poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 25

Olivia

Siedziałam w domu, gotowa na wyjście. Zaraz miał być koncert. Usłyszałam pukanie do drzwi. Oczywiście nie był to kto inny jak Aaron. Dał mi różę, którą od razu włożyłam do wazonu. Byliśmy ubrani normalnie, sto procent sportowo. Staliśmy już pod halą, w której wszystko miało się dziać. Koncert był wspaniały. Przy jednej z piosenek każdy z chłopaków z BSB wybierał jedną fankę. No i udało mi się. Nick zaśpiewał dla mnie. Przez cały czas patrzałam to na niego, to na Aaron'a. Znając życie, to jego sprawka. Piosenka się skończyła, zaśpiewali Everybody. Później weszli ci z NKOTB. Na końcu wykonali medley* Everybody i Hangin' Tough. Jutro mamy z całą 9 spędzić dzień. Zapowiada się wspaniale! Wracaliśmy do domu przez park, było ciemno. W pewnym momencie w krzakach się coś poruszyło. Ale nie ważne. Szliśmy dalej. Nagle usłyszałam huk i Aaron leżał na ziemi. Przede mną stanął jakiś mężczyzna i krzyknął "Nigdy już nie będziesz szczęśliwa. Nie pozwolimy ci na to". Masakra jakaś. Zaczęłam płakać. Wezwałam karetkę. Wygrzebałam telefon Ar'a i zadzwoniłam do Nick'a. Wypadałoby, żeby wiedział, że przeze mnie postrzelili jego brata. Powiedziałam mu wszystko, on o dziwno nie nakrzyczał na mnie. Powiedział tylko, że już jedzie do szpitala. Przez cały czas z nim rozmawiałam, nawet podczas jazdy karetką. Carter pocieszał mnie, mówił, że to nie moja wina. Mimo jego słów wiedziałam, że ma do mnie żal. Wiedziałam, że on mi tego nie wybaczy, a tym bardziej ja. Właśnie miałam poznać wyniki operacji. Przez cały czas z Nick'iem wspieraliśmy się nawzajem. "No więc operacja zakończyła się....

Obudził mnie pieprzony telefon. Byłam roztrzęsiona ale i wkurzona. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam
- Kto kurwa zakłuca mi sen i nie pozwala poznać wyników operacji?! - warknęłam
- Co? Przepraszam, że cię obudziłem, zapomniałem o strefach. Znasz mnie...
- Tak Tom... ty to ten roztrzepany. No więc skoro do mnie dzwonisz to masz powód
- No mam. Jaka u was pogoda?
- A tak serio? Czego Tom. Dzwonisz do mnie o 8 rano, kiedy ja chce się wyspać.
- No... nie wiem jak ci to powiedzieć.
- Wal prosto z mostu
- No więc do życia Max'a wróciła Michelle
- Co ty pieprzysz?! Zaraz go opieprzę. Lena powinna wiedzieć - złapałam się za głowę - podaj mu telefon
- Nie. Liv. Powiedz to tylko Lenie. Ja nie mam serca jej tego mówić
- A myślisz że ja mam?! Dopiero z Jay'em zerwałam, teraz Max zdradza Lenę. Nosz kurwa mać co się w tym świecie dzieje
- Olivia od kiedy ty tak klniesz?
- Problem? Było pamiętać o strefach - zaśmiałam się - ale jak ja mam jej to powiedzieć?
- Nie wiem Liv. Dobra kończę, mamy próbę teraz, pa - rozłączył się. Ubrałam się, ogarnęłam. Myślałam o tym, jak powiedzieć to Lenie. Poszłam do salonu, gdzie siedział Jordan
- Możemy porozmawiać? - spytałam i usiadłam obok niego
- Pewnie, o co chodzi?
- Najpierw sprawa numer jeden. Melduję ci, że jutro idę z Aaron'em na koncert NKOTBSB
- Spoko.
- Zero buntów? - uśmiechnęłam się
- Zero. Komu jak komu ale Aaron'owi ufam bardziej niż bratu. A kolejna sprawa?
- No więc. Max zdradza Lenę, z Michelle. Kojarzysz ją nie? Jak powiedzieć o tym mojej przyjaciółce?
- Nie wiem. Chyba najlepiej będzie jak do niej zadzwonisz, spotkacie się i powiesz jej o tym prosto z mostu. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji.
- Eh... dobra. Spróbuję - powiedziałam i telefon zadzwonił. Tym, kto dzwonił okazał się nie kto inny, a Lena. Super. Jordan wyszeptał " Dasz radę, trzymam kciuku" i się uśmiechnął. Poszłam do pokoju, nie chciałam, żeby brat słyszał naszą rozmowę. Usiadłam na kanapie i odebrałam.
- Hey Liv! Wpadniesz ? Mam ci troche do opowiedzenia i stęskniłam się
- Hej Lena, jasne, ja też mam coś do ciebie nowego
- Wpadniesz do mnie ? - wydawała się szczęśliwa przez co czułam się jeszcze gorzej , ale wiem że musi wiedzieć. 
- Jasne, że wpadnę - mój głos nie był zbytnio szczęśliwy, ale próbowałam grać jak mogę...
- Czekam - poszłam na korytarz. Na migi pokazałam, że wychodzę. Brat pokazał mi, że trzyma kciuki.
- Ja już wychodzę 
- O dobrze. 
- Kończę. 
- Do zobaczenia - rozłączyłam się. Spacerkiem szłam do niej i układałam sobie jak jej to powiedzieć, jak wpleść to w rozmowę. Na początku powiedzieć, czy może najpierw o zerwaniu? Nie wiem już. Czy życie i to wszystko nie może być prostsze?! W końcu musiałam przestać o tym myśleć. Byłam już na miejscu. Zapukałam do drzwi
- Wchodź ! - uśmiechnięta twarz Leny pojawiła się przede mną - nie rozumiem po co pukasz.
- Przyzwyczajenie - wymusiłam sztuczny uśmiech. Na myśl, że zaraz z jej twarzy zniknie ten uśmiech chciało mi się płakać. Takie no... Nieprzyjemnie, niemiłe, chujowe...? Uczucie.
- Mów co się stało i nie udawaj że nic , jeszcze nie oślepłam - spoważniała. Zna mnie bardzo dobrze.
- Zacznę od czegoś mniej ważnego. Nie jestem już z Jay'em. Zerwał ze mną 
- Co ?! To jest mniej ważne ?! Liv... tak mi przykro. To przez Nathana? Jejku... - przytuliła mnie - Jay nie będzie ostatni. Może jeszcze do siebie wrócicie. Przykro mi , bardzo- mówiła szybko
- No chyba przez Nathan'a. Pamiętasz naszą nockę? Wtedy się z nim całowałam, chociaż kompletnie nic nie pamiętam. Sykes twierdzi, że zapraszałam go do łóżka. Ale ty mnie znasz. Wiesz dobrze, że taka nie jestem - znowu to samo. Bądź silna, odwlekaj temat Michelle. Ale ona musi wiedzieć. Ygh. Lepiej późno niż wcale, chociaż... Boże no ...
- Dupek. Nie wiem czy bardziej Jay czy Nathan ale dupek Jakoś to będzie. Masz mnie i jakoś damy radę.
- Dziękuję ci. Teraz - przerwał mi dźwięk SMS'a. Spojrzałam na telefon - Aaron ;33

Dzień Doberek :3 Jutro koncert, cieszysz się? :D

- Kto to ? - uniosła brew - ej a może coś słodkiego? Na co masz ochotę? Zobaczymy czy to mam - puściła mi oczko
- Hmm... Nie wiem. Zdam się na ciebie. A co do sms'a, to przyjaciel Jordan'a, znajomy. - jeszcze nie nazywałam go przyjacielem. Odwlekła to co chciałam teraz powiedzieć. Ygh. 
- Fajny? Więc fasolki. Moje ulubione - wyciągnęła z szafki paczkę smakołyków.
- Bardzo sympatyczny, ale i tak nie wiesz jak to było - zaśmiałam się - on jest też piosenkarzem, ja byłam jego fanką. Przedwczoraj mówię Jordanowi o zerwaniu i w ogóle, on mi, powiedział, że jego przyjaciel przyjeżdża. Nie znałam go. A tu się okazuje, że to gościu, którego uwielbiam - uśmiechnęłam się na myśl o blondynie. Chwilę później uświadomiłam sobie, że Lena nie wie jeszcze o ranach na rękach, ja nie zmieniłam opatrunku i dalej nie powiedziałam jej o TYM.
- Wow ! Fajnie. Wiesz muszę napisać do Maxa żeby załatwił mi autografy Midnight Red. Ostatnio dzwoniłam do Maxa i odebrał jakiś chłopak jak się okazało to Anthony i jest w zespole Midnight Red . Mają super piosenki , serio - opowiadała. Do Max'a. Super. Po prostu zajebiście. Dobra. Teraz albo nigdy..
- Lena... nie przejdzie mi to przez gardło, ale pamiętasz Michelle? Mówiłam ci o niej.
- Pamiętam . Max też trochę o niej mówił - zaczęła mi się przyglądać ze zmrużonymi oczami - a o co chodzi?
- No więc.... Ygh... Pamiętaj, że to nie twoja wina. Nie przejmuj się. To jego wina.... 
- Co ? Wszystko ok? - przechyliła głowę i już się nie uśmiechała.
- Max cię zdradza z Michelle 
Patrzyła na mnie chwile po czym zaczęła się śmiać . -kto to wymyślił ?
- Tom rano do mnie dzwonił i mówił mi to
- Uwierzyłaś?
- Z deka.... No uwierzyłam no 
-Nie pomyślałaś że to znowu jakieś głupie żarty?
- Nie. Parker w życiu nie brzmiał tak poważnie, serio. Poza tym myślałabyś gdyby ktoś obudził cię, śniłoby ci się coś co sorry ale nie było miłe i .... - prawie powiedziałam o bólu ręki. Póki sama nie będzie się czepiać ja nie robię ruchu - i nic. nie ważne 
Siedziała chwile cicho .
 -Kłamiesz. Próbujesz skłócić mnie z Maxem bo ci z Jayem nie wyszło ? Nie myślałam że zrobisz coś takiego - zacisnęła usta ze złości
- Serio Lena?! Myślisz, że próbowałabym oczernić przed tobą mojego przyjaciela z dzieciństwa?! Nie spodziewałam się tego po tobie. - miałam łzy w oczach - nie mamy o czym rozmawiać, skoro masz mnie za kłamcę. Wychodzę - ruszyłam w stronę drzwi
- I dobrze. Szkoda że tu przyszłaś - trzasnęłam drzwiami. Nawet kurwa ona. Poszłam kawałek od tego mieszkania. Usiadłam na ławce i zadzwoniłam do Jordan'a, żeby przyjechał po mnie. Chwilę później siedziałam już w aucie i byłam w drodze do domu. Okazało się, że Aaron jest u Jordan'a. No super. Poszłam prosto do pokoju, w laptopie odpaliłam muzykę na fula i zaczęłam płakać. Nawet nie patrzałam co włączyłam. Jak ona mogła? Nie wierzę, że to ta sama Lena. Jakby ją ktoś podmienił. Że niby zmyśliłam?! Tak tak najlepiej tak, że zmyśliła i pozbędę się problemu. Niech się pierdoli. Usłyszałam piosenkę Soldier. No to słuchamy. W pewnym momencie drzwi od pokoju się otwarły. Stał w nich Aaron. Chwilę popatrzał na mnie. Usiadł obok mnie, ja wykorzystałam okazję i się wtuliłam w niego. On zaczął nucić mi do ucha. 

Ale ktoś zepchnął Cie w dół,
dokładnie w samym środku wojny,
na zewnatrz słowa znaczą tak niewiele,
kiedy uslyszałas te wersy,
potrzebowałas kogos, kto sprawiłby,
ze bys uwierzyła, sprawiłby, ze bys uwierzyła..

Będę Twoim żołnierzem,
stanę i będę walczył aż do końca
i jeśli Twoje serce wciąż będzie się oziębiało,
wiesz, ze zawsze będę Twoim zolnierzem...
i jeśli Twoje serce wciąż będzie się oziębiało,
wiesz, ze zawsze będę Twoim zolnierzem...

Nie musisz ukrywać Twoich blizn,
będe tam, gdy będziesz się rozpadać na części
i naprawię Cie jak żołnierz...

To było takie prawdziwe. Nie pytał co się dzieje. nic. Tylko siedział i pocieszał. To pokazało, że mogę go już nazwać przyjacielem pomimo tak krótkiej znajomości. Czułam jakby był moim przyjacielem od dziecka. Patrzał na mnie tymi brązowymi oczyskami. Jego wzrok miał w sobie tyle ciepła, przyjaźni, pocieszenia. Przez dłuższy czas tak siedzieliśmy. Następna piosenka na playliście to było Unmistakable. Musiałam włączyć coś wesołego, ale co. No i przede wszystkim przestać ryczeć. Od kiedy obchodzi cię zdanie innych.
- Wyłączysz to? - wyszeptałam
- Jasne. - powiedział i zamknął youtube. Oczywiście ukazała mu się moja piękna tapetę. Ygh... Czemu ja jej nie zmieniłam. Blondyn zaśmiał się - serio? 
- No  tak... Nie mogę?
- Nie no możesz - uśmiech nie zszedł z jego twarzy, a wręcz mnie nim zaraził. - może obejrzymy Ted'a? - spytał
- Okej, nie oglądałam tego wcześniej.
Zaczęliśmy oglądać film. Oczywiście ja nie wiedziałam o tym nic, jak zwykle zacofana. Aaron mówił, że to na serio popularne. Ale szybko wyłapałam, że gra tam Mark Wahlberg. Pół filmu się śmialiśmy. Pomimo tego, że już nie płakałam on nadal mnie tulił. Miło. Ale w końcu coś musiało zepsuć tę atmosferę. Telefon zadzwonił. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Max'a. Nie.
- Nie odbiorę tego.
- Odbierz i włącz na głośnik, ale czekaj. Jordan! - krzyknął, a brat pojawił się w drzwiach. Usiedliśmy. Odebrałam i włączyłam na głośnik.
- Halo - powiedziałam cicho
- który ci powiedział?
- Co powiedział - spytałam, chociaż wiedziałam o co mu chodzi
- Teraz nie wiesz o co chodzi? Proszę cie! Tylko powiedz który z nich ci to powiedział - był bardzo zdenerwowany
- Ona ci tego nie powie - wtrącił Aaron
- Kimkolwiek jesteś nie wtrącaj się! Po prostu powiedz. W ogóle po co do niej szłaś? -mogę go sobie wyobrazić tak zdenerwowanego.
- Kimkolwiek jest pozwalam mu się wtrącać. - nie chciałam go zdradzić jego imienia, nie potrzebuje tego - Ponieważ mnie o to poprosił proste? Max. Na chuj to robisz?Krzywdzisz ją tym. Nie wierzę, że to mówię, ale zerwanie z nią dla Michelle już lepiej by wyglądało. Pamiętaj, że jesteś gwiazdą, skąd wiesz, czy czasem jakiś fotograf was razem nie zobaczy, o ile już tego nie zrobił? Myśl.
- Nie mam zamiaru z nią zrywać. Nie musisz się bać nikt nie zrobi nam zdjęcia. Znam pojęcie 'dyskrecja' jakoś nie zauważył nikt wcześniej teraz tez nie zauważą. Czekaj Ja ją krzywdze? TY jej to powiedziałaś , przez CIEBIE płakała.
- Teraz kurwa przegiąłeś. Przeze mnie płakała?! Przeze mnie?! To nie ja wyzwałam ją od kłamców, nie ja ją do cholery zdradzam! Pierdolę was ludzie, najlepiej na mnie winę zrzucić tak?! Tak to ja jestem wszystkiemu winna. To ja jestem pojebaną suką, która wam rozjebuje życie. - powiedziałam. Jordan chciał się odezwać, ale pokazałam mu na migi, żeby tego nie robił.
- Najlepiej  użalaj się nad sobą ! Nikt nie ma w życiu ciężko tylko ty ! No oczywiście ! Kurwa , następnym razem się zastanów zanim zrobisz coś głupiego
- Dobra, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. Usuń ten numer. Usuń mnie z pamięci. Nie będę wam rozpierdalać życia, skoro to ja jestem wszystkiemu winna
-Nie będziesz mi mówić co mam robić. Nie niszczysz MI życia. Niszczysz je sobie. Popatrz ile osób ze swojego otoczenia zraniłaś...- i się rozłączył
- Ja pierdolę, jaki dupek - Aaron od razu wyraził swoją opinię. Przynajmniej był szczery. 
- Pierdolę to wszystko. Skoro to ja jestem ta zła, to wypierdalam z tąd do ojca. Aaron kupiłeś już ten dom? - Nie, a co? 
- To jedziesz z nami do Manchesteru? Bo zgaduję, że jak ja się przeprowadzam, to i ty Jordan 
- Jasne. - powiedzieli na raz
- To kiedy? - spytał mój brat
- Po koncercie zaraz? - zadałam zasadnicze pytanie. Nie chciałam tu długo być, skoro nikt mnie tu nie chciał. A Manchester to dobre miejsce. Chociaż, pewnie będę szukać dalej. Bo tam wspomnienia będą jeszcze z dzieciństwa, Max... 
- Okej...- Jordan chyba zakończył tą rozmowę. Nie odezwałam się, dalej trzymałam w ręku telefon. Skasowałam jego numer, numer Jay'a, Nathan'a, Leny. Numery Sivy i Tom'a zostawiłam. Oni nic nie zawinili. Miałam ochotę płakać, ale już nie miałam czym. Łzy już chyba wyschły. Max mówił o tym, jak krzywdzę innych. Ile razy Jay nie tak zachowywał się po pijaku? Ja tylko przekazałam dalej informacje od Tom'a, którego nie wydałam. Bardzo dobrze. Jeszcze on miałby przesrane u Łysego, a na razie niech tak nie będzie. Niech on pomyśli lepiej jak on krzywdzi Lenę. Moja wyprowadzka niech da im do myślenia. Ja krzywdziłam Sykes'a? Czym? Że byłam z tym kogo kocham, czyli Jay'em? Właściwie to już nie wiem, czy to wszystko nie było jedno wielkie pieprzone zauroczenie. Siedziałam jeszcze jakiś czas. 
- Jordan, zmienisz mi opatrunek? 
- Jasne - powiedział i poszliśmy do łazienki. Trochę bolało. Teraz popatrzyłam na tę rany. Nie było warto. Mogłam tego nie robić. To całe gówno nie jest warte mojego cierpienia
- Co tak patrzysz na te rany?
- Teraz o tym myślę i żałuję. Widzę, że nie było warto, że nie ma dla kogo robić ran. Największa głupota, jaką w życiu popełniłam. 
- Nie myśl o tym. To co się stało, tak naprawdę przez ostatnie dni dowodzi tego, że miałem rację, ale to się nie liczy. Zaczynamy nowy rozdział, już od dzisiaj, tamto mamy za sobą. Ona nie przyjdzie do cb, oni są chuj wie gdzie. Przejmuj się wszystkim, tylko nie nimi. Serio. Proszę cię
- Dobrze Jordan - uśmiechnęłam się - chyba na serio nadszedł czas zakończyć ten okres, ale jednego okresu nie zakończę
- Jakiego?
- Tego w którym poznałeś mnie z Aaron'em. No i oczywiście naszych wypadów w 3. Serio kocham cię bracie - przytuliłam go, akurat skończył opatrywać rękę. Resztę dnia przesiedzieliśmy w 3 oglądając jakieś filmy. Tyle z nich wiem, że nic. Bo ciągle nam odwalało. Mam nadzieję, że ten rozdział będzie lepszy, niż ostatni i będzie miał swój happy end... 

                                                               **Lena**
Olivia wyszła.
Każdy chociaż raz czuł ze powiedział za dużo , ale było już za późno. Ja miałam tak dzisiaj.  Przesadziłam? Może jednak nie ? Należało się jej jeśli próbuje zniszczyć mój związek z Maxem.  Co jeśli nie kłamała ? Pobiegłam na górę po telefon i szybko wybrałam numer mojego chłopaka. Pierwszy sygnał. Drugi sygnał. Odebrał.
-Tak , Kocie ? - usłyszałam tak dobrze znany mi głos w słuchawce i od razu poczułam się lepiej.
- Hej , Max tylko proszę powiedz prawdę. A jeśli to będzie kłamstwo to... nie gniewaj się na mnie - przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
-Jasne ! Mów - przeniosłam ciężar ciała na drugą nogę która lekko zabolała. Już za kika dni miałam mieć zdjęta szynę , ale nadal odczuwałam ból. Oczywiście mniejszy , o wiele mniejszy niż na początku .
-Była u mnie Liv i powiedziała że odwiedziła cię Michelle- wymówiłam to szybko , na jednym wdechu. George zaczął się śmiać. Na początku tak samo zareagowała.
-W tej bajce były też jednorożce ? - jedno złe uczucie zniknęło. Został tylko smutek że pokłóciłam się tak z Olivią.
-Czyli to nie prawda ? - upewniłam się.
-Oczywiście że nie ! Tylko nie mów że jej uwierzyłaś !
-Nie , na początku nie. Potem się posprzeczałyśmy... wyciągnęłam sprawę Jay'a i to chyba koniec naszej przyjaźni. Później to wydawało się bardziej prawdopodobne...
-Nie zrobił bym ci tego , Kocie. Mam dobre informacje ! Za trzy dni będziemy w Manchesterze i mamy zrobić niespodziankę Jayowi , wiesz przyjęcie urodzinowe. To nasz ostatni koncert i myślałem żeby zostać w domu trochę. Wiesz... w moim rodzinnym domu i zastanawiam się czy nie chciałabyś poznać mojej mamy ? - zamilkłam na chwilkę.
-Jasne ! - tak się cieszyłam. To duży krok! - Max?
-Hę ?
-Czy Midnight Red też będą na tym koncercie ?- zapytałam.
-Tak , a co ? - pisnęłam do słuchawki.
-Tak się ciesze ! Oni są świetni !
- Mam byc zazdrosny ?
-Może o Anthony'ego lub Coltona lub Joeya lub Thomasa lub Ericka - zaśmiałam się.
-Nie przejmuj się i miłych snów. Cieszę się że ze mną pojedziesz . Kocham cię - zamknęłam oczy słysząc te słowa. Były tak przyjemne .
-Ja ciebie też , już nie mogę się doczekać ! - rozłączyłam się.  Było dopiero południe więc postanowiłam wyjść z domu .

Ubrałam spodnie i koszulkę na krótkim rękawku bo robiło się chłodno. Lato przemija , a liście zaczynają spadać. Jeszcze przed wyjściem dałam Sugra jeść . Ten pies był super leniwy ! Najpierw weszłam do sklepu i kupiłam kilka sukienek . Postanowiłam wymienić  swoją szafę. Postanowiłam zmienić siebie, czułam że właśnie tego potrzebuje. Jedna sukienka była odważna , nigdy bym jej nie ubrała. Teraz właśnie tak miała wyglądać cała moja szafa... no dobra ! Nie cała , jakieś 75 procent.
Kolejne miejsce jakie odwiedziłam to fryzjer .
-Jaki kolor sobie pani życzy ? - zapytała kobieta koło trzydziestki pokazując mi paletę kolorów farb do włosów.
-Ten- zdecydowałam i wskazałam palcem na odpowiedni kolor. Już po kilku minutach farba znajdowała się na mojej głowie i czekałam aż mi ją zmyją. Gdy stanęłam przed lustrem nie poznałam siebie! Wyglądałam całkiem inaczej! Włosy wyglądały...wow ! Jak nowa osoba , całkiem nowa i inna ja.  Zapłaciłam , pięknie podziękowałam i wyszłam. Ten dzień jest pełen zmian . Jedne złe , a drugie przeciwnie. Kolor włosów to ta druga grupa.
Szłam ulicą i już nie przejmowałam się Olivią , nie... trochę kłótni nadal jest w moim sercu i nie chce wyjść to jak drzazga w palcu.
Zatrzymałam się przed pewnym budynkiem. Zrobić to czy nie ? Znów zagryzłam wargę i chwile zastanawiałam się czy wejść. Raz się żyje ! Weszłam do środka i udałam się w stronę chudego chłopaka . Miał czarne włosy , dość dużo kolczyków i tatuaży jednak pasowało mu to.
-Jaki wzór ? - zapytał. Odetchnęłam głęboko i napisałam na wolnej kartce ' Z każdym uderzeniem serca' - napis , tak ? Teraz niech pani wybierze czcionkę - wskazałam na przykładowe czcionki.
Wybrałam jedną , a potem poszliśmy  do oddzielnego pokoju.
-Gdzie ma zostać umieszczony napis ? - uśmiechnęłam się .
-Pod lewą piersią , na żebrach - podciągnęłam koszulkę i wskazałam miejsce. Potem kazał mi ją zdjąć i o dziwni nie miałam z tym większego problemu.
Bolało. Nie powiem że nie bo to trochę musiało bolec.
Założył mi opatrunek i wracałam do domu.  Byłam bardzo szczęśliwa. Zmieniłam się. Na lepsze ? Zobaczymy.

Od : Shane
Masz pozdrowienia od mamy :)

Mój brat pojechał do domu wczoraj , jednak został u mnie na noc .
Dzień był niesamowity . Czułam się jakbym miała nową duszę , nowe szanse . Nowe życie.



---------------------------------------------------------------------------------------------------------

Witam ;3
No to przychodzimy z kolejnym, mam nadzieję, że ciekawym rozdziałem :D
Kłótnia Leny i Olivii... co Wy na taki obrót akcji? ^^
Komy były, co nas bardzo cieszy :)

1 komentarz:

  1. Chcę szybko nowy rozdział... Przeczytanie 25 rozdziałów zajęło mi dwa dni, możecie dodawać rozdziały

    A co do rozdziału to super jak cały blog tylko dlaczego Max zdradza Lene (albo i nie zdradza) :D

    OdpowiedzUsuń