sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 32

**Olivia**

- Liv... Słońce wstań - obudził mnie Aaron
- Co jest? Która godzina? 
- Późna... Jedenasta, a na dwunastą piętnaście musimy być na kręgielni... - spojrzałam na niego dziwnie - nie mówiłem ci, że dzisiaj idziemy w trójkę na kręgielnie? Przepraszam - zaśmiał się - zbieraj się - wyszedł. 
Wyciągnęłam z szafy zwykłe, czarne rurki i bluzkę z trzy czwartym rękawem. Poszłam do łazienki, ale zanim się ogarnęłam to sprawdziłam portale społecznościowe. Jak skończyłam odłożyłam telefon i zrobiłam to, po co tu przyszłam. Wróciłam do pokoju i z szafy wyciągnęłam skórzaną kurtkę, potem zeszłam na dół. Jordan czekał razem z Carter'em. Godzina dwunasta. Jak możliwe, że tak długo się szykowałam?
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Droga zajęła nam zaledwie 8 minut. Nie byłam jeszcze na kręgielni w Manchesterze. Mimo tego, że przecież nie było mnie tu zaledwie... właściwie dawno mnie tu nie było. Aaron podszedł do mężczyzny w średnim wieku. Ten kazał mu się kierować na tor numer 2. Jak później się okazało mieliśmy rezerwację na 2 godziny.

**

Po godzinie na tor przyszli znajomi Jordan'a. W tym podobno jego nowa partnerka czy coś. Eddie. Nawet miła. Ale reszta... to była masakra. Nie lubię ich za nic. Usiadłam na kanapie i patrzałam jak grają. Nudziłam się. Po jakimś czasie Aaron podszedł do mnie
- Hej Liv - przytulił się do mnie - czemu tu siedzisz sama... i to smutna? - spytał
-Eh... nic. po prostu- wzrokiem uciekałam od oczu Carter'a. Wiedział, że nie mówię mu prawdy
- A tak szczerze? Wiem że kłamiesz słońce, mnie nie oszukasz
- Nie czuję się komfortowo. Po prostu nie lubię tych ludzi. Kiedyś zrobili Jordan'owi bardzo głupi dowcip, a teraz wielcy przyjaciele
- Chcesz pójść stąd?
- Trochę.... ale nie chcę ci psuć zabawy - przygryzłam wargę
- Słońce - delikatnie chwycił mój podbródek i spojrzał mi w oczy. - Może i miło byłoby jeszcze tam grać, ale jeżeli ty nie będziesz się dobrze bawić, to na co mi to? - pocałował mnie - może przejdziemy się do parku?
- W sumie, mi to pasuje - powiedziałam
- Więc czekaj chwilę, powiem twojemu bratu i spadamy stąd - uśmiechnął się. Podbiegł do Jordan'a i dwie minuty później wychodziliśmy z kręgielni. Carter zostawił bratu kluczyki od samochodu. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy. Chodziliśmy tak po parku do puki nie znaleźliśmy jakiejś wolniej ławki. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmowę... o wszystkim i o niczym. Dowiedziałam się wielu przypadkowych faktów o nim z resztą z wzajemnością. W pewnym momencie telefon Aaron'a zawibrował.
- To od Nick'a... Pamiętasz, że już za... niecały miesiąc wychodzi ich płyta? Ten duet?
- No tak....
- Na mailu mam parę nut do przesłuchania. Jak tylko będziesz chciała, to będziemy mogli ich razem posłuchać - uśmiechnął się
- Okej, a kiedy będziemy mieli okazję posłuchać wszystkich?
- W Londynie, na obiedzie z Jordan'em Knight'em za półtorej tygodnia... Właśnie. I jak będziemy już w domu mojego brata.. poznasz resztę  rodzeństwa. Leslie i Angel.
- Na prawdę? Cieszę się. - uśmiechnęłam się. - a wracając do muzyki.... to ty jej słuchałeś?
- Trzech, czy czterech kawałków.... I mam swojego ulubieńca. Chcesz posłuchać? - spytał i wyciągnął słuchawki z kieszeni.
- Oczywiście - podłączył słuchawki do telefonu i jedną z nich włożył sobie do ucha, a drugą podał mi. Po chwili włączył piosenkę. Na początku usłyszałam pianino. Potem głos Jordan'a. Zakochałam się w tej piosence. Była taka wspaniała. Po jak podejrzewam refrenie zaczął śpiewać Nick. Piosenka podobała mi się. Strasznie. Przez cały czas patrzeliśmy sobie z Aaron'em w oczy. Było idealnie. Cieszyłam się, że wyszliśmy z tej głupiej kręgielni. Przyszedł koniec piosenki. Dlaczego?
- Jak się nazywa ta piosenka? - spytałam
- Halfway There - odpowiedział.
- Jest piękna... Trzeba przyznać, że ich głosy się dopełniają. Zakochałam się w tej piosence! - zaśmialiśmy się - Rozumiem, czemu jest twoją ulubioną.
Po jakimś czasie wróciliśmy do domu. Zaczęliśmy słuchać piosenek, które Carter miał na mailu.
Były wspaniałe! Każda miała taki nastrój i chciało się jej słuchać w kółko i w kółko. Po paru godzinach słuchania piosenek, latania po domu jak dzicz i tym podobnych stwierdziliśmy, że można by porozmawiać z Nick'iem na skypie, na pewno chciał poznać nasze zdanie. Wiem przecież, jak ważne jest dla niego zdanie Aaron'a.
- Chcesz z nim pogadać sam na sam? - zadałam pytanie brązowookiemu. Nie wszystko wiedzieć muszę, a trochę prywatności i "samotności" mu nie zaszkodzi przecież.
- Nie... zostań - pocałowaliśmy się. Wykonaliśmy to co planowaliśmy, czyli wysłaliśmy starszemu Carter'owi SMS'a i odpaliliśmy laptopa czekając na pojawienie się niebieskookiego. Po jakiś pięciu minutach rozmowy poczułam ochotę na chipsy i jakąś kolację. Powiedziałam Aaron'owi, że pójdę do sklepu, który był zaledwie trzy przecznice dalej, więc założyłam na uszy słuchawki i ruszyłam. Po paru minutach ktoś stanął mi na drodze. Dokładniej mówiąc wysoki, postawny mężczyzna. Wepchnął mnie w ciemną uliczkę. Przypominał mi kogoś... tylko kogo? Czyżby to był ten sam mężczyzna, który wtedy mnie porwał?
- No witaj Olivia... pamiętasz mnie? - kiedy usłyszałam ten głos... od razu byłam pewna, że to on.
- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś? - spytałam
- Ma się swoje kontakty, twój braciszek powinien uważać, co komu mówi oraz z kim się zadaje - przycisnął mnie do muru
- Czego chcesz? Znowu mnie porwać? - nacisnął mocniej. Nie mogłam oddychać zbliżył głowę do mojego ucha
- To byłoby niestosowne. W każdym bądź razie nie teraz. Tylko ostrzegam, że nie znasz dnia ani godziny, w której pojawię się ponownie, tym razem z gorszymi zamiarami....

**Lena**

Mówiłam kiedyś że łóżko Max'a jest wygodne jak żadne inne? Kłamałam. Teraz śpię na czymś wygodniejszym. Nie chciałam otwierać oczu żeby się bardziej nie zbudzić , więc leżałam tak dalej. Przypominałam sobie ostatnie chwile które pamiętam...zasnęłam w aucie! Czy to możliwe że ono jest takie wygodne? Postanowiłam.jednak podnieść powieki . Beżowo-biały pokój z czarnymi wstawkami. Duże okno , piękne meble. Ogromne łóżko! Czy istnieją łóżka trzy lub czteroosobowe ? To jest właśnie takie, ale zaraz...gdzie jestem?

Po kilku kolejnych minutach wstałam i wyszłam z pokoju zwiedzając zadziwiająco piękny dom który można pomylić z hotelem. Zeszłam po schodach i rozglądałam się szukając żywej duszy lub Max'a. Nie że Max nie jest żywą duszą tylko... Wiadomo o ci chodzi!
Wszystko było czyste , pomieszczenia duże i utrzymane w jasnych kolorach. Willa była ogromna i droga , o to się mogę założyć. Ciekawe na ile Max wynajął tą posiadłość....
W końcu usłyszałam jakieś dźwięki i ruszyłam dalej korytarzem Na balkonie , przy otwartych drzwiach siedział George, w rękach miał gitarę , a spod jego palców ulatniały się dźwięki pięknej melodii której nie znałam. Oparłam się o drzwi i przymknęłam oczy.
Było idealnie. Zbyt idealnie? Nic tak pięknego nie trwa długo więc to się skończy... Nie ! Nie może się skończyć. Gdybym mogła zatrzymać czas tylko raz w życiu zrobiłabym to teraz. Ten moment wydawał mo się idealny.
Muzyka ucichła. Gdy otworzyłam oczy mężczyzna złączył swoje usta z moimi pojawiając się przede mną jak czarodziej. - Podsłuchujesz - patrzałam mu w oczy . Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na tak. 
- Mogłeś nie przerywać . 
- Mogłem - przyznał. 
- ...ale?
 -ale co? - zdziwił się. 
- nic , nic...- zaśmiałam się. 
- masz jakieś plany na dzisiaj? - uniósł brew . 
- Żadnych , a co ? - przysunęłam się tak blisko że niemal stykaliśmy się nosami. 
- to dobrze - wpił się w moje usta, objął w pasie i zaczął iść do środka. 
- Gdzie właściwie jesteśmy? - odsunęłam się lekko. Odpowiedział mi głośny śmiech chłopaka.
- U nas - moje serce zatrzymało się na sekundę , a teraz biło trzy razy szybciej niż zawsze. 'U nas' . U mnie i Max'a. U nas. O jejku... Uśmiechnęłam się tak szeroko jak tylko potrafiłam i tym razem to ja go pocałowałam. Gdy byliśmy już przed drzwiami do sypialni przypomniałam sobie o Seanie. 
- Która godzina?- zapytałam szybko. George wyciągnął z kieszeni telefon i pokazał mi wyświetlacz
- jak daleko stąd do mojego mieszkania? - przygryzłam wargę. 
- kawałek jest, jeśli martwisz się o swoje rzeczy to ekipa już je .... 
- nie, ale... - przerwałam mu. - ale oni są godni zauf... 
- nie o to chodzi! Mój portfel , taki jeden - zawahałam się. Mówić mu o Seanie? 
- dzisiaj go odbieram. Jeszcze Sugar- zamyśliłam się - O ! Ktoś koło twojego domu pytał kim dla ciebie jestem i że masz pozdrowienia... - zaczęłam szukać swoich rzeczy gdy weszłam do pomieszczenia. Nachyliłam się po spodnie gdy coś sobie uświadomiłam. Zamarłam. 
- nasze mieszkanie - powtórzyłam nagle. Po pierwsze to jest willa , po drugie my , ja z Max'em. Mamy wspólny dom... To taki wielki krok... Właśnie wtedy zadzwonił mój telefon. Złapałam go szybko i przyłożyłam do ucha. Dzwonił Shane i pytał jak tam oraz kiedy odbiorę Su. Wyjaśniłam że bardzo pasowało by mi dzisiaj. W końcu umówiłam się z Taylorem godzinę po spotkaniu z Seanem. 


***


Ubrana w koszulę Max'a weszłam do kawiarni. Mężczyzna siedział już przy stoliku. Kiedy podeszłam , wstał. Przywitaliśmy się.
 - Proszę - podał mi portmonetkę. 
- Przepraszam za kłopot , ale cieszę się że to ty ją znalazłeś. Ktoś inny mógłby jej nie oddać - uśmiechnęłam się. 
- Wszystko jest tak jak było. Potrzebowałem tylko nazwisko z dowodu i to wszystko. Nic nie ruszałem - zapewnił. 
- Dobrze , więc ja postawie kawę w podziękowaniu - odwróciłam się w żeby sprawdzić czy kelner podejdzie. Jak wróciłam wzrokiem do mężczyzny przeczesywał palcami blond włosy. 
- Oh , może kolejnym razem ty postawisz kawę , a podczas tego spotkania ja za nią zapłacę? - spojrzałam na ścianę przede mną i zdziwiona zauważyłam że za piętnaście minut powinnam być na drugim spotkaniu. 
- Przepraszam , ale dzisiaj nie dam rady wypić z tobą kawy. Może na następnym ty postawisz kawę , a ja po ciastku lub sałatce , a może wolisz obiad...- zaczęłam się zbierać. 
- Bardzo miło z twojej strony , ale ..- tak , akcent ma idealny. 
- uh przepraszam , może masz ochoty na kolejnego spotkanie - po co ja to w ogóle proponowałam? 
- nie , ja nie... - dziesięć minut. Zazgrzytałam zębami 
- spieszy ci się? Więc do zobaczenia za jakiś czas , Leno - pamiętał imię. Wstałam i jeszcze raz na do widzenia uśmiechnęłam się. 
- Przepraszam i dziękuję. Do zobaczenia , Sean - trzeba było podkreślić że też pamiętam jego imię. 
- Za często przepraszasz - mruknął jeszcze. Wyszłam i skierowałam się na drugie spotkanie.


***

- chcesz pojechać jeszcze do tamtego mieszkania? - zapytał mój partner.
 - nie ... Albo czekaj! Czy oni mają zamiar pakować moje ubrania? - to było by dziwne i krępujące. 
- Raczej -przyznał.
- nie mam siły ... Jutro? - kiwnął głową i uśmiechnął się w moją stronę. Chwyciłam jego telefon z deski , potrząsając nim zapytałam : 
-mogę zobaczyć zdjęcia? - chodziło mi o foty z Anthonym . Znów potwierdził skinieniem głowy. Przeglądałam je chwile. Kiedy znów zadzwonił mój telefon zwiesiłam głowę. 
- Halo?- mruknęłam. 
- Hej . Świetna cena , mogą kupić go nawet od jutra - szczegółowe informacje o sprzedaży domu od męża Tany'i rozweseliły mnie. 
- świetnie - uśmiechnęłam się patrząc na drzewa za oknem. 
- papiery podpiszesz kiedy znajdziesz chwilę. Ile czasu potrzebujesz na zabranie rzeczy? - dopytał. 
- jeszcze dzień. Dziękuję - rozłączyłam się i usiadłam wygodnie na fotelu. Zauważyłam że nadal mam w ręku telefon Max'a. Skorzystałam z chwili i włączyłam aparat po czym zrobiłam zdjęcie Łysego za kierownicą. 
- Pięknie - skomentowałam oglądając efekt.
- bo to ja - zaśmiał się jeszcze. - gdzie byłeś przez ten czas? 
- na siłowni - kiwnął głową w stronę tylnich siedzeń. Gdy się się obejrzałam zobaczyłam torbę sportową. W tej chwili zadzwonił telefon mężczyzny. Jak zobaczyłam na wyświetlaczu pisało 'Amy ' .
- odbierz i daj na głośnik- polecił. Tak też zrobiłam. - Hej Max ! - z głośnika dobiegł do nas głos kobiety. 
- Jak tam Amy? - zapytał chłopak.
 - Nicolas musi załatwić pewne sprawy w okolicy więc pytamy czy możemy jutro wpaść. Masz czas? 
- Jasne ! O której macie zamiar tu być? - członek The Wanted wjeżdżał już na podjazd. 
- około dziesiątej powinniśmy być na miejscu . Do zobaczenia - Max odpowiedział to samo i wziął telefon do ręki.
 - kto to? - spytałam wysiadając . Przyglądałam się willi , bo -jak wcześniej wspomniałam - domem nie dało się tego nazwać. 
- kuzynka , poznasz ją jutro - objął mnie ramieniem. 
- idź pod prysznic - zaśmiałam się gdy byliśmy już w środku. 
- jak tak , to ty idziesz ze mną- pocałował mnie . Spojrzał mi w oczy , u niego dostrzegałam te diabelskie iskierki. Złapał mnie za uda i podniósł. Efekty siłowni- pomyślałam.


****


Resztę wieczoru spędziliśmy na balkonie , przytuleni do siebie. Obydwoje myśleliśmy siedząc cicho i napawając się chwilą spokoju. Jedyne słowa jakie wymieniliśmy to : 
- Będzie dobrze , prawda? - spytałam patrząc w niebo na którym pojawiały się gwiazdki. 
- musi być - mówiąc to pocałował mnie w czoło.

___________________________________________________________________________

Rozdział 32 już za nami 
Co wy na takie wydarzenia? 
Stay Tuned, niedługo pojawi się coś nowego od nas... :)

1 komentarz:

  1. Hej wspaniały, cudny rozdział :))
    Zapraszam tutaj: http://cukierkowataa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń