Usunąłem wiadomość szybko.
 - możesz iść - powiedziała. Przesz chwile myślałem że chodzi jej o smsa . Dopiero po chwili zrozumiałem że chodzi  o łazienkę. Poszedłem się odświeżyć. Prysznic nie zajął mi długo . Kiedy wyszedłem  już przebrany dziewczyna spała. Uśmiechałem się do siebie. Nie mógł mi z głowy wyjść ten sms. Czego ona chciała. Napisalem:
 Kiedy ?
A numer znałem na pamięć. Już po kilku sekundach dostałem odpowiedź :
 Nie zmieniłeś się , nadal konkretny. Jutro o 17 ?
Odpisałem :
Pasuje.
Myliła się , zmieniłem się i to bardzo . Zmieniłem się dla osoby z którą dziele swoje łóżko i życie.


_______
Jest kolejny , jak Wam się podoba ? Zapraszamy do nowej zakładki ! :)



niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 19

**Lena**

Obudził mnie Max wchodzący do namiotu. Uśmiechnęłam się do niego.
 - Hej , jak się czujesz?- zapytał od razu. Szyna była całkiem wygodna , ale dla mnie (osoby która cały czas się kręci podszas snu ) wydała się naprawdę ciężkim wyzwaniem.
 -lepiej , gdy wezmę tabletkę będzie dobrze - wziełam do ręki środek przeciw bólowy i połknęłam ją.
 - Wiesz...- zaczął- z tą nogą będzie ci ciężko się ubrać , mogę ci pomóc - wyszczerzył się, a ja przekręciłam głowę w bok patrząc na niego z uśmiechem.
 - Wiesz - przedrzeźniałam go- dam sobie radę - cmoknęłam ustami.
 - wczoraj chciałem ci coś powiedzieć ale nie było jak , a teraz ta noga...- spuścił wzrok. 
- powiedz teraz - zachęciłam i zaczęłam szukać ubrań w torbie.
 - to nie rozmowa od tak sobie , ale powiem ci dzisiaj ,obiecuję- pocałował mnie w policzek , a gdy już chciał wyjść rzucił- ubieraj się i wychodź czekamy na ciebie. Jeśli nie dasz rady to zawołaj mnie - wyszedł.
 Ubrałam się w spodnie Maxa. Dresy. Będzie mi za ciepło , ale wygodniej. Moje spodnie są za ciasne , szyna by się nie zmieściła . Spodenki za to ... Cóż nie. Ubrałam jeszcze jakąś bluzkę i wysunełam się z namiotu. Tylko jak ja się podniose ? Fuck! Nie mam się o co oprzeć.
 - Max! - krzyknełam , a chłopak już po chwili był przy mnie . Pomógł mi wstać. Nornalnie jak niemowlak... - dzięki - szepnełam . Pomógł mi podejść. Przywitałam się ze wszystkimi. Nie było tylko Natha.
 - jeszcze raz przepraszam za teń żart - powiedziała Liv.
 - oh nie martw się i tak cię kocham- uśmiechnełam się do niej.
 - przypominam że to ze mną śpisz- wtrącił się Max . Wszyscy zaśmiali się , nawet ja. Zabrzmiało to dość... Dwuznacznie.
 - ja ciebie też - powiedziała Olivia.
- Może zrobimy ognisko ? - powiedział Jay. 
- mi pasuje , ale jak będzie alkohol to Lena odpada bo tabletki dość silne - spojrzał na mnie
 - dla ciebie to plus ,nie będziesz miała kaca - znów się zaśmiał , a ja wystawiłam mu język. 
- Jak będziemy szli się przejść to możemy iść po drewno -zaproponowała Liv.
 - Nath pójdzie z nami - dorzucił Jay.
 - Liv , twój brat przyjechał - powiedział Max i pomachał do 'osoby' za plecami Liv.
 - co ?! Znowu ?! - zirytowana obejrzała się i kolejny raz wszyscy wybuchli śmiechem.
 - ha ha , bardzo śmieszcze - powiedziała znudzona. Oczywoście nikogo tam nie było .
 - Ale zemsta - zaśmiałam się. Gadaliśmy tak jeszcze jakiś czas , potem przyszedł Sykes i gadaliśmy dalej. Następnie Kels przyniosła chipsy i jakieś słodycze i tak spędziliśmy całe południe.

- ja zostanę z Leną - powiedział mój współlokator (namiotowy) gdy wszyscy już się zbierali na ten spacer. - spoko - rzucił Nathan i poszli. Poszli po drewno na ognisko .
** Olivia* *

Obudziłam się bardzo wyspana. Ubrałam się w dres. Nie było najcieplej, a godzina była dość wczesna jak na mnie, już 8. Zostawiłam śpiącego jeszcze Birda w namiocie i poszłam zobaczyć czy ktoś oprócz mnie jeszcze nie śpi. W oddali widzę Max'a. Podchodzę do mężczyzny.
- Hej Max. Lena śpi? - spytałam
- Tak - powiedział. Właściwie to na tym zakończyła się nasza rozmowa bo poszłam na spacer, w miejsce znane tylko mi i Nathan'owi. Znowu o nim myślę. No kurde no. Miałam o nim nie myśleć! Moje myśli zakłóciło wibrowanie telefonu. Dzwonił Jordan
- Cześć braciszku - powiedziałam
- Cześć siostruniuuu - zaśmiał się - brawa ci się należą za odebranie za 1 razem
- Haha bardzo śmieszne - sarkazm
- No więc jak tam pod namiotami? - spytał
- A spoko, może oprócz faktu, że Lena przezemnie ma na nodze szynę - znowu posmutniałam na tą myśl
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, potem poszłam spowrotem do namiotu w którym Jay jeszcze spał. Oj ciekawe co go tak przymuliło... Po jakimś czasie byli wszyscy oprócz Nathan'a.
- jeszcze raz przepraszam za teń żart - powiedziałam
 - oh nie martw się i tak cię kocham- uśmiechneła się do mnie
. - przypominam że to ze mną śpisz- wtrącił się Max . Wszyscy zaśmiali się. Zabrzmiało to dość... Dwuznacznie.
- ja ciebie też - powiedziałam
- Może zrobimy ognisko ? - powiedział Jay. 
- mi pasuje , ale jak będzie alkohol to Lena odpada bo tabletki dość silne - spojrzał na Lenę
 - dla ciebie to plus ,nie będziesz miała kaca - znów się zaśmiał , a ona wystawiła mu język.
 - Jak będziemy szli się przejść to możemy iść po drewno -zaproponowałam.
 - Nath pójdzie z nami - dorzucił Jay. 
- Liv , twój brat przyjechał - powiedział Max i pomachał do osoby za moimi plecami
. - co ?! Znowu ?! - zirytowana obejrzałam się i kolejny raz wszyscy wybuchli śmiechem
. - ha ha , bardzo śmieszcze - powiedziałam znudzona. Oczywiście nikogo tam nie było. Jeszcze się z nim policzę za głupie żarty myślałam
 . - Ale zemsta - zaśmiała się Lena. Gadaliśmy tak jeszczee jakiś czas , potem przyszedł Sykes i nie przerywaliśmy rozmowy. Przez cały czas czułam na sobie jego spojrzenie. Denerwowało mnie to. Kiedy tylko na niego patrzałam widziałam te niebiesko-zielone tęczówki wgapione we mnie. Chłopak był nie do zniesienia. Tak minęło popołudnie. 
- To my idziemy - powiedziałam
- Ja zostaję z Leną - Max
- Spoko - powiedział Nathan 
Poszliśmy na spacer. Po drodze Chłopacy zbierali drewno na ognisko. Oczywiście Sykes chodził tak zapatrzony, że nie raz wylądował na drzewie, z czego chłopacy mieli bekę...


**Lena**

Max pomógł mi wejść do namiotu , co nie było takie łatwe. Co chwilę się śmiałam to wszystko musiało komicznie wyglądać ! W końcu nam się udało i usiadłam wygodnie odsuwając torbę z ubraniami. Chciałam telefon i napisałam do Shanea : jak tam ? Po chwili odpisał że bardzo dobrze i opowiadał też o nowych znajomych. Jeden sms był w sprawie tej pracy. Czy się zdecydowałam ... Chciałam zadzwonić ale przerwał mi George zabierając telefon. Spojrzałam na niego .
 - To miało wygadać całkiem inaczej - zaczął przesuwając się do mnie - niestety będzie tak. Nie mówię tego każdej , wiemy oboje że miałem trochę.... Partnerek , ale ostatni raz powiedziałem to z 3 miesiące temu ...- miotał się w słowach . Złapał moja rękę - kocham cię - serce zaczęło mi bić szybciej. Pierwszy raz to powiedział. Łzy już zbierały się w moich oczach. Patrzył na mnie lekko zdenerwowany , a ją nie mogłam nic odpowiedzieć.
 - Mogłabyś się odezwać ?- uśmiechnął się krzywo. Nie odezwała się ,rzuciłam się na niego i pocałowałam
go. Zaskoczony poleciał do tylu. Cały czas się uśmiechałam. Gdy lekko się odsunęłam spojrzała w jego oczy. 
- ja ciebie też - powiedziałam w końcu. Przekręcił mnie tak że byłam na dole. Tym razem on mnie pocałował namiętniej niż ją go . Jego ręka jeździła po moim udzie . Uśmiechałam się szerzej , wyczułam że on też. Jego usta przeniosły się na moja szyję , w jedym miejscu zatrzymały się na dłużej by zostawić ślad. Potem znów wrócił do moich ust , dłonie powędrowały na moje plecy podciągająca mi koszulkę . Po chwili moja górna część stroju leżała obok , oczywiście odwdzięczyłam się . Musiałam obejrzeć jego tatuaże , pasowały mu. Moje dłonie oparły się o jego klatkę piersiową.
 - a jak ktoś usłyszy lub zobaczy?- zapytałam przerywając czułości
. - niech się wstydzi ten kto widzi - odpowiedział i chciał wrócić do poprzedniej czynności. 
- a jeśli oni przyjdą? 
 - nie przyjdą - uśmiechnął się . Zmieniłam pozycję tak , że znowu ja byłam na górze. Całowałam go a moje dłonie zjeżdżały po jego klatce piersiowej , brzuchu aż do bioder . Przejechałam palcami nad linia jego spodni . Szybko przekręcił się i znów byłam na dole. Oboje chcieliśmy dominować.
 - Ale to nie jest twój pierwszy...?- przerwałam mu. 
- nie - oj Max , nie jestem aż taka święta
 - Masz ...?
 - tak - odpowiedział szybko. Chodziło mi o prezerwatywę , wiedział o tym. Zsunął moje (a właściwie jego) spodnie . Nie było to trudne bo spodnie były luźne . Wydawał się zadowolony . Tym razem udało mi się zaciągać też jego spodnie...
Robiło się coraz ciekawiej. Oboje mieliśmy nierówne oddechy . Max lekko się podciągnął zawadzająć o moja nogę z szyną . Syknęłam cicho by nie dać poznać po sobie że zabolało . Przybliżają swoje usta do mojego ucha szepnął :

 - dłużej nie wytrzymam - jego głos w tym momencie! Matko ! Mogłabym rozpłynąć się w tej chwili . Ohhh , za szybki jesteś - pomyślałam i (uważając na nogę) znów byłam na górze. Przejechałam palcami po jego klatce piersiowej , tak jakbym wyznaczała drogę dla mojego języka który zastąpił moje palce. Czułam że to mu się podoba. Ledwo utrzymywałam w sobie rosnące podniecenie. 
Chwilę później byliśmy już jednym ciałem , a ja krzyczałam jego imię.



**Olivia**

Przyszedł koniec spaceru. Lena i Max siedzieli w namiocie a my wszystko przygotowywaliśmy do ogniska. Zapowiadał się ciekawy wieczór. Na przygotowaniach minęło nam sporo czasu. Lena i Max przyszli w środku przygotowań. W końcu zasiedliśmy wszyscy razem przy rozpalonym ognisku.
- To co dzisiaj śpiewamy? - spytał Tom
- Może dzisiaj nic z The Wanted? Dzisiaj jakiś cover zaśpiewajmy - powiedział Jay
- Mi pasuje, ale co? - zapytał Max
- Poczekajcie poszukam nut na tablecie do fajnej piosenki. Tom chodź tu z tą gitarą - poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak posłuchał mnie. Szukałam nut mojej ulubionej piosenki, ale za chiny nie mogłam jej znaleźć. 
- Daj mi to - tableta zabrał siedzący obok Nathan. Wyszukał nuty i kazał Parker'owi zacząć grać. Od razu rozpoznałam co to za piosenka. Nathan wyszeptał mi na ucho 
- wiem, że to znasz. Dawaj duet ze mną. Bardzo ładnie śpiewasz. Popisz się 
- Okej.
Zaczęliśmy. Pierwszy śpiewał Sykes

Now that we’ve come to an end
You say that you wanna be friends.

Don’t say a word, don’t make a sound,
Don’t keep in touch, don’t come around,
Don’t ask me how I’m doing now,
Don’t think of me, just fade me out.
Forget about me and I’ll forget about you.


I can’t pretend that I don’t love you anymore
I can’t be friends cause it hurts like it’s never hurt before.
Now you think that I’m cold and I don’t care about you,
I’m better without you, couldn’t be further from the truth.
Girl, I’m dying, I’m just trying to survive you.


My scars are still burning since you walked away,
Cause you rip them wide open when I see your face.
I’m back at square one trying to breathe through the pain,
You don’t even know what you’re doing to me.
When I get through to life after you?


- Teraz razem - szepnął 

I can’t pretend that I don’t love you anymore
I can’t be friends cause it hurts like it’s never hurt before.
Now you think that I’m cold and I don’t care about you,
I’m better without you, couldn’t be further from the truth.
Girl, I’m dying, I’m just trying to survive you.


Now that we’ve come to the end
You say that you wanna be friends.
But I, 

I can’t pretend that I don’t love you anymore

- znowu razem - uśmiechnął się 

I can’t be friends cause it hurts like it’s never hurt before.
Now you think that I’m cold and I don’t care about you,
I’m better without you, couldn’t be further from the truth.
Girl, I’m dying, I’m just trying to survive you,
I’m just trying to survive you.

Wszyscy patrzeli na nas. Widać było zdziwienie ale i zachwyt.
- Wow. Bardzo ładnie śpiewasz. Nie słyszałam cię wcześniej - pochwaliła mnie Lena
- Dzięki - uśmiechnęłam się 
- Kogo to tak w ogóle piosenka? - spytał Jay
- New Kids On The Block - powiedziałam 
- Zaraz, czy my z nimi nie graliśmy GYC na ich koncercie? 
- Tak, z tego co pamiętam to tak. Ten... Joey i Donnie są bardzo spoko - uśmiechnął się Max 
- Chciałabym ich poznać... - powiedziałam 
- Kiedyś poznasz - wyszeptał Sykes 
- Znacie coś jeszcze ich? Zaśpiewajcie kolejny duet - mówiła Lena, która cały czas tuliła się do Max'a
- Nath znasz Single? - spytałam
- Jasne, że znam. Ja biorę featuring, czyli Ne-Yo
- Okej. Ja biorę zwrotki Wahlberg'a
- Spoko. 
If you ain't go no money,
If you ain't go no money,
If you ain't go no money,
If you ain't go no money,

If you independant get your money girl,
If you independant get your money girl,
If you independant get your money girl,
If you independant get your money girl,



Everybody in the club right now,
Tell the DJ to turn it loud
Dedicate man, your favorite song
Single ladies you can't go wrong
Everybody in the club right now,
Tell the DJ to turn it loud
Dedicate man, your favorite song 


[...]

Zaśpiewaliśmy ją do końca. Oczywiście w między czasie poleciały już pierwsze krople alkoholu - którego zgodnie z obietnicą nie tknęłam. Piłam Pepsi. Wieczór minął wręcz jak komedia. Najlepiej i tak było, kiedy to Jay i Tom z dużą ilością alkoholu we krwi zaczęli śpiewać Best Song Ever . Ja nie mogłam ze śmiechu. Poszłam do namiotu po mój zapas energetyków. Nie miałam zamiaru spać. Wtedy zobaczyłam Jay'a telefon wibrował. Był na nim SMS od niejakiej Eleanor

Już się nie mogę doczekać kiedy przyjedziesz. Powiedziałeś już o tym Olivii? 

Zaczęłam płakać i już nie wróciłam do reszty. Wzięłam tableta, parę energetyków i poszłam w las. Miałam w dupie czy coś tam jest, czy też nie. Poszłam do miejsca, . w którym byłam ostatnio parę razy. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam płakać. Czy Jay mnie zdradzał? Ale on się nie przyzna. Wtedy coś obok mnie usiadło. Rozpoznałam w tym czymś Sykes'a. Ściągnęłam słuchawki i położyłam je gdzieś obok. Przytuliłam go. Nathan pocieszał mnie, robił głupie miny. W końcu zapomniałam o tym co się stało. Chłopak przyniósł nam koce, którymi się przykryliśmy. Nie wróciliśmy do reszty na noc, podejrzewam że nikt nie pomyślał o naszym zniknięciu. Energetyki pomagały nam w tym, żeby nie zasnąć i oglądaliśmy film na tablecie. Było miło. Tak minęła nam reszta nocy.

**Lena**

Po wygaszeniu ogniska poszliśmy w czwórkę do namiotu Tomsey , gdzie mieliśmy obejrzeć jakiś film. Jay , Liv i Nathan prawdopodobnie poszli do namiotów . McGuiness dużo wypił , Tom też. Parker trzymał się lepiej. Gdy usiadłam opierając się plecami o klatkę piersiową Maxa , poczułam pulsujący ból w nodze. Chłopak jakby to wyczuł pocałował mnie w czubek głowy. Nadal do końca nie ochłonełam po wcześniejszym... Zbliżeniu. 
- Obejrzymy 'Mamę' , pasuje ? - nie wiedząc o czym jest zgodziłam się. Na początku było nudno , potem... Oho! Zaczęło się... Zamknełam oczy. To było straszne. Odwróciłam się do Maxa. 
- pomożesz? - zapytałam. Oczywiście pomógł mi wrócić do naszego namiotu. 
- nie podoba ci się? - zapytał gdy już byliśmy w środku. 
- trochę za straszny - uśmiechnęłam się słabo - ale ty wracaj oglądać - chłopak przysunął się jeszcze na moment by zostawić pocałunek na moich ustach i wrócił do 'sali kinowej' . Na początku bałam się zasnąć. 
Spokojnie , nie ma żadnych potworów - tłumaczyłam sobie. Wyobraźnia potrafi płatać niezłe figle. Po kilkunastu minutach usnełam , nie wiem kiedy Max wrócił do namiotu.


------------------------------------------------------------------------------------------------

Łapcie rozdział :) 
Było 6 komentarzy, za które dziękujemy :D
Liczymy na Wasze opinie :3

ZADAJ PYTANIE BOHATEROM OPOWIADANIA !  czyli nowa zakładka :)

niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 18

                                *Lena*
- nie ruszaj się-jęknęłam łapiąc Maxa za udo. Połowa mojego ciała leżała na nim. Złapałam go za udo bo właśnie tam sięgała moja ręka , wyżej podnieść ręki nie miałam siły. Głowa mi dosłownie pękała. Obiecałam sobie że nie będę z nimi piła... Wiadomo było że i tak wypiję. Ostatnie co pamiętam ... Skupiłam się .... Parker wyciąga mój ulubiony tofi-alkohol , potem Nath chce spróbować... Dałam mu , jednak nie zasmakowało to Sykesowi , bo 'za słodkie' . Potem już nic... Przymknęłam oczy by głowa przestała aż tak boleć. 
Pić! Starałam się wymacać butelkę wody , nie znalazłam. Otworzyłam oczy i powoli się podniosłam. Głowa pulsowała. Wypiłam trochę i w końcu zdjęłam bluzę - było mi za ciepło. Słońce było już na niebie bo w namiocie było ciepło i prześwitywało. Zakręciłam butelkę i spojrzałam na chłopaka. Leżał patrząc na mnie , nie odzywał się... Może zrobiłam coś głupiego ? Lekko się wystraszyłam. 
- co? - zmrużyłam oczy a on się uśmiechnął. 
- nic , właśnie coś zrozumiałem - przekręciłam głowę nie rozumiejąc.
- co takiego ? - zapytałam. Wyciągnął coś z plecaka i mi podał. To tabletka , zgaduje że na ból głowy. Połknęłam ją od razu.
 - powiem ci wieczorem - puścił mi oczko i wyszedł z namiotu. Ubrałam się w spodenki i jakąś koszulkę , uwielbiałam słoneczne dni.
 Gdyby jeszcze głowa przestała boleć... Wyszłam i zauważyłam Natha , Toma , Maxa i Kels przy wypalenisku. Ciekawe gdzie Jaylivia ? Jay i Olivia to Jaylivia , a Max i ... ? Nie miałam siły nad tym myśleć.
 - W końcu !- krzyknął Parker co sprawiło że lekko zaszumiało mi w głowie. Potem jeszcze odezwała się blondynka ale nie zrozumiałam.
 Gdy podeszłam Max chwycił mnie za rękę i szliśmy brzegiem lasu.
 - właściwie która godzina?- zapytałam.
 - po piętnastej - zaśmiał się , z głową było lepiej. - wow- zdziwiłam się.
 - lepiej się czujesz? Jak głowa? - dopytywał rozglądając się w około. Już miałam odpowiedzieć gdy Coś wyskoczyło z krzaków. Wystraszona odskoczyłam w tył. Nie wiedziałam co się dzieje.Upadłam a moja noga dziwnie siè wykręciła. Osobą która wyskoczyła z krzaków była dziewczyna. Słyszałam śmiech kilku osób ale nie byłam w stanie ich rozpoznać. Złapałam się za bolące miejsce - lewą kostkę.
 - nic ci nie jest?- zapytał Max , przestając się śmiać. Reszta stała cicho a on uklęk. Ból rozpłyną się w okolicach kostki. Z bólu miałam łzy w oczach.
 - boli cię? - zapytał.
 - nie kur*a , gilgocze!- wysyczałam. Ból był okropny. Potem wszystko działo się szybko . Max krzyknął coś do którejś z osób stojących z boku. Podniósł mnie i wziął na ręce , co mogłoby byc na serio super gdyby nie ten gigantyczny ból. Już po chwili byliśmy w samochodzie. Łzy mi ciekły po policzkach , a d duchu myślałam : nie płacz , chole*a nie płacz! 
 - przepraszam cię - powiedziała Liv , dopiero teraz zauważyłam że siedziała obok kierowcy - Jaya. Kac już nie był nawet w jednym procencie tak uciążliwy jak noga. Chciałam jej odpowiedzieć że to nic takiego , ale nie mogłam. Tak bardzo bolało.
- oddychaj - mówił Max pokazując mi jak się głęboko oddycha- wdech , wydech - chciałam powiedzieć że ja nie rodzę ale nie mogłam przestać myśleć o paraliżującym bólu. - spokojnie , już nie daleko - kontynuował. Jay mruknął coś w stylu 'chyba' . Przecież nikt nie wie gdzie tu jest jakiś lekarz! - wdech , wydech - tym gadaniem jeszcze bardziej mnie denerwował!!
 - pieprz się George ! - syknęłam nie mogąc wytrzymać z jego paplaniną. Ten szybko zdjął bluzę.
 - no dalej , rozbieraj się - powiedział. Lekko się uśmiechnęłam , ob też. Był zadowolony że udało mu się poprawić mi humor. Głupek.. Poprawka ; Mój głupek....


                                                                            *Olivia*

Sama poszłam spać, choć mi to nie wyszło. Siedziałam w namiocie i biłam się z myślami. Podobam się Sykesowi? To nie realne. Obudziłam się o 13. Okazało się, że nie tylko ja sobie pospałam. Czekałam aż Lena wstanie. Ustaliłam z chłopakami, że ją wystraszę i poleci na Maxa. Siedziałam z chłopakami dłuższy czas. Sykes nie odzywał się do mnie. Postanowiłam, że pójdę do jego namiotu i z nim pogadam. Weszłam. Sykes jeszcze spał. Obudziłam go - złośliwa ja. Zaczęła się rozmowa. Wyraźnie unikał mojego wzroku. Poruszyłam temat wczorajszego wieczoru. On od razu stwierdził, że idzie się jeszcze położyć, bo źle się czuje. Odbiega od tematu, czyli może faktycznie coś jest na rzeczy? Nie ważne. Zrobiła się 15, Lena zaraz wstanie. No więc idziemy w krzaki... Dziwnie to brzmi. Kiedy byłam już tam dziewczyna przyszła. Ja wyskoczyłam z krzaków. Nie tak miało to wyglądać! Leny noga była dziwnie wykręcona. Parę osób się śmiało. Dziewczyna miała łzy w oczach. Max krzyknął, a ja pobiegłam z Birdem do auta. Chwilę później byli już w aucie.
- Przepraszam Cię - powiedziałam. Dziewczyna nie odpowiedziała.
-Oddychaj - mówił jej Max i pokazywał jej jak ma oddychać. - wdech, wydech ... Spokojnie już nie daleko
- Chyba - mruknął pod nosem Jay.
- Wdech wydech - kontynuował Max
- Pieprz się George - syknęła, a chłopak zdjął bluzę
- No dalej, rozbieraj się - powiedział. Lena lekko się uśmiechnęła. Ja znowu zaczęłam ją przepraszać. Nie wiem o czym ona myślała, ale nie reagowała na żadne z naszych słów
- No już nie rozmarzaj się o pieprzeniu z George'm - palnęłam, a Jay zaczął się śmiać. Max jakby się zaczerwienił. Po jakiś 2 minutach byliśmy pod jakimś szpitalem. Max wziął Lenę na ręce i pobiegł do przychodni, ja za nimi a Jay na końcu. W przychodni czekanie aż zrobią jej te wszystkie gówniane prześwietlenia trwało w nieskończoność, a ja cały czas biłam się z myślami, że spieprzyłam dziewczynie wolne. Ona musi teraz przechodzić piekło. A ja siedzę i za przeproszeniem gówno robię. Niecierpliwie czekałam na wyniki. Jay mnie uspokajał, ale ja nie. Ja musiałam się wkurzać. W końcu wyszli. Lena miała skręconą kostkę. Jej mina nie była zadowolona
- Lena, co powiedział lekarz? - spytałam
- Kostka jest skręcona. Powiedział coś w stylu Na pani miejscu wolał bym złamanie bo ono się zagoi , a   skręcenie może za jakiś czas wrócić - była wkurzona i to bardzo
- Spieprzyłam ci wolne. Na ile szynę musisz mieć?
- Na dwa tygodnie. Nie przejmuj się
- Taaak, ale to ty będziesz miała utrudnione 2 tygodnie, a ja będę w 100% normalnie funkcjonować. Gdybym mogła cofnąć czas... - powiedziałam. Byłam wkurzona Od razu pomyślałam o scenie z Sykes'em.
- Tylko to cię dręczy ? - spytał Max
- Tak - skłamałam
Wróciliśmy pod namioty. Po drodze wykupiliśmy jeszcze tabletki dla dziewczyny. Były one dość silne, sama je kiedyś miałam przepisane. Postanowiłam, że do końca namiotów nie tknę alkoholu. No i nie będę starała się gadać z Sykes'em. Kiedyś w końcu musiałam się dowiedzieć, ale wolałabym nie w takich okolicznościach. Siedziałam w namiocie i myślałam nad tym wszystkim, wtedy wszedł Max
-Hej, co cię do mnie sprowadza? - spytałam
- Hej. Co tam?
- A szczerze to nic... Myślę o ostatnich wydarzeniach - odpowiedziałam
- Uuu, czy ja o czymś nie wiem ? - zaśmiał się
- Może - uśmiechnęłam się - A co cię do mnie sprowadza?
- A nuda... Lena nafaszerowana tabletkami a mi się nudzi, Nathan chodzi przygnębiony. Nie chce z nikim gadać, a jak powiem twoje imię to już zmienia temat...
- Oho ... - odezwałam się - i spieprzyłam wam wolne - powiedziałam
- Weź przestań, Liiiiv
- Co?
-Gówno
- Zjedz je równo
Zaczęliśmy się śmiać. Porozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, kiedy rozmowę przerwał nam Jay.
- A to co za zgromadzenie starszych? Tak beze mnie?!
- Tak bez ciebie. Nie lubię trójkątów, nie wiem jak Max - zaśmiałam się
- Ja też nie... Idę zobaczyć co z Leną. Zostawiam was samych. A i Jay, masz. - chłopak podał mu małe opakowanie. Prezerwatywy.
- Max ty debilu - krzyknęłam
- To może, jak mamy co potrzebne ten no...
- Nie Jay . Głowa mnie boli, mam problem a tobie tylko sex w głowie! - powiedziałam i wyszłam się przejść.
Miałby to być nasz pierwszy raz a on musi to w namiocie jak wszyscy są? No i jeszcze on zawsze musi palnąć prosto z mostu. Zero romantyzmu. Poszłam nad rzekę i trochę tam posiedziałam, potem wróciłam do Jay'a. Zrobiło się późno. Położyłam się i zasnęłam. Po raz 1 od dłuższego czasu śniło mi się coś normalnego...

_____________________
Były trzy komy , ale jest rozdział ! Cieszcie się ! Liczymy na Wasze zdanie , co myślicie ? Podoba się ?