**Olivia **
Obudziłam się. Na wspomnienie wczorajszego dnia, tych zdarzeń ponownie zaczęłam płakać. Chwyciłam za telefon. Musiałam zmienić tapetę. Na niej widniał Jay. Teraz było to dla mnie zbyt bolesne. Była godzina 13. Ubrałam bluzę i poszłam do kuchni. Siedział w niej Jordan. Chwyciłam za szklankę, karton soku pomarańczowego i chipsy.
- Hej Liv, zaraz wychodzę. Nie przejmuj się nim - położył dłoń na moim ramieniu - on cię kocha, więc niedługo sam wróci
- Tak, super. Idź - powiedziałam i udałam się do pokoju. Chwilę później szukając odpowiedniego filmu usłyszałam jak drzwi się zamykają. Wkurzyłam się nie mogąc znaleźć żadnego filmu i w końcu włączyłam Martwą Ciszę. Do szklanki nalałam soku. Chipsy otworzyłam. Czołówka była dość dziwna. Wcześniej nie czytałam nic o tym filmie czy coś, więc napis "Jak zrobić perfekcyjną lalkę" dość mnie zadziwił. Trzeba przyznać, że film bardzo mnie zaciekawił. Szklankę postawiłam na szafce. Spoglądając na twarz policjanta wydawała mi się znajoma. Dopiero po jakimś czasie skojarzyłam, że to Donnie Wahlberg, z New Kids On The Block. No ciekawie... Przez cały 'seans' nie myślałam o Bird'zie, ale kiedy się skończył wszystko wróciło. Przez moją nieuwagę strąciłam szklankę z sokiem, która roztrzaskała się na dość duże kawałki. Zaczęłam zbierać szkło z podłogi. W końcu na mojej ręce pokazała się krew... Wtedy przez myśl przeszło mi jedno słowo, a mianowicie samobójstwo. Odłożyłam prawie wszystkie kawałki szkła na podłogę, z wyjątkiem jednego, najbardziej ostrego. Oparłam się o ścianę, podwinęłam rękaw bluzy i patrzałam to na rękę, to na odłamek szklanki. Po chwili zdecydowałam się zrobić pierwsze nacięcie. Niezbyt głębokie, ale i niezbyt płytkie. Chwilę później na ręce znajdowało się już parę ran. Krew sączyła się na podłogę. Kiedy decydowałam się robić kolejne, głębsze cięcie drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się nie kto inny jak mój brat. Nie wyglądał na szczęśliwego, wręcz przeciwnie. Wytrącił mi z ręki szkło i zaciągnął do łazienki. Zaczął opatrywać to, co ja narobiłam. Czy jestem za mało odważna, żeby wykonać głębsze cięcia? Nie wiem. Ale żałuję, że tego nie zrobiłam. Jordan nie odzywał się do mnie. Kiedy skończył opatrunek spuścił rękaw mojej bluzy i ruszył do salonu. Wiedział, że za nim pójdę. Wskazał na kanapę, sam stanął na przeciwko niej.
- Jordan... - wyszeptałam - nie denerwuj się
- Olivia, czy ty sobie ze mnie kurwa kpisz?! Co cię do cholery wzięło, żeby się ciąć?! Nie rozumiesz, że ten dupek nie jest ni chuja warty twoich ran, łez?!
- Ale ty nic nie rozumiesz Jor... Ja go kurwa kocham, a to co robię po pijaku to już inna para kaloszy. Skąd mam z resztą wiedzieć, że Sykes nie wymyśla tego wszystkiego, czy to on mnie nie pocałował? W końcu wszedłeś w trakcie pocałunku tak?! - łkałam. Nie miał prawa wyzywać Jay'a od dupka.
- Dobra, nie wiem. Ale zrozum. Ty widzisz, co ty zrobiłaś sobie, bo to coś z nie ogarem na głowie cię rzuciło? Czy ty nie rozumiesz, że na tym świecie jest wiele więcej chłopaków, którzy są godni twojego serca, nie zrobią tego co Jay?
- Może i jest, ale ja kocham tego dupka. Zrozum kurwa to, okey? - wyszeptałam. zauważyłam pojedynczą łzę na jego policzku.
- Nie okey, wiesz ile bym dał, żebyś pokochała kogoś innego? - odwrócił się - Dobra, zmieńmy temat. Mój przyjaciel przylatuje dzisiaj do Londynu, chciał cię poznać - powiedział
- Jak się nazywa? - przerwał mi dzwonek. Poszłam do pokoju, a brat do drzwi. Usłyszałam tylko jak się witali. W pokoju nadal leżało szkło. Miałam ochotę je chwycić i wrócić do czynności, którą wykonywałam przed przyjściem brata. Ale wybiłam sobie z głowy tę myśl i ubrałam się jakoś normalnie, skoro mamy mieć gościa, który dodatkowo chce mnie poznać. Z szafy wyciągnęłam spodenki i bluzę, nie podwijałam rękawów. Nie chciałam żeby widział bandaż i wgl... Ogarnęłam szkło z podłogi i chwyciłam za sok pomarańczowy. Poszłam do kuchni. Ukradkiem spojrzałam do salonu, w którym siedzieli mój brat wraz z całkiem przystojnym blondynem. Olivia! Ogarnij się. Ty znasz już jednego przystojniaka, który tak właściwie zerwał z tobą dopiero po tym jak zachowywałaś się po alkoholu, co nie do końca musi być prawdą. Dobra, nie ważne. Zaraz... Ale czy to nie...? Nie... I Jordan by go znał? Wątpię. W kuchni nalałam sobie wody. Chwilę później przyszedł i brat, mówił, że skoro się ogarnęłam mam wbić do nich. No więc ruszyłam za brunetem. Blondyn spojrzał na mnie i wstał. Podał mi rękę.
- Aaron - przedstawił się. Czyli miałam rację? Nie wierzę.... Ale Okej no - Aaron Carter
- Olivia Rose - uścisnęłam jego rękę. Usiadłam obok niego na kanapie. Nie wierzyłam, że Jordan przyjaźnił się z Aaron'em. Dawno nie grzebałam w sieci, czyli pewnie brązowooki ma koncert tutaj.
- No więc Aaron co u ciebie słychać - z zamyśleń wyrwał mnie głos brata
- Tak właściwie to nic. - zaśmiał się - nie jest ci gorąco w tej bluzie? - to pytanie padło do mnie
- Nie - szybko odpowiedziałam - a jeżeli mogę spytać to skąd się znacie? - zmieniłam temat
- Poznaliśmy się na wakacjach w LA chyba nie? - powiedział cały czas uśmiechnięty blondyn
- No ile to już? 7 lat?
- Tak. Ej... Zmienię temat. Wbijacie dzisiaj na koncert? - Aaron spojrzał na mnie. - No i weź no... Ściągnij tą bluzę bo mi samemu się gorąco robi - zaczął się 'wachlować' ręką. Uznałam, że no dobra. Poszłam do pokoju i ubrałam bokserkę. Spojrzałam na rękę. Ygh, czemu dałam się na to namówić i przebrać się? Dobra, nie ważne. Wróciłam do nich. Jordan patrzał na mnie ze zdziwieniem. Nie wiem czemu, ale poczułam, że Aaron to bardzo sympatyczny gość. W sumie to wiedziałam o nim dość dużo, w końcu nie codziennie twój idol okazuje się przyjaźnić z twoim nadopiekuńczym bratem. Zajęłam swoje miejsce na kanapie i chwyciłam poduszkę. Chciałam jak najszybciej zakryć bandaż, ale nie udało mi się to. Aaron chwycił za rękę i spojrzał mi w oczy
- Co ty zrobiłaś? Czy to to o czym myślę? - spytał, a ja nie wiedziałam co robić. Powiedzieć prawdę, czy kłamać? Teraz dopiero zauważyłam, że bandaż był lekko czerwony od krwi. Kurwa.
- Wyszedłem z domu na chwilę. Zostawiłem ją samą dosłownie na 2 godziny. Musiałem załatwić parę spraw. Jak wróciłem ona trzymała w ręce szkło i chciała robić kolejne nacięcie. Wszystko przez tego chuja, o którym ci mówiłem - powiedział Jordan. Ja tylko przełknęłam głośno ślinę.
- Spadam - powiedziałam cicho i poszłam do pokoju. Wtuliłam się w poduszkę i znowu zaczęłam płakać. Przy Aaron'ie zapomniałam o tym co się stało, ale Jordan mi o tym przypomniał. Po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Nie chcę cię widzieć Jordan - warknęłam
- A co jeśli tu nie Jordan? Twój brat wyszedł - spojrzałam w stronę drzwi, w których pojawił się blondyn. - Możemy pogadać?
- No okej - poklepałam miejsce na łóżku obok siebie. Usiadłam po turecku i oparłam się o ścianę.
- Opowiesz mi więcej o tym gościu?
- Tsa... Jasne. No więc skoro ci o nim mówił, to pewnie wiesz, że ma na imię Jay. Należy do zespołu, The Wanted. Tak jak ja ma 23 lata. Byłam z nim nie wiem właściwie od kiedy. Jedyne co chyba jeszcze cię może obchodzić to... Zerwał ze mną wczoraj, bo usłyszał rozmowę moją i Nathan'a, jego kumpla, który się we mnie buja co niby robiłam po pijaku. Nie ważne. Sykes twierdzi, że zapraszałam go do łóżka - spojrzałam w sufit - uwierzę we wszystko, ale nie w to. Ja taka nie jestem... - znowu miałam łzy w oczach. Za dużo płaczę. Zdecydowanie za dużo.
- Ej... nie przejmuj się. Będzie dobrze, zobaczysz - przytulił mnie. Zrobiło mi się... lepiej? Tak, znacznie lepiej. Chyba tego potrzebowałam. - Tak właściwie, to ja wiem o tobie dużo, a ty o mnie...?
- Więcej - zaśmiałam się
- Ale....
- No ale. Dobra ujawnię się. Jestem Aaronator - uśmiechnęłam się. - zmieńmy temat. Długo zostaniesz w Londynie? - może to dziwne, ale czułam, że mogę się z nim zaprzyjaźnić. Miałam szczerą nadzieję, że zostanie dłużej.
- Nie wiem jeszcze, mam zamiar wynająć tu gdzieś mieszkanie, dzisiaj ostatni koncert z trasy. - odpowiedział
- Obok nas jest mieszkanie na sprzedaż - poruszałam dziwnie brwiami
- Sprawdzę to później. A teraz powiedz mi jeszcze raz, dlaczego to sobie zrobiłaś? Było warto? Czujesz się lepiej?
- Nie wiem czemu, ta szklanka się sama stłukła i no... No i nie panowałam nad sobą. Nie było warto, nie czuję się lepiej. - odwróciłam się i spojrzałam w okno - Tak właściwie, czemu ja ci to mówię?
- Bo jestem przyjacielem twojego brata, chciałbym, żebyś mnie polubiła. Ale nie jako tego, którego zgrywam na scenie, tylko tego normalnego. Chociaż, właściwie na scenie zachowuje się bardzo podobnie do reali. Skoro wiesz o mnie więcej niż myślę, to pewnie wiesz, że niedługo w Londynie odbędzie się koncert NKOTBSB - pokazał swoje białe ząbki - i tak się składa, że mam dwa bilety VIP, a nie mam z kim iść. Zgodziłabyś się ze mną iść?
- No nie wiem.... Okej - uśmiechnęłam się. Czułam, że to może być początek przyjaźni z tym głupolem. Posiedzieliśmy jeszcze trochę w domu i później Ar się zmył. Musiał iść na próbę. Dał mi swój numer, całą próbę ze mną pisał. Około 20 razem z Jordanem poszliśmy na koncert. Trzeba przyznać, że na scenie wymiata. Nie tak jak Jay, ale.... Ale nie jest zły.
**Lena**
Już ubrana wyszłam z
łazienki i skierowałam się do kuchni. Codzienne podstawowe zachowanie.
Gdy usiadłam przy stole czułam się dziwnie, zawsze Shane był , a teraz
tak cicho. Włożyłam kolejną łyżkę owsianki do buzi.
Kiedyś obiecałam sobie że ograniczę napoje gazowane , jednak przy chłopakach z The Wanted nie udało się tego dokonać. Prawdę mówiąc uzależniłam się od coli.
Telefon zawibrował, wzięłam go do ręki i przejechałam palcem po ekranie aby go odblokować.
Od: Shane
Pociąg mam za pół godziny więc koło 18 będę
Odpisałam że czekam. Tęskniłam za nim , nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.
Muszę zadzwonić do tego gościa , nie pamiętam imienia... Tego od propozycji o pracę. Wybrałam numer który znajdował się już w kontaktach.
- Dzień dobry ! Pani Smith? - usłyszałam męski głos.
- Tak. Przepraszam że musiał pan czekać tak długo.
- Nic się nie stało. Podjęła pani decyzje?
- Tak. Przykro mi ,ale muszę odmówić - zdecydowałam już.
- oh ... Ale nie będzie pani prowadzić dalej własnej działalności w tym kierunku ? - tylko o to chodziło. Jaka ja jestem naiwna. Chodziło o wyeliminowanie konkurencji.
- Nie , Do widzenia - mruknęłam i się rozłączyłam nie czekając na odpowiedź. Podeszłam do zlewu umyłam miseczkę.
Lekko mnie to zdenerwowało . Nie mam zamiaru się tym przejmować.
Kiedyś obiecałam sobie że ograniczę napoje gazowane , jednak przy chłopakach z The Wanted nie udało się tego dokonać. Prawdę mówiąc uzależniłam się od coli.
Telefon zawibrował, wzięłam go do ręki i przejechałam palcem po ekranie aby go odblokować.
Od: Shane
Pociąg mam za pół godziny więc koło 18 będę
Odpisałam że czekam. Tęskniłam za nim , nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo.
Muszę zadzwonić do tego gościa , nie pamiętam imienia... Tego od propozycji o pracę. Wybrałam numer który znajdował się już w kontaktach.
- Dzień dobry ! Pani Smith? - usłyszałam męski głos.
- Tak. Przepraszam że musiał pan czekać tak długo.
- Nic się nie stało. Podjęła pani decyzje?
- Tak. Przykro mi ,ale muszę odmówić - zdecydowałam już.
- oh ... Ale nie będzie pani prowadzić dalej własnej działalności w tym kierunku ? - tylko o to chodziło. Jaka ja jestem naiwna. Chodziło o wyeliminowanie konkurencji.
- Nie , Do widzenia - mruknęłam i się rozłączyłam nie czekając na odpowiedź. Podeszłam do zlewu umyłam miseczkę.
Lekko mnie to zdenerwowało . Nie mam zamiaru się tym przejmować.
Zaczęłam sprzątać w kuchni , bo na szafkach kurz się zbierał. Potem wyrzuciłam z
lodówki psującą się żywność. Niektóre produkty zepsuły się podczas
naszej nieobecności , a wcześniej nie miałam czasu posprzątać. Ostatnio
mam kłopoty z zorganizowaniem sobie czasu.
Sprzątanie przerwał mi dzwonek do drzwi . Przetarłam wierzchem dłoni czoło i poszłam otworzyć.
- Nie mam dużo czasu , ale wpadłam na chwilkę - przed drzwiami stała Nareesha.
- Hej , wchodź - zaprosiłam kobietę do środka. Coś skoczyło mi na nogi. Sugar! Od razu zaczęłam ją głaskać - hej kochana- przywitałam się z pieskiem. Obok stał jeszcze jeden pies! Pudelek, chyba.
- To jest Mylo - przedstawiła go . Kolejnie przeszłyśmy do salonu , a ja poszłam zrobić kawę dla Nar.
Sprzątanie przerwał mi dzwonek do drzwi . Przetarłam wierzchem dłoni czoło i poszłam otworzyć.
- Nie mam dużo czasu , ale wpadłam na chwilkę - przed drzwiami stała Nareesha.
- Hej , wchodź - zaprosiłam kobietę do środka. Coś skoczyło mi na nogi. Sugar! Od razu zaczęłam ją głaskać - hej kochana- przywitałam się z pieskiem. Obok stał jeszcze jeden pies! Pudelek, chyba.
- To jest Mylo - przedstawiła go . Kolejnie przeszłyśmy do salonu , a ja poszłam zrobić kawę dla Nar.
Postawiłam
dwie kawy na stoliku i usiadłam obok dziewczyny Sivy.
- Właśnie! Wszystkiego najlepszego i szczęścia , bardzo cieszę się z waszych zaręczyn. Nie miałam okazji złożyć ci życzeń tak bardziej na osobności- uśmiechnęłam się do niej. Na palcu Nunu znajdował się śliczny pierścionek.
-Dziękujemy - również się uśmiechnęła i wzięła łyka kawy- teraz mam dużo pracy , wiesz mam łączony pokaz w ten weekend.
-dobrze że ci się powodzi - szczerze buty zaprojektowane przez Nareeshe i jej przyjaciela były świetne.
- gorzej że to wszystko dzieje się tak szybko , przez co mam mało czasu dla siebie i Sivy - mruknęła.
- Nadrobicie to . Macie już plany ślubne? - ciekawe jak będzie wyglądał ten ślub.
- Na pewno nie w tym roku. Za mało czasu - nie rozmawiałyśmy długo bo mulatka musiała się zbierać.
Miło spędziłam ten czas , bo Nareesha jest bardzo miłą dziewczyną . Jest też dość surowa i przestrzega wyznaczonych zasad. Moim zdaniem idealnie pasuje do Sivy. Prawda , nie znam ich bardzo długo jednak już po takim czasie mogę to stwierdzić.
- Właśnie! Wszystkiego najlepszego i szczęścia , bardzo cieszę się z waszych zaręczyn. Nie miałam okazji złożyć ci życzeń tak bardziej na osobności- uśmiechnęłam się do niej. Na palcu Nunu znajdował się śliczny pierścionek.
-Dziękujemy - również się uśmiechnęła i wzięła łyka kawy- teraz mam dużo pracy , wiesz mam łączony pokaz w ten weekend.
-dobrze że ci się powodzi - szczerze buty zaprojektowane przez Nareeshe i jej przyjaciela były świetne.
- gorzej że to wszystko dzieje się tak szybko , przez co mam mało czasu dla siebie i Sivy - mruknęła.
- Nadrobicie to . Macie już plany ślubne? - ciekawe jak będzie wyglądał ten ślub.
- Na pewno nie w tym roku. Za mało czasu - nie rozmawiałyśmy długo bo mulatka musiała się zbierać.
Miło spędziłam ten czas , bo Nareesha jest bardzo miłą dziewczyną . Jest też dość surowa i przestrzega wyznaczonych zasad. Moim zdaniem idealnie pasuje do Sivy. Prawda , nie znam ich bardzo długo jednak już po takim czasie mogę to stwierdzić.
Dwadzieścia
minut po osiemnastej mój brat wszedł do domu. Przywitałam się z nim i
poszedł zostawić swoje rzeczy w jego starym pokoju. Zamieniliśmy tylko
kilka słów po czym poszedł odpocząć. Nie dziwię się że był zmęczony .
Jechał długo więc miał do tego prawo. Też położyłam się wcześnie . Max
nie odezwał się dzisiaj. Zasnęłam pół godziny po tym gdy dotarłam do
swojego pokoju i wtuliłam się w poduszki
______________
HALO ! Żyjecie ? Czy już Was zanudziłyśmy ?
Cóż .... Chasing The Sun ;3 mówi ( a raczej pisze) : Przepraszam za takie nudy !
Huhu ^^ Nowy bohater :D Biedna Oliwia ...
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
Weny i do nn ;*
Zapraszam do mnie ;)
Fajny rozdział :3
OdpowiedzUsuńNie zanudzacie nas :)
Kolejny przystojniaczek :3 huehue ;)
Oliviaaa ;(
No i tradycyjnie czekam na next i weny życzę :D