**Olivia**
Obudziłam się. Dzisiaj ta kawa z Jay'em... Ygh, nie chcę iść, ale muszę no. Skoro mnie poprosił. Dobrze, że dużo wiem o Aaron'ie i nie będzie problemu o to akurat. Ubrałam się jakoś zwyczajnie. Czarne rurki i biała bluzke z 3/4 rękawem , ponieważ nie bylo najcieplej. Nie wiem czemu, ale pomyślałam o Lenie. Przypomniały mi się jej słowa, "Kłamiesz. Próbujesz skłócić mnie z Max'em bo ci z Jay'em nie wyszło ?", "I dobrze. Szkoda, że tu przyszłaś". Dźwięczały w mojej głowie i nie dawały spokoju. Jak ona mogła pomyśleć coś takiego? Poszłam do łazienki. Spojrzałam na moje rany. Chwyciłam żyletkę i wykonałam jedno cięcie. Poczekałam chwilę, aż rana zaschnie, założyłam na jej miejscu zegarek i zeszłam na dol. Nie wiem czemu, ale to mnie trochę uspokoiło. Czyżby ból fizyczny potrafił ukoić ten psychiczny? Tam czekała na mnie jajecznica i moi ochroniarze. Plus mój ojciec. Telefon zawibrował. Jay. Kawiarnia Under Stars. Godzina 16. Odpisałam krótkie "OK". Miałam niecałe 4 godziny. Postanowiłam pograć na PS' ie. Jakiś czas później dołączył do mnie brat. Aaron cały czas do wyjazdu siedział w pokoju. Jordan powiedział mi, ze próbuje jak to on stwierdził opanować emocje, żeby nie przyłożyć Jay'owi. Kiedy znudził nam się PS zaczęliśmy oglądać telewizję. Akurat leciała Tożsamość Szpiega. Lubiłam ten serial. Nawet bardzo. W końcu przyszedł czas na wyjazd. Wsiedliśmy do auta. Po około 10 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Jay czekał pod kawiarnia. Aaron wysiadł ze mną. Podeszliśmy do niego. Nie ucieszył się na widok Carter'a. Przytulił mnie, co z niechęcią odwzajemniłam, ale kiedy chciał mnie pocałować w policzek na cale szczęście blondyn zareagował. Weszliśmy i jak się okazało przyszliśmy na przyjęcie niespodziankę dla Birda. Byłam niezadowolona i to baaardzo. Cały czas trzymałam się z Aaron'em. Napiliśmy się troszkę razem. W pewnym momencie Jay znowu chciał przetestować mój niby związek z Aaron'em. Wiec tym razem ja wpiłam się w usta blondyna. Pocałunek trwał ponad minute. To było naprawdę coś. Spojrzałam w jego brązowe oczy i przytuliłam się do niego. Czyżbym poczuła coś więcej do niego oprócz przyjaźni? Przyznam szczerze ze nie wiem. Wszystko jest możliwe... Wnieśli tort. Odśpiewaliśmy happy birthday. Jay zabrał mnie na osobną "rozmowę"
-naprawdę go kochasz?
-tak... Wspierał mnie wtedy kiedy wszyscy i wszystko było przeciwko mnie. Pociesza i rozsmiesza. Jest niezastąpiony. - uśmiechnęłam się
-eh... czyli nie ma szans na twój powrót do Londynu, do nas? I na związek ze mną? - spytał z nadzieja
-Jay... o czyn ty myślisz?! po pierwsze nie wrócę tam przez kłótni z Max'em i Lena. Po 2 związek powinien opierać się na zaufaniu a ty go do mnie kompletnie nie masz! Uwierzyłeś mu... Znasz mnie, wiesz ze nie jestem do takich rzeczy nawet po pijaku zdolna!
-Wiem. Nathan przyznał się do tego, ze nas o kłamał i ze to on ciebie pocałował.
-Serio?! Wiedziałam... I teraz masz dowód, że twoje zaufanie do mnie jest na poziomie zerowym, a bez niego nie ma szans
-Ale Olivia ja cie dalej kocham!
-z mojej strony nie ma już szans na powrót. Zrozum, że ten związek nie ma szans. Poza tym jestem skrócona z Max'em. Może lepiej będzie jak na zawsze zniknę z waszego życia...?
-Ale potrzebuje cię.
-Jay... to koniec. Znajdź sobie kogoś lepszego. Ja nie byłam odpowiednią, los w końcu cie nią obdarzy.
Po skończonej rozmowie z Jay'em poszłam do blondyna. Powiedziałam mu o tym, że Sykes się przyznał do tego, co zrobił. Uśmiechnął się. Powiedział, że wierzył mi od początku i także o tym, jak to był bardziej niż pewny kłamstw Sykes'a. Po paru dniach znajomości poznał mnie dobrze i wiedział, że nie jestem do tego zdolna. Czyli przyjaciel zna mnie tak krótko i nie wierzy, a chłopak którego długo znałam uwierzył? Podeszłam do Nathan'a. Poprosiłam o rozmowę w 4 oczy.
-Nathan... powiedz mi na co ci były te kłamstwa?
-Chciałem, żebyś z nim zerwała i była ze mną.
-Ale po co? Nie rozumiesz że to i tak nie miałoby sensu?
-Jak nie jak tak?
-Z resztą nie zrozumiesz. Na razie. Znikam z waszego życia.
-Jak to?
-Spytaj Max'a. Pa.
Jakiś czas później byliśmy już w drodze ale nie do domu a ma strzelnice, ponieważ poprosiłam o to Jordan'a. Musiałam się odstresować. Ukradkiem spoglądałam na Carter'a.
Could this be love? Cause when we kiss My heart drops like a bomb I'm in pieces when you're gone...
W końcu byliśmy na miejscu. To była służbowa strzelnica ale ja mogłam tam wchodzić. Poszliśmy i odebrałam sprzęt. Aaron wraz z Jordan'em zostali w aucie. Zaczęłam strzelać. Z każdą kolejną kulą, która wylatywała z magazynka czułam coraz większą ulgę. Ale
-Lepiej? - spytał mój brat
-Zdecydowanie tak.
-To dobrze. Jedziemy do domu na mecz?
-Tak - zaśmiałam się. Droga minęła szybko. Weszliśmy do domu. W salonie siedzieli już Danny i mój ojciec.
- I jak tam było? Dałaś radę? - spytał mój starszy brat
- Nie było źle. Dałam radę i cieszę się, że mam to za sobą - odpowiedziałam
Obudziłam się. Dzisiaj ta kawa z Jay'em... Ygh, nie chcę iść, ale muszę no. Skoro mnie poprosił. Dobrze, że dużo wiem o Aaron'ie i nie będzie problemu o to akurat. Ubrałam się jakoś zwyczajnie. Czarne rurki i biała bluzke z 3/4 rękawem , ponieważ nie bylo najcieplej. Nie wiem czemu, ale pomyślałam o Lenie. Przypomniały mi się jej słowa, "Kłamiesz. Próbujesz skłócić mnie z Max'em bo ci z Jay'em nie wyszło ?", "I dobrze. Szkoda, że tu przyszłaś". Dźwięczały w mojej głowie i nie dawały spokoju. Jak ona mogła pomyśleć coś takiego? Poszłam do łazienki. Spojrzałam na moje rany. Chwyciłam żyletkę i wykonałam jedno cięcie. Poczekałam chwilę, aż rana zaschnie, założyłam na jej miejscu zegarek i zeszłam na dol. Nie wiem czemu, ale to mnie trochę uspokoiło. Czyżby ból fizyczny potrafił ukoić ten psychiczny? Tam czekała na mnie jajecznica i moi ochroniarze. Plus mój ojciec. Telefon zawibrował. Jay. Kawiarnia Under Stars. Godzina 16. Odpisałam krótkie "OK". Miałam niecałe 4 godziny. Postanowiłam pograć na PS' ie. Jakiś czas później dołączył do mnie brat. Aaron cały czas do wyjazdu siedział w pokoju. Jordan powiedział mi, ze próbuje jak to on stwierdził opanować emocje, żeby nie przyłożyć Jay'owi. Kiedy znudził nam się PS zaczęliśmy oglądać telewizję. Akurat leciała Tożsamość Szpiega. Lubiłam ten serial. Nawet bardzo. W końcu przyszedł czas na wyjazd. Wsiedliśmy do auta. Po około 10 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Jay czekał pod kawiarnia. Aaron wysiadł ze mną. Podeszliśmy do niego. Nie ucieszył się na widok Carter'a. Przytulił mnie, co z niechęcią odwzajemniłam, ale kiedy chciał mnie pocałować w policzek na cale szczęście blondyn zareagował. Weszliśmy i jak się okazało przyszliśmy na przyjęcie niespodziankę dla Birda. Byłam niezadowolona i to baaardzo. Cały czas trzymałam się z Aaron'em. Napiliśmy się troszkę razem. W pewnym momencie Jay znowu chciał przetestować mój niby związek z Aaron'em. Wiec tym razem ja wpiłam się w usta blondyna. Pocałunek trwał ponad minute. To było naprawdę coś. Spojrzałam w jego brązowe oczy i przytuliłam się do niego. Czyżbym poczuła coś więcej do niego oprócz przyjaźni? Przyznam szczerze ze nie wiem. Wszystko jest możliwe... Wnieśli tort. Odśpiewaliśmy happy birthday. Jay zabrał mnie na osobną "rozmowę"
-naprawdę go kochasz?
-tak... Wspierał mnie wtedy kiedy wszyscy i wszystko było przeciwko mnie. Pociesza i rozsmiesza. Jest niezastąpiony. - uśmiechnęłam się
-eh... czyli nie ma szans na twój powrót do Londynu, do nas? I na związek ze mną? - spytał z nadzieja
-Jay... o czyn ty myślisz?! po pierwsze nie wrócę tam przez kłótni z Max'em i Lena. Po 2 związek powinien opierać się na zaufaniu a ty go do mnie kompletnie nie masz! Uwierzyłeś mu... Znasz mnie, wiesz ze nie jestem do takich rzeczy nawet po pijaku zdolna!
-Wiem. Nathan przyznał się do tego, ze nas o kłamał i ze to on ciebie pocałował.
-Serio?! Wiedziałam... I teraz masz dowód, że twoje zaufanie do mnie jest na poziomie zerowym, a bez niego nie ma szans
-Ale Olivia ja cie dalej kocham!
-z mojej strony nie ma już szans na powrót. Zrozum, że ten związek nie ma szans. Poza tym jestem skrócona z Max'em. Może lepiej będzie jak na zawsze zniknę z waszego życia...?
-Ale potrzebuje cię.
-Jay... to koniec. Znajdź sobie kogoś lepszego. Ja nie byłam odpowiednią, los w końcu cie nią obdarzy.
Po skończonej rozmowie z Jay'em poszłam do blondyna. Powiedziałam mu o tym, że Sykes się przyznał do tego, co zrobił. Uśmiechnął się. Powiedział, że wierzył mi od początku i także o tym, jak to był bardziej niż pewny kłamstw Sykes'a. Po paru dniach znajomości poznał mnie dobrze i wiedział, że nie jestem do tego zdolna. Czyli przyjaciel zna mnie tak krótko i nie wierzy, a chłopak którego długo znałam uwierzył? Podeszłam do Nathan'a. Poprosiłam o rozmowę w 4 oczy.
-Nathan... powiedz mi na co ci były te kłamstwa?
-Chciałem, żebyś z nim zerwała i była ze mną.
-Ale po co? Nie rozumiesz że to i tak nie miałoby sensu?
-Jak nie jak tak?
-Z resztą nie zrozumiesz. Na razie. Znikam z waszego życia.
-Jak to?
-Spytaj Max'a. Pa.
Jakiś czas później byliśmy już w drodze ale nie do domu a ma strzelnice, ponieważ poprosiłam o to Jordan'a. Musiałam się odstresować. Ukradkiem spoglądałam na Carter'a.
Could this be love? Cause when we kiss My heart drops like a bomb I'm in pieces when you're gone...
W końcu byliśmy na miejscu. To była służbowa strzelnica ale ja mogłam tam wchodzić. Poszliśmy i odebrałam sprzęt. Aaron wraz z Jordan'em zostali w aucie. Zaczęłam strzelać. Z każdą kolejną kulą, która wylatywała z magazynka czułam coraz większą ulgę. Ale
-Lepiej? - spytał mój brat
-Zdecydowanie tak.
-To dobrze. Jedziemy do domu na mecz?
-Tak - zaśmiałam się. Droga minęła szybko. Weszliśmy do domu. W salonie siedzieli już Danny i mój ojciec.
- I jak tam było? Dałaś radę? - spytał mój starszy brat
- Nie było źle. Dałam radę i cieszę się, że mam to za sobą - odpowiedziałam
****
Przed zaśnięciem cały czas myślałam o tym pocałunku przed Jay'em. On chyba jednak nie był taki zwykły. Czy nagle mogę się zakochać w Aaron'ie? Nie wiem. Jest późno, ja powinnam iść spać, ale myślę jakby to było, gdybym była z Carter'em. Jestem głupia, serio... Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam. Zdziwiło mnie to, że w drzwiach nie pojawił się żaden z braci, nie pojawił się ojciec a Aaron.
- Nie śpisz? - spytał. Ja pokazałam na migi, że ma usiąść na łóżku. Chwilę później już siedział obok mnie
- Nie mogę, za dużo myślę. A ciebie co do mnie sprowadza?
- Właśnie to, że za dużo myślę.
- Oho... Coś się zapowiada - zaśmiałam się - o czym myślisz? - poruszyłam dziwnie brwiami
- O nie... Ty pierwsza - zaśmiał się - damy mają pierwszeństwo
- Taaaak.... to ja ci je oddaje
- No dawaj. - zrobił oczka szczeniaczka. Ciężko było się im oprzeć.
- Eh... Nie wiem czy zasługujesz - pokazałam mu język
- Ja nie zasługuję? Będzie foch - odwrócił się do mnie tyłem. Wytargałam się spod kołdry i przytuliłam go. Od razu się odwrócił. Uśmiechał się. Kochałam ten uśmiech. Teraz już wiem, że kocham go. Bardzo. Ale jak mu to powiedzieć?
- Dobra, skoro ty myślisz to ja ci powiem pierwszy, pasuje? - w odpowiedzi pokiwałam tylko głową - zakochałem się. Cały czas o niej myślę...
- Uuuu.. W kim? Znam? - czyli brak szans... Eh... Moje szczęście. Dobra. Udawaj szczęśliwą. W końcu to twój przyjaciel
- Najpierw chcę wiedzieć, o czym myślisz ty. Później się dowiesz. Tak znasz ją.
- No... dobra no. Myślę o pewnym chłopaku. Tak jak ty zakochałam się - jego mina wyrażała... smutek? Co?
- W kim? - spytał
- Najpierw ja czekam na odpowiedź. - pokazałam mu ząbki
- Ty pierwsza.
- O nie... Ty pierwszy albo mówimy na raz.
- To mówimy na trzy. Dawaj łapy - chwyciliśmy się za ręce. - Raz... Dwa... Trzy...
Ja powiedziałam w tobie. Za to Carter wypowiedział teoretycznie dla kogoś nic nie znaczące, a dla mnie bolesne słowa...
**Lena**
Obudził mnie ruch obok mnie. Uchyliłam oko. Zobaczyłam skórę , zjechałam wzrokiem niżej i zobaczyłam goły tyłek. Przygryzłam wargi. Szczerze? Daje mu dziewięć i pół punkta na dziesięć. -Mam dalej udawać że nic nie wiem? - zaśmiał się. - Jak chcesz- mruknełam i wtuliłam się w poduszkę. Przysnełam jeszcze na chwilkę. Gdy znów odzyskałam świadomość Max leżał obok. Nachyliłam się nad nim witając pocałunkiem. Moje włosy (już nie były związane) opadły w około jego twarzy.
Przyciągnął mnie do siebie obejmując w pasie.
- Pasowałyby ci te włosy - zaśmiałam się.
- Jay kiedyś powiedział że mój prawdziwy kolor to brąz , blond lub nawet rudy - śmiał się - co sobie pani życzy na śniadanie?
-tosty poproszę . Która godzina? - zapytałam.
- po czternastej - teraz patrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami.
- to raczej obiad - wyrzuciłam z siebie zdziwiona.
- jeśli chcesz- przesunął mnie że leżałam teraz na plecach
- ubierz tą czarną sukienkę - powiedział i po kilku sekundach byłam sama w łóżku. Wybrałam czarną sukienkę , była do kolan , dekolt miała w kształcie litery "V" , zasłonięty prześwitującym materiałem w kwiatki. Oczy podmalowałam kredką. Włosy spięłam na środku głowy w koka podpinając go trzema wsuwkami. Wyszłam z łazienki. Na stoliku stało już jedzenie więc chwyciłam tosta. Prawie nie poznałam Maxa w koszuli. Wyglądał niesamowicie.
- Wyglądasz świetnie - rzuciłam na wydechu.
- Ty też. Pięknie...- oglądał mnie dokładnie
- Mam nadzieję że te...hymm... ślady na rękach za bardzo ci nie przeszkadzają - o czym mówił ? Nic nie widziałam... Spojrzałam na swoje dłonie. Pod nadgarstkiem na prawej ręce miałam siniaka wielkości zakrętki , a wyżej małe zadrapanie...
- przeżyje
- posłałam mu lekki uśmiech. - nie myśl że ja nie mam nic - odsłonił ramię gdzie znajdowały się małe ranki. Jak mogłam sobie przypomnieć - po moich paznokciach. Było ciekawie ubiegłej nocy...
- Czemu ubierasz się tak elegancko na urodziny Jaya? Sądziłam że to zwykła impreza- wyznałam.
- Później jedziemy na kolacje , Kocie - pocałował mnie lekko w usta i zniknął w łazience. Muszę się przygotować na to że zobaczę Olivię.
***
Nawet na mnie nie spojrzała. Nic. Olivia była z jakiś blondynem i całkiem mnie ignorowała. Jay był wkurzony że przyszła z Nim , ale starał się cieszyć imprezą. Przywitałam się z chłopakami i Kelsey. Nareeshy nigdzie nie widziałam.
***
Nawet na mnie nie spojrzała. Nic. Olivia była z jakiś blondynem i całkiem mnie ignorowała. Jay był wkurzony że przyszła z Nim , ale starał się cieszyć imprezą. Przywitałam się z chłopakami i Kelsey. Nareeshy nigdzie nie widziałam.
- Nie przejmuj się , Kocie - Max pociągnął mnie w stronę stolika.
- Nie przejmuje się - skłamałam.
- Właśnie widzę- mruknął. W końcu zatrzymaliśmy się przy stoliku , a chłopak zakrył mi oczy. W co on się bawi?
-Co ty robisz?- zapytałam zdziwiona . Nie rozumiałam co się dzieje.
- cicho- rozkazał. Czekałam około minuty aż znowu się odezwie- zgadnij kto to?
- Max. Znam twój głos- wyznałam znudzona. W tej chwili jego ręce odkryły moje oczy tylko po to by zmieniły go inne. Były cieplejsze.
- Ja tylko stoję obok. Zgaduj!- zachęcił.
- Mikołaj?
-Jaki Mikołaj? - głos George'a dochodził z mojej prawej strony.
- Święty?
- O Boże - jęknął- z tobą to...- ręce odsłoniły mi oczy. Obym nie miała rozmazanego makijażu. Odwróciłam się. Przede mną stał chłopak. Brązowooki , miał włosy ciemniejsze niż oczy. Tatuaże poznałabym wszędzie. Trzy linie na ręce , ćma , diamencik - moje ulubione. Oczy powiększyły mi się ze zdziwienia. Niby Max mówił , ale zapomniałam...
-Anthony?!- niemal pisnęłam.
- Gdzie? - zaśmiał się i obejrzał za siebie. Wpatrywałam się w niego.
- Mogę...eeee...- i w takim momencie to słowo musiało mi wypaść?! Idiotka!
- autograf? Zdjęcie? Numer telefonu? - podsunął brązowooki.
- samochód? Portfel? Telefon? - te podpowiedzi wypadły z ust mojego chłopaka. Ogarnij się!
-Tak, zdjęcie - kiwnęłam głową. Max zaoferował się że zrobi nam wspólną fotę. Nawet dostałam jego numer telefonu. Wow! Cieszyłam się jak mała dziewczynka.
- Wiesz że cię kocham? - pocałowałam go.
- Nie dziwie ci się , przecież ja jestem taki wspaniały - powiedział dumnie Max.
- i taki skromny - szepnęłam - idziemy się pożegnać? - zadałam pytanie szukając wzrokiem McGuinessa.
- Spoko - ruszyliśmy w jego stronę.
- Jeszcze raz : Wszystkiego najlepszego i sto lat Jay - przytuliłam go. Wypił trochę , ale nie każdy mógł to zauważyć. Ja byłam na tym punkcie wyczulona.
- Już idziecie? - zapytał zdziwiony. Zrobiło mi się go cholernie żal.
- Tak - posłałam mu uśmiech - a ty baluj do nieprzytomności - potem Łysy szepnął mu coś na ucho i wyszliśmy.
- Prowadzisz? Ja piłem - uniósł ręce w obronnym geście. Podał mi kluczyki i tym razem ja zasiadłam na miejscu kierowcy. Na szczęście towarzysz nie wytykał mi błędów , ani nie pouczał.
- Już kiedyś mieliśmy razem iść do restauracji , ale coś nam wypadło więc nie poszliśmy. Teraz jest okazja - mówił. Pamiętam to dokładnie. Zamiast tego poszliśmy na pizze i wyznał swoje uczucia. Zapytał co do niego czuje , a ja skłamałam mówiąc że nic...
-Dla mnie stek, a dla pani..- spojrzał na mnie . Kelner stał obok i czekał na zamówienie. Był maksymalnie siedem lat starszy ode mnie.
-Dla mnie stek, a dla pani..- spojrzał na mnie . Kelner stał obok i czekał na zamówienie. Był maksymalnie siedem lat starszy ode mnie.
- też - uśmiechnęłam się.
- Dwa steki. Coś do picia? - zapytał.
- Wino? - George spojrzał na mnie.
- Ja poproszę tylko wodę - zwróciłam się do kelnera.
- Woda dla pięknej pani , a dla towarzysza? - czy on się do mnie uśmiechnął?
- zostanę przy winie - wytłumaczył przez zaciśnięte zęby. Pracownik się oddalił
- jeśli spróbuje jeszcze raz to mu przywalę .
- co? - zmarszczyłam brwi. Dzisiaj ciężko go zrozumieć .
- nie mów że nie zauważyłaś! Ten przygłupi kelner ślini się za ciebie - patrzałam się na niego chwile.
- Nie zauważyłam , bo jestem wpatrzona w ciebie , Słońce - pierwszy raz powiedziałam do niego 'słodkim przezwiskiem' ale wiem że da to zamierzony efekt i się uspokoi. Uśmiechnął się leciutko.
- Ciesze się że jutro poznasz moją mamę i Jack'a - zmienił temat. Zapomniałam o tym. Powinnam się denerwować? Jeśli mnie nie polubią? O tak , nerwy zapukały do moich drzwi. Pięć minut później przyszedł kelner z zamówieniem. Chwyciłam po widelca.
- Życzę smacznego - lekko się ukłonił - oh ! Co się stało pani w ręce ? - zamartwił się (pewnie tylko po to by podtrzymać rozmowę) . Rumieniec za 3 ...2...
- pies mie udrapał - tłumaczyłam.
- pies? - Max nachylił się nad stołem , jego ton głosu dawal do zrozumienia że to nie pies , a on. Moje czerwone policzki potwierdziły myśli mężczyzny. Oddalił się bez słowa.
- zazdrośnik - powiedziałam.
- kłamczuch - odgryzł się. Po zjedzonym daniu , które okazało się świetne Max zaczął rozmowę.
- Słyszałem że szukasz mieszkania...- pauza - nie. Inaczej. Mam dla ciebie dwie propozycje. Nie będę owijał w bawełnę , mów tylko tak lub nie- głeboki oddech- czy chciałabyś ze mną zamieszkać? - milczałam dalej. Rozważając to. Wiedzialam że dużo kosztowało go to pytanie - jeśli nie to zrozumiem.
- Tak , Max . Oczywiście że bym chciała - pełny uśmiech wpełzł na moja twarz. To duży krok. Mam nadzieję że nasz związek jest na to gotowy.
- osiemdziesiąt procent mojego planu za nami. To była ta ważniejsza część . To jest drugie pytanie...- podał mi kopertę. Otworzyłam ją niepewnie i spojrzałam na zawartość. To bilet. Rozłożyłam go. Bilet na Ibizę.
- Max... Nie sądzisz że to za dużo? - speszyłam się. Przechyliłam głowę.
- Czyli nie zgadzasz się? - patrzył na mnie bardzo uważnie.
- Ja...- przerwał mi .
- Nie chcesz? - przeszywał mnie wzrokiem.
- Chcę , ale...- znów mnie uciszył.
- Bardzo się cieszę że wyjedziemy razem - uciął dyskusję.
Po dwudziestej drugiej leżałam już w łóżku z Łysym i przytulona do niego zasypiałam .
- Miłych snów , Kocie- Mówił w moje włosy.
- Masz nadzieję że będą o tobie , hę? - mruknęłam sennie.
- Ja wiem że będą o mnie - pocałował mnie w czoło i objął ręką w pasie. Miał rację , śniłam o nim.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Ta dam :D Mamy rozdział, mam nadzieję, że się spodoba :D
Do nexta xx
Do nexta xx
Ej... Co to ma być w kim się zakochał Carter? Szybko następny chce ;))
OdpowiedzUsuńCzekam, weny i do nn
kooocham <3 <3
OdpowiedzUsuńKooooooocham <3
OdpowiedzUsuńW kim zakochal się Aaron?
Już nie mogę się doczekać rozdziałów z Ibizy <3
Rozdział Ciekawy moim zdaniem teraz za dużo Leny i Maxa. Zastanawiam sie co powiedział Aaron
OdpowiedzUsuńWeny dziewczyny & Do Nastepnego ♥.♥