wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 23

**Olivia **

Obudziłam się. Na wspomnienie wczorajszego dnia, tych zdarzeń ponownie zaczęłam płakać. Chwyciłam za telefon. Musiałam zmienić tapetę. Na niej widniał Jay. Teraz było to dla mnie zbyt bolesne. Była godzina 13. Ubrałam bluzę i poszłam do kuchni. Siedział w niej Jordan. Chwyciłam za szklankę, karton soku pomarańczowego i chipsy.
- Hej Liv, zaraz wychodzę. Nie przejmuj się nim - położył dłoń na moim ramieniu - on cię kocha, więc niedługo sam wróci
- Tak, super. Idź - powiedziałam i udałam się do pokoju. Chwilę później szukając odpowiedniego filmu usłyszałam jak drzwi się zamykają. Wkurzyłam się nie mogąc znaleźć żadnego filmu i w końcu włączyłam Martwą Ciszę. Do szklanki nalałam soku. Chipsy otworzyłam. Czołówka była dość dziwna. Wcześniej nie czytałam nic o tym filmie czy coś, więc napis "Jak zrobić perfekcyjną lalkę" dość mnie zadziwił. Trzeba przyznać, że film bardzo mnie zaciekawił. Szklankę postawiłam na szafce. Spoglądając na  twarz policjanta wydawała mi się znajoma. Dopiero po jakimś czasie skojarzyłam, że to Donnie Wahlberg, z New Kids On The Block. No ciekawie... Przez cały 'seans' nie myślałam o Bird'zie, ale kiedy się skończył wszystko wróciło. Przez moją nieuwagę strąciłam szklankę z sokiem, która roztrzaskała się na dość duże kawałki. Zaczęłam zbierać szkło z podłogi. W końcu na mojej ręce pokazała się krew... Wtedy przez myśl przeszło mi jedno słowo, a mianowicie samobójstwo. Odłożyłam prawie wszystkie kawałki szkła na podłogę, z wyjątkiem jednego, najbardziej ostrego. Oparłam się o ścianę, podwinęłam rękaw bluzy i patrzałam to na rękę, to na odłamek szklanki. Po chwili zdecydowałam się zrobić pierwsze nacięcie. Niezbyt głębokie, ale i niezbyt płytkie. Chwilę później na ręce znajdowało się już parę ran. Krew sączyła się na podłogę. Kiedy decydowałam się robić kolejne, głębsze cięcie drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się nie kto inny jak mój brat. Nie wyglądał na szczęśliwego, wręcz przeciwnie. Wytrącił mi z ręki szkło i zaciągnął do łazienki. Zaczął opatrywać to, co ja narobiłam. Czy jestem za mało odważna, żeby wykonać głębsze cięcia? Nie wiem. Ale żałuję, że tego nie zrobiłam. Jordan nie odzywał się do mnie. Kiedy skończył opatrunek spuścił rękaw mojej bluzy i ruszył do salonu. Wiedział, że za nim pójdę. Wskazał na kanapę, sam stanął na przeciwko niej.
- Jordan... - wyszeptałam - nie denerwuj się
- Olivia, czy ty sobie ze mnie kurwa kpisz?! Co cię do cholery wzięło, żeby się ciąć?! Nie rozumiesz, że ten dupek nie jest ni chuja warty twoich ran, łez?!
- Ale ty nic nie rozumiesz Jor... Ja go kurwa kocham, a to co robię po pijaku to już inna para kaloszy. Skąd mam z resztą wiedzieć, że Sykes nie wymyśla tego wszystkiego, czy to on mnie nie pocałował? W końcu wszedłeś w trakcie pocałunku tak?! - łkałam. Nie miał prawa wyzywać Jay'a od dupka.
- Dobra, nie wiem. Ale zrozum. Ty widzisz, co ty zrobiłaś sobie, bo to coś z nie ogarem na głowie cię rzuciło? Czy ty nie rozumiesz, że na tym świecie jest wiele więcej chłopaków, którzy są godni twojego serca, nie zrobią tego co Jay?
- Może i jest, ale ja kocham tego dupka. Zrozum kurwa to, okey? - wyszeptałam. zauważyłam pojedynczą łzę na jego policzku.
- Nie okey, wiesz ile bym dał, żebyś pokochała kogoś innego? - odwrócił się - Dobra, zmieńmy temat. Mój przyjaciel przylatuje dzisiaj do Londynu, chciał cię poznać - powiedział
- Jak się nazywa? - przerwał mi dzwonek. Poszłam do pokoju, a brat do drzwi. Usłyszałam tylko jak się witali. W pokoju nadal leżało szkło. Miałam ochotę je chwycić i wrócić do czynności, którą wykonywałam przed przyjściem brata. Ale wybiłam sobie z głowy tę myśl i ubrałam się jakoś normalnie, skoro mamy mieć gościa, który dodatkowo chce mnie poznać. Z szafy wyciągnęłam spodenki i bluzę, nie podwijałam rękawów. Nie chciałam żeby widział bandaż i wgl... Ogarnęłam szkło z podłogi i chwyciłam za sok pomarańczowy. Poszłam do kuchni. Ukradkiem spojrzałam do salonu, w którym siedzieli mój brat wraz z całkiem przystojnym blondynem. Olivia! Ogarnij się. Ty znasz już jednego przystojniaka, który tak właściwie zerwał z tobą dopiero po tym jak zachowywałaś się po alkoholu, co nie do końca musi być prawdą. Dobra, nie ważne. Zaraz... Ale czy to nie...? Nie... I Jordan by go znał? Wątpię. W kuchni nalałam sobie wody. Chwilę później przyszedł i brat, mówił, że skoro się ogarnęłam mam wbić do nich. No więc ruszyłam za brunetem. Blondyn spojrzał na mnie i wstał. Podał mi rękę.
- Aaron - przedstawił się. Czyli miałam rację? Nie wierzę.... Ale Okej no - Aaron Carter
- Olivia Rose - uścisnęłam jego rękę. Usiadłam obok niego na kanapie. Nie wierzyłam, że Jordan przyjaźnił się z Aaron'em. Dawno nie grzebałam w sieci, czyli pewnie brązowooki ma koncert tutaj.
- No więc Aaron co u ciebie słychać - z zamyśleń wyrwał mnie głos brata
- Tak właściwie to nic. - zaśmiał się - nie jest ci gorąco w tej bluzie? - to pytanie padło do mnie
- Nie - szybko odpowiedziałam - a jeżeli mogę spytać to skąd się znacie? - zmieniłam temat
- Poznaliśmy się na wakacjach w LA chyba nie? - powiedział cały czas uśmiechnięty blondyn
- No ile to już? 7 lat?
- Tak. Ej... Zmienię temat. Wbijacie dzisiaj na koncert? - Aaron spojrzał na mnie. - No i weź no... Ściągnij tą bluzę bo mi samemu się gorąco robi - zaczął się 'wachlować' ręką. Uznałam, że no dobra. Poszłam do pokoju i ubrałam bokserkę. Spojrzałam na rękę. Ygh, czemu dałam się na to namówić i przebrać się? Dobra, nie ważne. Wróciłam do nich. Jordan patrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie wiem czemu, ale poczułam, że Aaron to bardzo sympatyczny gość. W sumie to wiedziałam o nim dość dużo, w końcu nie codziennie twój idol okazuje się przyjaźnić z twoim nadopiekuńczym bratem. Zajęłam swoje miejsce na kanapie i chwyciłam poduszkę. Chciałam jak najszybciej zakryć bandaż, ale nie udało mi się to. Aaron chwycił za rękę i spojrzał mi w oczy
- Co ty zrobiłaś? Czy to to o czym myślę? - spytał, a ja nie wiedziałam co robić. Powiedzieć prawdę, czy kłamać? Teraz dopiero zauważyłam, że bandaż był lekko czerwony od krwi. Kurwa.
- Wyszedłem z domu na chwilę. Zostawiłem ją samą dosłownie na 2 godziny. Musiałem załatwić parę spraw. Jak wróciłem ona trzymała w ręce szkło i chciała robić kolejne nacięcie. Wszystko przez tego chuja, o którym ci mówiłem - powiedział Jordan. Ja tylko przełknęłam głośno ślinę.
- Spadam - powiedziałam cicho i poszłam do pokoju. Wtuliłam się w poduszkę i znowu zaczęłam płakać. Przy Aaron'ie zapomniałam o tym co się stało, ale Jordan mi o tym przypomniał. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Nie chcę cię widzieć Jordan - warknęłam
- A co jeśli tu nie Jordan? Twój brat wyszedł - spojrzałam w stronę drzwi, w których pojawił się blondyn. - Możemy pogadać?
- No okej - poklepałam miejsce na łóżku obok siebie. Usiadłam po turecku i oparłam się o ścianę.
- Opowiesz mi więcej  o tym gościu?
- Tsa... Jasne. No więc skoro ci o nim mówił, to pewnie wiesz, że ma na imię Jay. Należy do zespołu, The Wanted. Tak jak ja ma 23 lata. Byłam z nim nie wiem właściwie od kiedy. Jedyne co chyba jeszcze cię może obchodzić to... Zerwał ze mną wczoraj, bo usłyszał rozmowę moją i Nathan'a, jego kumpla, który się we mnie buja co niby robiłam po pijaku. Nie ważne. Sykes twierdzi, że zapraszałam go do łóżka - spojrzałam w sufit - uwierzę we wszystko, ale nie w to. Ja taka nie jestem... - znowu miałam łzy w oczach. Za dużo płaczę. Zdecydowanie za dużo.
- Ej... nie przejmuj się. Będzie dobrze, zobaczysz - przytulił mnie. Zrobiło mi się... lepiej? Tak, znacznie lepiej. Chyba tego potrzebowałam. - Tak właściwie, to ja wiem o tobie dużo, a ty o mnie...?
- Więcej - zaśmiałam się
- Ale....
- No ale. Dobra ujawnię się. Jestem Aaronator - uśmiechnęłam się. - zmieńmy temat. Długo zostaniesz w Londynie? - może to dziwne, ale czułam, że mogę się z nim zaprzyjaźnić. Miałam szczerą nadzieję, że zostanie dłużej.
- Nie wiem jeszcze, mam zamiar wynająć tu gdzieś mieszkanie, dzisiaj ostatni koncert z trasy. - odpowiedział
- Obok nas jest mieszkanie na sprzedaż - poruszałam dziwnie brwiami
- Sprawdzę to później. A teraz powiedz mi jeszcze raz, dlaczego to sobie zrobiłaś? Było warto? Czujesz się lepiej?
- Nie wiem czemu, ta szklanka się sama stłukła i no... No i nie panowałam nad sobą. Nie było warto, nie czuję się lepiej. - odwróciłam się i spojrzałam w okno - Tak właściwie, czemu ja ci to mówię?
- Bo jestem przyjacielem twojego brata, chciałbym, żebyś mnie polubiła. Ale nie jako tego, którego zgrywam na scenie, tylko tego normalnego. Chociaż, właściwie na scenie zachowuje się bardzo podobnie do reali. Skoro wiesz o mnie więcej niż myślę, to pewnie wiesz, że niedługo w Londynie odbędzie się koncert NKOTBSB - pokazał swoje białe ząbki - i tak się składa, że mam dwa bilety VIP, a nie mam z kim iść. Zgodziłabyś się ze mną iść?
- No nie wiem.... Okej - uśmiechnęłam się. Czułam, że to może być początek przyjaźni z tym głupolem. Posiedzieliśmy jeszcze trochę w domu i później Ar się zmył. Musiał iść na próbę. Dał mi swój numer, całą próbę ze mną pisał. Około 20 razem z Jordanem poszliśmy na koncert. Trzeba przyznać, że na scenie wymiata. Nie tak jak Jay, ale.... Ale nie jest zły.

**Lena**
Już ubrana wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Codzienne podstawowe zachowanie. Gdy usiadłam przy stole czułam się dziwnie, zawsze Shane był , a teraz tak cicho. Włożyłam kolejną łyżkę owsianki do buzi.
Kiedyś obiecałam sobie że ograniczę napoje gazowane , jednak przy chłopakach z The Wanted nie udało się tego dokonać. Prawdę mówiąc uzależniłam się od coli.
Telefon zawibrował, wzięłam go do ręki i przejechałam palcem po ekranie aby go odblokować.
Od: Shane 

Pociąg mam za pół godziny więc koło 18 będę
Odpisałam że czekam. Tęskniłam za nim , nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.
Muszę zadzwonić do tego gościa , nie pamiętam imienia... Tego od propozycji o pracę. Wybrałam numer który znajdował się już w kontaktach.

 - Dzień dobry ! Pani Smith? - usłyszałam męski głos.
 - Tak. Przepraszam że musiał pan czekać tak długo. 
- Nic się nie stało. Podjęła pani decyzje? 
- Tak. Przykro mi ,ale muszę odmówić - zdecydowałam już. 
- oh ... Ale nie będzie pani prowadzić dalej własnej działalności w tym kierunku ? - tylko o to chodziło. Jaka ja jestem naiwna. Chodziło o wyeliminowanie konkurencji.
 - Nie , Do widzenia - mruknęłam i się rozłączyłam nie czekając na odpowiedź. Podeszłam do zlewu umyłam miseczkę.
 Lekko mnie to zdenerwowało . Nie mam zamiaru się tym przejmować.
Zaczęłam sprzątać w kuchni , bo na szafkach kurz się zbierał. Potem wyrzuciłam z lodówki psującą się żywność. Niektóre produkty zepsuły się podczas naszej nieobecności , a wcześniej nie miałam czasu posprzątać. Ostatnio mam kłopoty z zorganizowaniem sobie czasu.
Sprzątanie przerwał mi dzwonek do drzwi . Przetarłam wierzchem dłoni czoło i poszłam otworzyć.

 - Nie mam dużo czasu , ale wpadłam na chwilkę - przed drzwiami stała Nareesha.
 - Hej , wchodź - zaprosiłam kobietę do środka. Coś skoczyło mi na nogi. Sugar! Od razu zaczęłam ją głaskać - hej kochana- przywitałam się z pieskiem. Obok stał jeszcze jeden pies! Pudelek, chyba. 
- To jest Mylo - przedstawiła go . Kolejnie przeszłyśmy do salonu , a ja poszłam zrobić kawę dla Nar.
Postawiłam dwie kawy na stoliku i usiadłam obok dziewczyny Sivy. 
- Właśnie! Wszystkiego najlepszego i szczęścia , bardzo cieszę się z waszych zaręczyn. Nie miałam okazji złożyć ci życzeń tak bardziej na osobności- uśmiechnęłam się do niej. Na palcu Nunu znajdował się śliczny pierścionek.
 -Dziękujemy - również się uśmiechnęła i wzięła łyka kawy- teraz mam dużo pracy , wiesz mam łączony pokaz w ten weekend.
 -dobrze że ci się powodzi - szczerze buty zaprojektowane przez Nareeshe i jej przyjaciela były świetne.
 - gorzej że to wszystko dzieje się tak szybko , przez co mam mało czasu dla siebie i Sivy - mruknęła. 
- Nadrobicie to . Macie już plany ślubne? - ciekawe jak będzie wyglądał ten ślub. 
- Na pewno nie w tym roku. Za mało czasu - nie rozmawiałyśmy długo bo mulatka musiała się zbierać.
Miło spędziłam ten czas , bo Nareesha jest bardzo miłą dziewczyną . Jest też dość surowa i przestrzega wyznaczonych zasad. Moim zdaniem idealnie pasuje do Sivy. Prawda , nie znam ich bardzo długo jednak już po takim czasie mogę to stwierdzić.

Dwadzieścia minut po osiemnastej mój brat wszedł do domu. Przywitałam się z nim i poszedł zostawić swoje rzeczy w jego starym pokoju. Zamieniliśmy tylko kilka słów po czym poszedł odpocząć. Nie dziwię się że był zmęczony . Jechał długo więc miał do tego prawo. Też położyłam się wcześnie . Max nie odezwał się dzisiaj. Zasnęłam pół godziny po tym gdy dotarłam do swojego pokoju i wtuliłam się w poduszki

______________
HALO ! Żyjecie ? Czy już Was zanudziłyśmy ?
Cóż .... Chasing The Sun ;3 mówi ( a raczej pisze) : Przepraszam za takie nudy !

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 22

*Olivia*

Lena poszła ode mnie nad ranem. Jordan siedział w salonie i gapił się w telewizor. Poszłam do kuchni, chwyciłam za pitny jogurt i poszłam usiąść obok niego.
- No dzień dobry zdrajczynio - zaśmiał się
- Dla kogo dobry, dla tego dobry. Czemu zdrajczynio? - spytałam
- No wiesz, chodzisz z Jay'em, a jak go u nas nie ma to z Nathan'em się całujesz, swoją drogą wolę Sykes'a od McGuiness'a... Może zmienisz chłopaka co? - spojrzał na mnie swoimi brązowymi paczadłami.
- Kpisz sobie... Lizałam się z Nathan'em?! Żartujesz sobie!
- Nie, nie żartuję. Taka prawda... Szkoda, że tego nie uwieczniłem, a twoja koleżanka sobie wtedy grzecznie w szafie siedziała. Dość sporo wypiłyście, posprzątałem tutaj bo syf niezły był - uśmiechnął się
-Co? Jordan, nie kłam mi tu - śmiałam się - przecież nie byłam aż tak piana!
- Wcale, przecież to nie ty dzwoniłaś do mnie, czy czasem nie tęsknię i że dla mnie rzucasz Jay'a. Pytałaś się, czy Danny jest wolny! - nie mógł przestać się śmiać
- Kurwa, idę po telefon... - wyszłam na korytarz, bo to właśnie tam leżał mój IPhone. Sprawdziłam spis połączeń, wszystko by się zgadzało. Weszłam w SMS'y. Była jakaś nowa rozmowa z Jay'em. O kurde!

Od: Ja 
Do: JayBird ;*

Nienawidzę cię! 

Od JayBird ;*
Do: Ja

Za co? Olivia co jest? ;c

Od:Ja
Do:JayBird ;*

Zdradzasz mnie! I nic nie powiedziałeś o wyjeździe do niejakiej Eleanor! 

Od:JayBird ;*
Do: Ja 

Eleanor to siostra mój głupolu ;* Miałem ci powiedzieć, jak będziesz u nas ale ty pojechałaś do domu. Czy ty piłaś może?

Od: Ja 
Do: JayBird ;*

Hej Jay, tu Jordan. Brat Liv. Tak młoda piła dlatego konfiskuje jej telefon, żeby nie robiła głupot. Ona jest różna po pijaku, a zwłaszcza, że piła z Leną. Tyle tu pustego szkła, puszek że masakra! 

Od: JayBird ;*
Do: Ja

Spoko Jordan. Miłego użerania się z tymi dwoma głupkami :D

-Ty durniu - zaśmiałam się wchodząc spowrotem do salonu
-Co ja? To ty myślałaś, że cię zdradza a nie wiedziałaś, że twój mężczyzna ma siostrę! - parsknął śmiechem. Miał rację, co ze mnie za dziewczyna, która podejrzewa o zdradę a nie wie, że jej chłopak ma dziewczynę? Dało mi to do myślenia. Poszłam do pokoju. Napisałam do Jay'a

Przepraszam Cię, za to, że podejrzewałam Cię o zdradę. Na przyszłość będę inaczej postępować...

Długi czas nic nie odpisywał. Siedziałam przy laptopie i gadałam na Skype gadając z bratem i ojcem. Tęsknili i mówili, że mają dla mnie niespodziankę. Po jakimś czasie dostałam sms'a od Brid'a, żebym wbiła do niego. Dzisiaj wyjeżdżają... Ehhh... Dwa tygodnie bez niego. Będzie trzeba jakoś sobie poradzić. Chwyciłam bluzę i zgarniając kluczyki do samochodu z szafki krzyknęłam 'wychodzę'. Braciszek będzie dobrze wiedział, gdzie się wybieram. Po paru minutach jazdy byłam już na miejscu, drzwi były otwarte. Od razu skierowałam się do pokoju loczka. Zapukałam, kiedy usłyszałam 'proszę' weszłam. Chłopak stał na wejściu
- Jay, kochanie - zaśmiałam się i przytuliłam go
-Olivia, słońce - odwzajemnił uścisk - jak pijesz to nie pisz -zrobił dość poważną minę - i serio? Myślałaś że cię zdradzam? - usiadł na łóżku
- No... niestety tak. Wiem, jestem głupia. Wybaczysz? - usiadłam obok i zrobiłam oczy zbitego psa
-Nie - chłopak odpowiedział całkiem na poważnie
- Nawet teraz?- wpiłam się w jego usta.
-No dobra no... wybaczam - zaśmiał się loczek
- Mendo ty - obróciłam się do niego plecami
-Ej... A co powiesz na małe co nieco, wiesz... dom pusty - wyszeptał mi do ucha. - nie daj się prosić no...- mówił tym tonem. Tym, do którego miałam słabość
- Hmm... a masz?
-Gumki?- przerwał mi- zarzucasz mi brak przygotowania do sytuacji? - poruszał brwiami znacząco i z szafki nocnej wyciągnął małe opakowanie i wpił się w moje usta. Byłam na dole.  Zaczęłam ściągać z niego koszulkę. On nie był mi dłużny. Nie przerywając pocałunku zaczęłam ściągać z niego spodnie. Teraz role się odwróciły. To ja byłam na górze. Chwila przerwy na oddech i kolejny pocałunek.
- Kochanie, nie mogłabyś tego ściągnąć? - spytał chwytając za naszyjnik, który kiedyś razem kupiliśmy
-Nie, przywiązałam się do niego....
- yhm - mruknął i przylepił się do mojej szyi zostawiając na niej malinkę. Teraz to on pozbył się moich spodni. Byliśmy przed sobą tylko w bieliźnie, której chwilę później już nie było. Jay założył prezerwatywę na swojego przyjaciela i się zaczęło. W całym domu było słychać jak krzyczę jego imię.


*

Pożegnałam się z chłopakiem. Serce dalej biło szybko. Pojechałam do domu. Chwilę później zagościł u mnie nie kto inny jak Nathan... no tak. Mogłam się tego spodziewać. Gestem zaprosiłam bruneta do środka. Akurat na korytarz wyszedł nie kto inny jak Jordan. Jeszcze tego tu brakowało.
- Siema Nathan - powiedział mój brat
- Cześć Jordan - odpowiedział mu. - Olivia, chciałbym pogadać, na osobności -
- Choć - powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoju, brunet szedł zaraz za mną. Zamknęłam drzwi do pokoju i usiadłam naprzeciwko chłopaka na łóżku, na czymś, ale nie wiedziałam na czym - o czym chciałeś porozmawiać?
- O poprzedniej nocy, Jordan mówił ci coś?
- Coś tak, a co konkretnie się działo?
- No więc, jak przyszedłem to porozmawialiśmy chwilę na korytarzu, potem wpiłaś się w moje usta. No potem spytałaś, czy nie chcę się z tobą przespać. Ja odmówiłem, ty nalegałaś. Ja wyszedłem. A... i w trakcie pocałunku Jordan wrócił do domu
-Boże... byłam piana...
-Słowa pianych myśli trzeźwych...
-Tak tak, Wiesz co? Zapomnijmy o tym. Jay nie może się o tym dowiedzieć pod żadnym wypadkiem! - podniosłam ton
-Halo? Halo Olivia! Jeżeli natychmiast się nie wytłumaczysz to wiedz, że z nami koniec! - usłyszałam głos Jay'a. Ale skąd? Co? Nie! Kurwa! To coś na czym usiadłam to był telefon. I zadzwoniłam do Jay'a.
-Jay! to nie tak jak myślisz. Ja byłam piana! - łkałam do telefonu. Sykes skierował się do drzwi
- Ja już pojadę. Przepraszam - wyszeptał i wyszedł
-Jak ja sobie wypiję to nie zapraszam Leny do łóżka! - krzyczał - jakiś czas temu się kochaliśmy, a teraz ja dowiaduję się, że ty... Nie mogę. Może powinniśmy od siebie odpocząć. - rozłączył się, a ja zaczęłam płakać. Nie miałam siły, żeby cokolwiek zrobić. Leżałam i ryczałam.


*Jay*

Liv wyjechała, a ja zostałem w domu sam. Walizki zniosłem na dół. Nie tylko moje, chłopaków też. Telefon zaczął dzwonić, Liv. Odebrałem. Nie mogłem uwierzyć, w to co słyszę. Olivia mnie zdradziła? Co?
-Halo? Halo Olivia! Jeżeli natychmiast się nie wytłumaczysz to wiedz, że z nami koniec!
-Jay! to nie tak jak myślisz. Ja byłam piana!
-Jak ja sobie wypiję to nie zapraszam Leny do łóżka! - krzyczałem - jakiś czas temu się kochaliśmy, a teraz ja dowiaduję się, że ty... Nie mogę. Może powinniśmy od siebie odpocząć. - rozłączyłem się. Chwyciłem za słuchawki i pierwszą lepszą książkę. Jakiś czas później reszta bandy wbiła do domu. Widzieli, że jestem przybity ale nie pytali o powód. Nathan z resztą pewnie wiedział o co chodzi. Pojechaliśmy na lotnisko. O 15 zaczęły się odprawy. Około 16.30 mieliśmy już wolne. Poszedłem po jakąś kawę. Czekał mnie ciężki lot. Równo o 17 siedzieliśmy już w samolocie. Właśnie mieliśmy startować. Założyłem słuchawki na uszy, puściłem pierwszą lepszą piosenkę i zatopiłem się w lekturze. W samolocie były dwa rzędy w każdym po 3 siedzenia. Trafiło mi się miejsce obok Max'a. W pewnym momencie łysol zaczął mnie szturchać. Ściągnąłem słuchawki
-Czego? - warknąłem
-Powiesz o co chodzi? Co ci? - spytał
-Przecież nic się nie stało - skłamałem
-Jasne, jasne, Mnie nie oszukasz chłopie. Powiedz i no szybko wujkowi Max'owi, co się stało.
-Olivia przelizała się z Sykes'em i zaproponowała mu pójście do łóżka, czujesz to? - spojrzałem przez okienko, w chmury.
- Żartujesz
- Nie. Nie żartuję. Jeszcze nic nie chciała mi powiedzieć, dowiedziałem się przez zupełny przypadek. Więc już rozumiesz?
- Tak. Ale może to nie miało mieć miejsca? Pomyśl trzeźwo. Olivia by cię zdradziła?
- Ja już sam nie wiem co myśleć. Dobra, koniec tego tematu. Nie potrzebnie ci mówiłem - powiedziałem i słuchawki spowrotem znalazły sie na moich uszach. Resztę lotu spędziłem rozmyślając. Przez moje myśli przesunęło się wie epitetów typu "dziwka", "suka", itp. Ale za każdym razem korciłem się za to. Miałem łzę w oku. Nie wiedziałem, co mam o tym wszystkim myśleć, a przede wszystkim nie wiedziałem co czynić.

**Lena**

Jeśli jeszcze raz zadzwoni ten cholerny dzwonek to zabije osobe która go używa ! Ding-dong. Wściekła wstałam z łóżka i od razu ruszyłam w strone drzwi. Po schodach zbiegłam wzybko. Otworzyłam kluczem drewniane drzwi i pociągnełam je do siebie.
- czego?! - warknełam. 
- liczyłem na jakieś 'witaj kochanie , fajnie że przyszedłeś jeszcze przed wyjazdem' - mruknął Max zbliżając się do mnie. Kiedy nasze usta się złączyły złagodniałam. 
- obudziłeś mnie , wcześniej się przyjść nie dało?- weszliśmy do środka. 
- ciesz się , a nie - powiedział mi do ucha. 
- ile masz czasu? O której samolot? - zapytałam. 
- sanolot o 17 więc około 15 wyjeżdżamy - czyli miał troche czasu. 
- daj mi 20 minut ! - uniosłam palec i pobiegłam na górę się ubrać i ogarnąć . Ubrałam się w spodnie i koszulkę na ramiączkach. Brązowe kosmyki upiełam w koku i gotowa wróciłam na dół. 
- co ty beze mnie zrobisz? - postawił kubek z kawą przy wolnym krześle. 
- kto będzie robił mi kawe? Kto?!- płaczliwy ton nie pasował do śmiechu którym po chwili wybuchłam. 
- ym Lena - zaczął - powiesz mi co robiłaś w łóżku Jordana? - zakrztusiłam się kawą . Odkaszlnełam mocno
- co?!- wychrypiałam unosząc brew. 
- no wysłałaś mi smsa coś 'jednak znalazłam łóżko wygodniejsze od twojego. Łóżko Jordana może i jest mniejsze , ale twoje przebija ' takiego - patrzałam na niego szeroko otwartymi oczami dłuższą chwile. - następnym razem jak będziemy piły wyłączamy telefony - nie mogłam w to uwierzyć. Spałam w łóżku Jordana , a Olivia w swoim. Nie pamiętam czy było wygodne..
- oj wiesz przcież że twoje łóżko jest najwygodniejsze - mruknełam wstając . Podeszłam do niego i zatrzymałam się przy nim. 
- będziesz musiała mnie teraz długo orzepraszać - nachylił się i tuż przed moją twarzą zatrzymał swoją. Stanełam na palcach by sięgnąć do jego ust. Od razu złapał mnie za uda i posadził na blacie ułatwiając sobie zadanie. Będę tęskniła za jego miękkimi i ciepłymi ustami , za dotkiem który przyprawiał mnie o dreszcze .
- Max - odsunełam się lekko - twoje udo jęczy - zauważyłam. Chłopak zaczął się śmiać i wyciągnął z kieszeni spodni wibrujący telefon , nacisnął czerwoną słuchawkę
- Wiesz że nawet nie zauważyłam kiedy nowa przypinka się tu pojawiła ? - uniosłam bransoletkę dotykając nowego serduszka 
- pojawiła się tamtego dnia pod namiotami - Max patrzał mi w oczy , czułam jak pięką mnie policzki. 
- nie wytrzymam bez ciebie - pożaliłam się. 
- damy rade. Dwa tygodnie , szybko zleci. Mamy telefony i te wszytkie aplilacje przez które da się rozmawiać...- lekko się uśmiechnełam. 
- powinieneś wyjść już pięć mimut temu - po tych słowach , jak na zawołanie ktoś zadzwonił dzwonkiem.
 - to Nathan. Jade z nim na lotnisko. Masz - podał mi kluczyki - ooiekuj się nią. Przypomnij sobie za co dostałas to prawko - przyciągnął mnie jeszcze raz do siebie. Ten pocałunek był bogatszy w uczucia , to jeden z bardziej prywatnych pocałunków , tych nie zapomnianych. 
- kocham cię - powiedziałam w końcu. - a ja Ciebie , jak wariat - i ruszył w strone drzwi. Widzę go teraz ostani raz. Dwa tygodnie orzerwy to bardzo długi okres który będzie się ciągnął wolno , czuję to


----------------------------------------------------------------------------------------------------------


A oto i rozdział :D
Pod ostatnim rozdziałem 2 komy ;---; Wiemy, że stać was na więcej! Bądź co bądź jest was 17 obserwujących, do tego dochodzą anonimy :)
Zobaczymy co będzie pod tym rozdziałem. Co sądzicie? Chcemy znać opinie ;* 
Do nn ; 33