**Lena**
Wstałam z łóżka , powolnie podeszłam do szafy i wyjęłam z niej : czarne rurki i koszulę . Dzisiaj spotkanie z Valentine więc muszę jakoś wyglądać więc dobrałam parę szpilek. Ja i szpilki... Włosy zostawiłam rozpuszczone. Oczy lekko pomalowałam , nałożyłam tusz i zrobiłam króciutkie kreski ,usta lekko podkreśliłam błyszczykiem. Zeszłam na dół i wyjęłam z lodówki jogurt. Zaczęłam go jeść. Wzięłam telefon. Była wiadomość od Sheana :
Dojechaliśmy
Odpisałam :
I jak jest na miejscu , ok?
Wysłałam. Pudełko od jogurtu wyrzuciłam. Dolałam wody Sugar , która smacznie spała na swoim posłaniu. W domu rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je. Max już chciał mnie pocałować ale się cofnęłam
- tyle czasu się malowałam a jak mnie pocałujesz to wszystko się rozmaże- ugryzłam się w język by się nie zaśmiać. Fakt , tyle czasu się malowałam. Aż pięć minut.
- jeszcze będziesz chciała żebym cię całował-zaśmiał się- Ślicznie wyglądasz- objął mnie i nachylił się. Sięgnęłam do jego ust i złożyłam na nich pocałunek.
-jedziemy?-zapytał. Kiwnęłam głową. Złapałam torebkę i wyszłam , zamykając drzwi. Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam pasy. Kilkanaście minut później wchodziliśmy do domu chłopaków. Na kanapie siedział przybity Bird.
-idź do mnie, za chwilkę przyjdę- szepnął mi na ucho. Poszłam na górę . Weszłam do jego pokoju. Smutny widok Jaya przypomniał mi o Olivii. Któryś raz z kolei powiedziałam :
-gdzie jesteś Liv?- nie spodziewając się żadnej odpowiedzi .
-tutaj-usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam brunetkę. Podeszłam do niej ostrożnie , myśląc że to tylko wytwór mojej wyobraźni. Dotknęłam ją.
-Liiiiiv- pisnęłam i ją przytuliłam - jejku! Kocham cię , idiotko!- krzyczałam tuląc ją z całych sił. -zaraz- odsunełam się od niej-skoro ty jesteś już w domu to czemu Bird się smuci?
- udawał żebyś miała większą niespodziankę.
- wiesz... Jak znajdę tych , którzy cię porwali to osobiście ich wykastruję - zaśmiała się.
-chodź na dół - powiedziała. Miałam łzy w oczach. Przytuliłam ją jeszcze raz i zeszłyśmy. Bird od razu podszedł do Liv.
- nie wybaczę wam! Mogliście mi powiedzieć!- od razu w mieszkaniu byli wszyscy.
- ale się cieszysz ,tak? -zapytał Max. Chciał mnie przytulić ale się nie dałam.
-tak. Ale masz karę bo mi nie powiedziałeś- Tom się zaśmiał. Usialiśmy z Kels do stołu , a chłopacy oglądali mecz .
- przydałoby się odpocząć od tego wszystkiego-stwierdziła dziewczyna Toma.
- trzeba coś wymyślić -dorzuciła Liv. Cały czas się uśmiechałam. W końcu była z nami.
-jedziemy- odezwał się Parker.
-gdzie?-zapytałam. -pod namiot!- krzyknął BabyNath. Spojrzałam na zegarek : 13.10
-zapomniałam ! - wstałam szybko i pobiegła do pokoju Maxa. Chwyciłam torebkę i zbiegając na dół wpadłam na Nathana . Sok który miał w ręce wylądował na mojej koszulki. Przeklinałam pod nosem. -co ja teraz zrobię!?-krzyknęłam-za pół godziny muszę być na rozmowie!
-chodź - Kelsey wzięła mnie za rękę do pokoju swojego chłopaka.
Zła czekałam co takiego dziewczyna wymyśli. Wyjeła z szafy sukienkę. Rzuciła mi ją i kazała się przebrać. Była to zwykła mała czarna. Ubrałam ją . Wyszłam z łazienki. Blondynki już nie było. Zeszłam na dół.
-drugi raz w tak krótkim czasie jestem w sukience- usiadłam na kanapie , koło Maxa.
-wiesz ... Mi tam pasuje -zaśmiał się . Przewróciłam oczami.
-zawieziesz mnie? Mało czasu zostało- spojrzałam na niego.
-pffffy nawet przytulić mnie nie chciałaś-wyjął kluczyki i podał mi je.
-Ty na pewno wiesz co robisz?-spytał Jay.
- Lena ma prawko?- zdziwił się Sykes.
-Ma- odpowiedziałam i wstałam. Bałam się sama jechać ale jednak wsiadłam do samochodu. Pięć minut przed drugą byłam na miejscu. Wysiadłam i weszłam do budynku.
-Xavier Mousiere - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Był to mężczyzna , czarno włosy , około trzydziestki.
-Lena Smith- uśmiechnęłam się. Usialiśmy przy stoliku. Nic nie zamówiłam. Zaczęliśmy rozmowę.
- muszę dokończyć aktualne zlecenia-powiedziałam.
-oczywiście,rozumiemy kiedy będzie pani gotowa , proszę zadzwonić-podał mi wizytówkę- tylko nie zwlekać zbyt długo - pożegnaliśmy się. Wyszłam i znów do samochodu. Miałam lekkie kłopoty z odpaleniem ale jakoś poszło. Weszłam do mieszkania chłopaków. Olivii , Jaya i Kels nie było.
- i jak tam?- zapytał George.
- normalnie , porozmawialiśmy- powiedziałam.
- pytam o samochód - wystawiłam mu język. -grabisz sobie George - Zaśmiałam się - odwieziesz mnie ?- dodałam
-masz kluczyki-powiedział wstając.
-pójdę pożegnać się z Liv-rzuciłam.
- nie radził bym. Nie wiadomo co oni tam robią- Tom uniósł znacząco brwi. Kilka minut później byliśmy już przed moim domem.
-to co? W końcu dostanę buziaka?- wyszczerzył się chłopak. Przysunęłam się lekko i musnęłam jego usta , chciałam się odsunąć ale położył swoją rękę na moich plecach . Uśmiechnęłam się. Zadowolony odsunął się. Odpięłam pas.
- w poniedziałek jedziemy , kocie- powiedział i chwycił mnie za ucho.
-gdzie?-zapytałam
**Olivia**
Noc spędziłam w towarzystwie Birda. Oczywiście nie zasnęłam od razu. Bałam się o Jordana. Ten dupek strzelał do niego, ale ja nic nie mogłam zrobić. Skoro był ranek, to spokojnie mogłam pisać do rodziny. Mnie nie ma na miejscu więc nic nie zdziałam, ale oni... Dadzą sobie radę. Więc napisałam do Danniego.
Do: Danny :3
Hej Bro :3 Jest sprawa. Pogadaj z ojcem. Jordan ma mnie nie pilnować. Słyszałeś z resztą na pewno do czego to doprowadziło. Jor ma ranę na prawym policzku.
Długo nie musiałam czekać na jego odpowiedź. Na zegarku widniała 12.33
Od:Danny :3
No siema sis ;33 Pogadam z nim, ale wątpię, że zmieni swoje zdanie... Fakt. Ojciec coś mówił, ale nic nie wiedzieliśmy, o jego ranach. Podobno jest cały. Coś mu się jeszcze stało?
Do: Danny :3
Ma jeszcze parę siniaków. Podejrzewam, że nie chciał wam nic mówić. To załatw to :D Narson :)
Dobra, to załatwione. Nawet nie zwróciłam uwagi, że Jay'a nie ma obok mnie. Ubrałam się w to co wczoraj wpakowałam do torby, czyli w granatowe spodnie dresowe i białą bokserkę. Wyjrzałam przez okno. Auto Jordana znikło, ale stał jakiś srebrny wóz. Ujrzałam w nim mojego brata. Czyli dostał już nowe auto. Poszłam do łazienki. Kiedy wróciłam na łóżku siedział Bird.
- Hej słońce, Lena dzisiaj wbija.
- Świetnie ! W końcu ją zobaczę - uśmiechnęłam się
- A co ty na to żeby zrobić jej kawał? - poruszał znacząco brwiami
- Nie jestem pewna... dopiero wam kłopotów narobiłam... nie. Nie Lenie. - powiedziałam
- No nie każ się prosić ! - przytulił mnie
- To co chcesz zrobić? - spytałam. Chłopak wszystko mi wyjaśnił. Nie chciałam jej nabierać, ale skoro on tak uważa to niech jej będzie. Usiadłam w schowku na szczotki, ale nie domknęłam go. Poczekałam chwilę i usłyszałam kroki Leny. Wyszłam po cichu. Zostawiła otwarte drzwi.
-gdzie jesteś Liv?- powiedziała
-tutaj - powiedziałam. Lena odwróciła się i dotknęła mnie, co ona
-Liiiiiv- pisnęła i mnie przytuliła - jejku! Kocham cię , idiotko!- krzyczała tuląc mnie -zaraz- odsunęła się ode mnie -skoro ty jesteś już w domu to czemu Bird się smuci?
- udawał żebyś miała większą niespodziankę. - powiedziałam
- wiesz... Jak znajdę tych , którzy cię porwali to osobiście ich wykastruję - zaśmiała się.
-chodź na dół - powiedziałam. Miała łzy w oczach. Przytuliła mnie jeszcze raz. Potem zeszłyśmy na dół
- nie wybaczę wam! Mogliście mi powiedzieć!- powiedziała Lena
- ale się cieszysz ,tak? -zapytał Max.
-tak. Ale masz karę bo mi nie powiedziałeś- powiedziała, a Tom się zaśmiał. Usiadliśmy z Kels do stołu , a chłopacy oglądali mecz .
- przydałoby się odpocząć od tego wszystkiego-stwierdziła dziewczyna Toma.
- trzeba coś wymyślić -dorzuciłam. Lena cały czas się uśmiechała. W końcu ją zobaczyłam.
-jedziemy- odezwał się Parker.
-gdzie?-zapytała
-pod namiot!- krzyknął BabyNath.
-zapomniałam ! - wstała szybko i pobiegła na górę. Ciekawiło mnie co się stało. Kels poszła za nią. Po paru minutach wróciły. Len usiadła obok Maxa. Wymienili ze sobą parę słów. potem wtrącił się Bird
- Ty na pewno wiesz co robisz?-spytał
- Lena ma prawko?- zdziwił się Sykes.
-Ma- odpowiedziała i poszła. Zostaliśmy sami. Kiedy mecz się skończył Tom pojechał odwieść Kels. My z Birdem postanowiliśmy jechać do mnie. Siedzieliśmy w aucie. Jay zaczął jechać jak wariat.
- James! Co ty do cholery robisz?!
- Nie widzisz, ten srebrny samochód za nami jeździ. Chce go zgubić - odpowiedział
- To mój brat. Ogarnij się, bo on nigdy mnie już z tb nie puści. - powiedziałam
- Aha. To ten... jak mu tam... Jordemn?
- Jordan cioto... - zaśmiałam się. Zwłaszcza z tego, jak go nazwał
- Łe tam... Ale czy on nie miał innego wozu?
- Miał, ale tamten zepsuł Justin - odpowiedziałam. Dojechaliśmy do mojego domu. Była godzina 14 więc postanowiliśmy, że robimy maraton filmowy. Poszłam do kuchni i zrobiłam 2 duże miski popcornu i 4 butelki napoi. Na początku oglądaliśmy komedie, potem horror a na końcu kryminały. Około 22 Bird pojechał do domu, a do mnie w końcu przyszedł Jordan. Posiedziałam z nim jakiś czas. W międzyczasie zasnęłam. Chłopak wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Przykrył kołdrą i wyszedł. Ponownie zasnęłam.
______________
Były komy jest rozdział :) Jak Wam się podoba ? :)
4 komy lub więcej = rozdział
Świetny... Wow Cały blog bardzo, bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńjak zwykle cudowny ;*** , już się next'a nie mogę doczekać ,to jest tak ciekawe że przeczytałam obecne części ze 4 razy ;p weny życzę;))
OdpowiedzUsuńCudowne !!! ;***
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńSuper !! ;* przeczytałam wszystkie rozdziały i są świetne ;** zapraszam do mnie http://dark-dream-nathan-and-lily.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdawaj cedek bo się doczekać nie mogę ;D
OdpowiedzUsuń