sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 12 + LA

                                          **Lena**
Jak zawsze wstałam rano , wybrałam czarne rurki , białą koszulkę i trampki. Wzięłam bransoletkę od Maxa i założyłam ją. Następnie zeszłam na dół , dzisiaj wstałam szybciej więc wstawiłam mleko , wzięłam smycz i wyszłam z Sugar. Na dworze było całkiem ok . Gdy wróciłam zalałam płatki. Jedząc je myślałam czy wszystko mam. Piesek w tym czasie zdążył się już położyć na fotelu i smacznie zasnąć . Wzięłam telefon i zrobiłam jej zdjęcie , słodko spała. Ubrałam kurtkę , wzięłam rzeczy i zamknęłam drzwi . Odwróciłam się w stronę drogi która prowadziła do biura , zaczęłam iść. Zajęło mi to około pół godziny. Na miejscu zaczęłam sprawdzać jakie na dzisiaj plany , czyli :wczorajsze ustalenie zaproszeń oraz porozsyłanie ich. Dziewczyna miała przyjść za półtorej godziny. Obecnie nie miałam co robić więc chwyciłam za telefon i zaczęłam przeglądać zdjęcia, gdy spotkałam zdjęcie pieska postanowiłam je wrzucić na Twittera . Zalogowałam się i je dodałam:
@LenaS Sugar nadal sobie śpi , ja tez bym pospała …
Było dużo tweetów do mnie np. Jesteś z @MaxTheWanted ?Długo ? Jak się poznaliście ?Były też mniej przyjemne , taki jeden z milszych: Spróbuj go skrzywdzić a zobaczysz co potrafi #TWFanmily !
Znalazłam nawet wiadomość od Toma :
@TomTheWanted @LenaS w końcu na TT ! Witamy ;D !
Uśmiechnęłam się , moją uwagę przykuło to :
Nie przejmuj się niemiłymi wiadomościami , jeżeli Max jest z Tobą szczęśliy to #TWFanmily Cię pokocha !
Dałam jej follow i wyszłam z twittera. W chwili gdy blokowałam telefon zabrzęczał , odebrałam.
-Hej kocie , jesteś zajęta ?- Max.
-Hej , nie bardzo. A co ?
-To dobrze , więc będę o … - zamilkł- … O której ty właściwie kończysz ?- znów na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-O 17 możesz być , a właściwie po co ?- usiadłam wygodniej na fotelu.
-Przecież muszę wynagrodzić ci to , że mnie wczoraj nie było – zaśmiał się , mogłam godzinami słuchać jego głosu …
-Już nie mogę się doczekać . Znasz adres ?- jeszcze nigdy nie był u mnie w pracy/
-Znam , pracuj! Już nie przeszkadzam . Pa !
-Pa – rozłączyłam się. Poprawiłam się na fotelu. Znów zaczęłam myśleć o Liv -Gdzie jesteś ?- liczyłam na to że ktoś mi odpowie , że ona mi odpowie ' nie martw się , jestem bezpieczna' . Nic takiego nie nastąpiło . Znów zadzwoniła moja komórka.
-Halo?- nie znałam tego numeru .
-Witam z tej strony Valentine Mossiere , główna dyrektor firmy Mossiere's . Dostała Pani ode mnie list o ofertą pracy i chciałabym dowiedzieć się jaka decyzja została podjęta.
-Jeszcze nie wiem – zmieniłam głos na poważniejszy-Prawdopodobnie jednak podejmę pracę u pani.
-Jeżeli chciałaby pani spotkać się z kim z naszej firmy możemy to zorganizować. Myślę że dokładne omówienie warunków pomogło by w podjęciu decyzji.
-Myślę że to bardzo dobry pomysł- Valentine była miła , przynajmniej taka się wydawała. Nie oceniaj książki po okładce – pomyślałam.
-W piątek o godzinie 14 w kawiarni obok pani obecnego biura ?
-Dobrze , dziękuję.
-Nie dziękuj mi , tylko przyjmij moją propozycję. Żegnam.
-Do widzenia – rozłączyła się. Kilka minut później przyszła Bella . Wybrała bezowe kartki , białą kopertę z malutką różową wstążka . Gdy wyszła zajęłam się wypełnianiem kopert. Trochę dziecinny wzór , ale jak kto lubi... Wszystko było już zajęte na ostatni guzik .
                        *Jakiś czas później *
o 16 :30 zaczęłam zbierać swoje rzeczy . Do drzwi ktoś zapukał
-Wchodź – powiedziałam . Byłam pewna że to George .
-Cześć – zobaczyłam tego marudzącego chłopaka- obiecałaś mi lunch więc może kolacja ? - uśmiechnął się. Postawił plecak w koncie , a kurkę powiesił .Nigdzie nie chciałam z nim iśc .
-Jestem już umówiona -stanęłam na swoim.
-Ohh szkoda … Nie możesz tego przełożyć? - zapytał.
-Nie mogę- powiedziałam twardo.
-To sorry !- wstał szybko , złapał kurtkę i wyszedł. Zakryłam rękami twarz. Co on sobie wyobraża ?! Drzwi znów otworzyły się . Yhhh.....Uniosłam wzrok , tym razem ucieszyłam się . Był to Max.
-Nie przywitasz mnie ?- wystałam,podeszłam i złożyłam na jego ustach pocałunek. On posadził mnie na biurku i wpił się w moje usta.
-Zapomniałem plecaka – usłyszałam głos TEGO chłopaka . Max odsunął się ode mnie , ale nie odwrócił. Gdy usłyszeliśmy trzask drzwi obydwoje zaczęliśmy się śmiać .
-No wiesz – zaczął mój chłopak , dziwnie to drzwi... - obrażę się na ciebie . Nie wiedziałem że przychodzą do ciebie inni mężczyźni i nie wiadomo co ty z nimi robisz...- złożył ręce na piersiach .
-Na pewno nie to co z tobą – zgasiłam światło i wyszliśmy.
-Max odnowiłbyś moje umiejętności ?- on tylko zmrużył oczy- już dawno nie jeździłam.
-Spróbuję , do filmu mamy jeszcze trochę czasu – puścił do mnie oczko.
Pojechaliśmy na duzy , pusty parking . Tłumaczył mi co i jak.
-Pokaż mi swoje prawko – powiedział gdy już siedziałam na miejscu korowcy.
-Nie wierzysz że je mam ? Mała kieszeń w torebce – powiedziałam. Złapał ja i zaczął szukać .
-To chyba nie jest prawo jady – trzymał w dłoni moja podpaskę . Czerwona zabrałam mu ja i włożyłam z powrotem.
-W ZEWNĘTRZNEJ małej kieszeni – powiedziałam dokładnie i podałam mu dokument.
-Dobra ruszaj – poinstruował mnie. Szło mi dobrze .
-Ty chyba nic nie zapomniałaś - mówił chłopak.
-Mam dobrego nauczyciela -wyszczerzyłam się.
-Wiem – odwzajemnił uśmiech – to co ? Wieziesz nas do kina?
-Nie! Jeszcze trochę się pouczę zanim zacznę jeździć .
-Nie będę musiała się wtedy martwic że rozwalisz mój samochód- zamieniliśmy się znów miejscami . Max zawiózł nas do kina. Poszedł do kas i wrócił do mnie.
-Myślę że ci się spodoba- usialiśmy do stolika.
-Pójdę po popcorn , chcesz coś? - zwróciłam się do niego.
-Małą colę-odparł i zaczął wyciągać portfel , szybko poszłam ustać w kolejkę. Podszedł do mnie i podał mi banknot. Wiałem go i wsunęłam do kieszeni jego spodni.
-Dlaczego?-zapytał zdziwiony.
-Ja stawiam , ty nas tutaj przywiozłeś i jeszcze za lekcje jestem ci winna- próbowałam się wykręcić . Nie chciałam jego pieniędzy. Wrócił posłusznie do stolika. Kupiłam colę , wodę- dla mnie i duży popcorn, Gdy się odwróciłam zobaczyłam przy chłopaku dwie dziewczyny. Zrobiłam się zła i szybkim krokiem zaczęłam iść w ich stronę , ja im wygarnę... Postawiłam wszystko na stoliku. Max złapał mnie za rękę.
-Lena , to są...-nie znał nawet ich imion?!
-Eva-powiedziała wyższa.
-Elizabeth – przedstawiła się niższa. Zawsze chciałam tak nazwać córkę , gdy taką będę już miała. Zdrobnienie 'Ellie' . Uśmiechnęłam się.
-To nasze fanki- powiedział .
-Możemy zrobić sobie zdjęcie z Maxem ?- patrzały na mnie.
-Ale dlaczego mnie o to pytasz?- zdziwiłam się.
-Bo wy jesteście razem , tak ? - popatrzyły po sobie.
-Tak- obydwoje równo to powiedzieliśmy , dziewczyny się zaśmiały.
-Z Toba i Maxem- powiedziały gdy miałam zamiar się odsunąć. Pierwsze zdjęcie za zrobiłam , drugie 'z rąsi' nam wszystkim ,zrobiła wyższa dziewczyna.
-Dzięki , jesteś fajna. Pasujecie do siebie- spojrzałam na chłopaka, ten tylko się uśmiechał. Max na pożegnanie jeszcze je przytulił. Zrobiliśmy kilka kroków.
-Teraz ja jestem obrażona , je to przytuliłeś-nachylił się i pocałował mnie w usta. Widziałam jeszcze że tamte dziewczyny się na nas patrzą.
-To było dziwne- mruknęłam. Film nazywał się 'Gra Endera' był w moim guście. Podobał mi się.
Wszystko było bardzo fajne. Po seansie wróciliśmy do mnie do domu.
Usiadłam na kanapie koło chłopaka. Otworzył lampkę wina.

*Jakiś czas później *

-Ile ty masz tatuaży?- obrysowywałam palcem kształty róż.
-Trochę- bardzo dyplomatyczna odpowiedź.
-Na przyszłość , wolę piwo od wina- zrobił zdziwioną minę.
-Zostaniesz?-zapytałam . Pokazał białe ząbki pocałował mnie.-Idę pod prysznic- poszłam na górę , pod drodze wzięłam piżamę . W kabinie umyłam się , ubrałam . Gdy wyszłam z łazienki Max siedział na łóżku. W koszulce i bokserkach. Szybko wsunęłam się pod kołdrę. Położył rękę na wcięciu w mojej talii. Czułam jego unoszącą się klatkę i oddech na karku.
-Następnym razem śpimy u mnie , ty masz za małe łóżko- śmiał się.
-Nie mam nic przeciwko-po chwili już spałam. Około trzeciej w nocy obudził mnie ból brzucha , cicho wstałam i poszłam do łazienki. Tak , niedługo powinnam dostać okres . U mnie ból brzucha zawsze jest ostry. Łyknęłam tabletkę i przygotowałam się na 'ciocię'. Wróciłam , delikatnie odsunęłam kołdrę i położyłam się obok. Grorge lekko chrapał. Do rana spałam już spokojnie.


                                                           **Olivia**
Tom zszedł do mnie na dół i zrobił mi herbaty. W międzyczasie wbili Seev i Nathan, których wcześniej nie było. Oczywiście mieli wystraszone miny, kiedy mnie zobaczyli z takimi siniakami, które były udawane. Nadal myślą, że tak będzie wyglądać moja twarz przez jakiś miesiąc. Max wróci jutro, gdyż jest u Leny. Nie uśmiecha mi się, zostanie z trzema idiotami. Bird nie chciał zejść do mnie to poszłam do niego. Zapukałam
- Spadaj Tom, ile razy cię odganiać. Nie idę do was jasne ? - spytał wgapiając się w Tię.
- Nie no OK... a chciałam się z moim chłopakiem przywitać... - udałam focha
- Olivia?! Ty... ty żyjesz?! - momentalnie podbiegł i mnie mocno przytulił, jakby się bał, że mu gdzieś ucieknę
- Tak... żyję. Nie ściskaj tak mocno bo boli... - westchnęłam a on mnie puścił
- OK, ale oni dzwonili i ... i był strzał. On powiedział, że właśnie umarłaś... - spojrzałam na jego zaszklone oczy
- Jay, ja tu jestem, to ja ich załatwiłam... jest coś, czego o mnie nie wiesz... - spojrzałam w czubki butów
- Co? A Max to wie o tym czymś? - wtulił się we mnie
- Tak, on wie. Bo chodzi o moją rodzinę. Oni są policją. Komisarz policji w Manchesterze to mój ojciec, jeden z funkcjonariuszy to brat , inny to detektyw. Policyjna rodzina.... - nie lubiłam o tym mówić, więc nie kończyłam - no i jeszcze jeden brat... ale on nie żyje. Na imię miał Joe - na samą myśl moje oczy się zeszkliły
- Ciężkie dzieciństwo co? Ale twoi rodzice wiedzą? Czemu dopiero dzisiaj tu dotarłaś? Może twój ojciec dałby ci jakąś ochronę, co? - zalał mnie pytaniami
- Tak i tak. Bo nocowałam u nich i już mi dał, Jordan , czyli brat funkcjonariusz i jakiś jego kolega. Mam spokój i wy też. Jak coś to ja nic nie wiem... Bo wiesz... Dan, czyli 2 braciszek obiecał mi że nie będę mieć z nim łatwo jak się wygadam - parsknęłam śmiechem
- Czyli braciszek powiadasz? To może.... Zadzwoń do niego niech wpadnie na kawę ?
- OK - wybrałam numer Jordana - zrobimy mu kawał? I musisz mi podać swój numer
- OK, a jaki?
- Ty jako porywacz. On zrobi z buta wjeżdżam i będzie śmiech
- Spoko, daj mi to.- wziął ode mnie komórkę , po jeszcze jednym sygnale Jordan odebrał
- Halo?! Co jest Olivia, na służbie jestem...
- Pomocy !  On... On mnie porwał- krzyczałam w tle
- Co to ma być? Wypuść ją!
- A co jak nie ? - spytał Bird
- To wsadzę ci kulkę w łeb! - odpowiedział Jordan
- To dawaj, za ile będziesz? Na kawę wodę wstawię ... A tak w ogóle to czy ty w Manchesterze nie jesteś? - zaczął się śmiać, w tym momencie zeszliśmy na dół i od kluczyliśmy drzwi. Bird poszedł wodę wstawić, a ja czekałam na schodach. Za trzy sekundy w drzwiach pojawił się Jordan
- Olivia! Ej... co to ma być ? - kucnął przede mną i spojrzał do kuchni
- To ma być porwanie, hahahahah Też cię kocham - powiedziałam i go przytuliłam
- Ty.... A tak w ogóle nie... to wiesz już , prawda ? Słyszałaś rozmowę czy Danny?
- No wiesz... słyszałam rozmowę - podeszłam do Birda i się w niego wtuliłam. Musiałam kryć Dana, więc skłamałam
- Aha... a to kto?
- To dawaj, za ile będziesz? Na kawę wodę wstawie... - zaczął się śmiać Bird
- Czyli porywacz i mój chłopak ! Dwa w jednym - puściłam mu oczko
- Ty szujo mała !
- Jestem od ciebie tylko pięć lat młodsza... więc mordunia w kubełek ! Plus, skoro masz tu służbę, to może zamieszkasz ze mną? - spytałam. Oczywiście mógł się włóczyć po hotelach, ale po co?
- Serio? Nie no spoko,... a i musze zadzwonić - wyszedł na dwór. Słyszeliśmy tylko ' nie, nic jej nie jest.' i ' To był pierdolony żart ! To twoja córka , nie moja ! ' . Zaczęliśmy się śmiać. Ten to zawsze z czymś wyskoczy. Po trzech minutach wrócił
- Co, posterunek obdzwoniony? Danny i ojciec wiedzą tak? - znowu zaczęłam się śmiać
- Nie dziwię się, że chciałaś być detektywem... Swoją drogą byłabyś nim, ale wiesz co na to ojciec... - posmutniał - ale mam dobrą wiadomość, o której ojciec zapomniał - zaczęliśmy rozmawiać, Jay podał nam kawy i jakieś ciasto. Spędziliśmy tak czas jakoś do 19, potem pojechałam z Jordanem do mnie, niech się rozgości, trochę mi opowiedział o tym co u nich się działo plus dostałam opiernicz że się nie odzywam. Trudno, oczywiście ten to będzie marudził, ale kij mu w oko.  Gadaliśmy też o tym jak to Karen na mnie działa i że jej robota nie poszła na marne. Jutro powiem im, że to żart. Prawdę mówiąc cieszyłam się jak głupia, bo mój brat dogadał się z Birdem. Czyli już z górki, ale zapowiadają się częstsze wizyty rodziny... Jor się rozpakował, a ja w tym czasie zrobiłam kolację i jakieś przekąski, nie miałam zamiaru marnować czasu, więc chciałam z nim spędzić go trochę... nie widzieliśmy się jakieś 4 lata, bo ostatnio byłam tam na pogrzebie Joe'go. Akurat wtedy powstało TW, czyli piątka wariatów w świecie muzyki. Oczywiście będzie wywiad na ich temat ale trudno..
- Jordan ! Kolacja młody ! - nakładałam mu spaghetti, jego ulubione
- Zaraz będę! Mam nadzieję, że pamiętasz co lubię...
- Jasne ! Nie wierzysz we mnie? - zaczęłam się śmiać. Po dwóch minutach przyszedł mój brat, w spodniach dresowych i białej koszulce.
- Mhym , pamiętasz - przytulił mnie i zaczął zajadać się daniem
- Tak więc ... smacznego  - uśmiechnęłam się Po około pięciu minutach jego talerz był pusty
- Pamiętasz jeszcze, jak zrobić je bardzo dobre - uśmiechnął się
- Jak śmiesz, zarzucać mi sklerozę?! - zaczęłam się śmiać - a więc jakie masz zadania, tu w Londynie? - musiałam wiedzieć
- No więc.. Mam z gościem ciebie pilnować, ale on jutro wraca do Manchesteru i będę miał kontakt z tutejszą policją. Więc gdzie ty tam i ja - zrobił ten swój uśmiech z serii ' Też cię kocham sis'
- Czyli, mam ochroniarza i brata w jednym? A co jak porwą ciebie, albo jeszcze gorzej, postrzelą w nogę - moje myśli żeby on miał coś do myślenia
- To wtedy mi pomożesz, numer masz hahahah
- No ahahahahahahahhah
- Więc co teraz zaplanowałaś?
- Casino Royale i popcorn?
- Jasne , mój kochany film
- Pamiętam! - byłam już w salonie i włączałam film
Zatopiliśmy się w filmie i zasnęliśmy na kanapie. Jutro muszę przywitać się z Maxem, może i z Leną. Wszystko się okaże, na szczęście nie muszę iść jutro do pracy...


 ____________________________
Dostałyśmy DWIE nominacje do  Liebster Award ! Ja odpowiem na nominację od Czekającej Nieświadomej

1. Jak masz na imię?
Marysia
2. Gdzie masz największe łaskotki?
Kark XD
3. Chciałabyś zmienić coś w swoim życiu?
Nic takiego  nie przychodzi mi na myśl, no może miejsce zamieszkania :)
4. Masz ulubiony serial? ( jeśli tak to jaki )
WolfBlood XD
5. Jak często przesiadujesz na internecie?
Bardzooo często
6. Jakiego koloru masz włosy?
Kasztanowo- rudawe , blond grzywka
7. Czy lubisz święta Bożego Narodzenia?
tak <3
8. Czy nie możesz się doczekać wakacji?
oczywiście !
9. Jaka będzie najgorsza ocena na koniec pierwszego semestru
1 :3 z matmy , no może 2 jak poprawię
10. Czy są plakaty w twoim pokoju? ( jeśli tak to kogo)
Pełno TW !
11. Czy lubisz odpowiadać na pytania?
Średnio :)

Nominuję :
 http://thewantedandmee.blogspot.com/
 http://time-is-slepping-away.blogspot.com/
 http://nathan-invented-story.blogspot.com/
 http://mirandaithewanted.blogspot.com/
 http://popstar-frenzy.blogspot.com/
 http://baby-you-should-be-happy.blogspot.com/
 http://mlodakochanka.blogspot.com/
 http://heartbreak-storry.blogspot.com/
 http://everybodyknows-tw.blogspot.com/
 http://glowninthedark.blogspot.com/
 http://thewantedstoryyy.blogspot.com/
 
Pytania :
1. Jak masz na imię ?
2. Podasz TT ?
3. Jakie jest Twoje największe marzenie ?
4. Masz inne blogi ?
5. Owoc którego nie lubisz ?
6. Najfajniejsza piosenka ?
7.Ulubiony film ?
8. Przedmiot w szkole którego nie lubisz ?
9. Kiedy masz urodzinki ?
10. Od czego jsteś uzalezniona ?
11. Najbardziej z TW lubisz.... , bo .... :)

Na kolejną odpowiem ja :D
Nominacja od Justyna Ciska
1. Co chcesz robić w przyszłości??
Fotograf *.* <3
2. Na co zwracasz uwagę czytając bloga?

Na styl pisania itp. ;D
3. Tom vs Max?

chyba Tom xD
4. Twój ulubieniec z The Wanted?

JayBird <3 :D
5.Styl ubierania?
Na luzieee <3 :D

6.Ulubiona piosenka?
TW-Everybody Knows <3

7. Co myślisz o One Direction?
Em... Nic. Lubię Nialla <3 :D
8.Czy masz jakieś słabości?

Nw xd :D
9. Masz milion złotych. Co z nimi zrobisz??

Kupuję bilety na TW i JB <3
10.Ulubiony aktor?

Daniel Craig, Donnie Wahlberg <3 :D
11. Masz jakieś plakaty w pokoju??

Niestety nje ;c

Nominuję :
http://darknesstw.blogspot.com/
http://opowiadanie-thewanted.blogspot.com/p/bohaterowie.html
http://fan-fiction-max.blogspot.com/
http://mlodakochanka.blogspot.com/
http://wantedowe-story.blogspot.com/
http://just-be-my-love.blogspot.com/
http://ps-kocham-cie-fanfiction.blogspot.com/
http://fanfictionvampiresofthewanted.blogspot.com/
http://opowaidaniaotw.blogspot.com/
http://as-long-you-love-me.blogspot.com/
http://you-and-your-hero.blogspot.com/

Pytania
1. Imię?
2. Masz TT?
3. Jesteś w #TWFanmily?
4. Co sądzisz o JB?
5. Co sądzisz o 1D?
6. Inny ulubiony wykonawca?
7. Ulubiony Aktor?
8. Ulubiony Model?
9. Ulubiony Kolor?
10. Ile już miałaś nominacji do LA?
11. Znasz New Kids On The Block?




piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 11

**Lena**

Pip-pip-pip! Nieee! Znów budzik. Po wczorajszym dniu moje uczucia były mieszane z jednej strony Max , z drugiej Liv...Max , jego uśmiechem od razu się zarażałam , dotyk powodował dreszcze , zapach wywoływał zawroty w głowie , pocałunki motylki w brzuchu. Olivia , było mi strasznie źle , nie wiedziałam gdzie jest , co się z nią dzieje. Martwiłam się. Moja Biedna Liv... Wstałam z łóżka i zahaczając o szafkę podreptałam do łazienki.
'Nic jej nie jest . Jestem tego pewien'- powtarzał mi George , odwożąc mnie wczoraj do domu , a ja w duchu myślałam ' Obyś miał rację' . Wytarłam się , ubrałam i zeszłam na dół. Sugar spała na fotelu. Nalałam jej do miseczki wody oraz nasypałam karmy , w która zaopatrzył mnie autor niespodzianki. Wyjęłam z szafki batonik i jak zawsze zaczęłam go jeść , następnie podeszłam do torby. Wzięłam ją i wyszłam z domu zamykając drzwi. Skierowałam się w stronę pracy myśląc o wszystkim. Mój pies był trochę jak kot, miał kuwetę. Musiała ja mieć gdyż ja dużo czasu spędzałam w pracy więc nie miał kto z nią wychodzić. W biurze zapaliłam światło i patrzałam co mam na dzisiaj w planie , czyli : dokończyć menu na imprezę urodzinową oraz ustali wygląd zaproszeń na urodziny Belli.

*Godzinę później *

Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę- powiedziałam i odłożyłam na bok papiery.
-Dzień dobry-w drzwiach pojawił się ten marudny chłopak .Odetchnęłam i odpowiedziałam mu to samo. Zaczęliśmy ustalać jadłospis , miał dużo uwag . W końcu , po pół godzinnej dyskusji wszystko było ustalona.
-Może poszłabyś ze mną na lunch ?- zaproponował.
-Po pierwsze nie przeszliśmy na ''ty'' , a po drugie nie mam czasu- nie miałam zamiaru nigdzie z nim iść.
-Może następnym razem?-upierał się.
-Może- nie byłam w humorze na dyskusję i chciałam się go jak najszybciej pozbyć.
-Do zobaczenia- puścił mi oczko i wstał. Zaczęłam szukać odpowiedniej restauracji , z której można by zamówić jedzenie. Wybrałam numer do pierwszej. Niestety okazało się że nie mają niektórych potraw listy. Była także możliwość zamówienia połowy w jednej restauracji , a reszty w drugiej. Nie , to odpada. Podwójne koszty. Wybrałam numer kolejnej , w tej z kolie nie było deserów. Do trzech razy sztuka , kolejny numer. W tej było już wszystko , więc omówiliśmy termin. Rozłączyłam się a do biura wszedł listonosz. Z listem poleconym , podpisałam i zaczęłam czytać. Była w nim propozycja. Oparłam się wygodnie o fotel i zaczęłam się nad nią zastanawiać. Była ona od jednej z lepszych firm miałabym zajmować się tam , tym co tutaj ale dla nich. Tutaj nikt nie miał nade mną władzy , jeśli popełniłam błąd nikt (chyba że ja sama sobie) nie wypominał mi tego . Cała kasa którą dostawała za zlecanie była dla mnie , oczywiście odliczając : koszty imprezy np. muzyka , katering , sala. Musiałam tez odliczyć z tego koszt wynajmu biura oraz prąd. Plusy : Nie płaciła bym właśnie za biuro , wypłata byłaby stała (tutaj zależała od liczy zamówień) , zajęłabym się jedynie organizacją czyli zero martwienia się o faktury, ktoś do pomocy. Zawirował mój telefon :
Dzisiaj nie przyjadę , mamy do załatwienie sprawę z chłopakami. Przepraszam xx
Oczywiście była od Maxa , odpisałam :
Ok
Szkoda , ale zrozumiałam to . Chwilkę później znów zabrzęczał :
Jutro ci to wynagrodzę , zobaczysz
Nie odpisałam . Czekałam jeszcze na Bellę , godzinę po sms'ie od chłopaka , zadzwoniła że nie ma dzisiaj czasu więc szybciej mogłam wrócić do domu. Gdydoszłam musiałam wyjść z psem , Sugar pobiegała sobie i wróciłyśmy do domu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam myśleć o Liv , najgorsze z możliwych scenariuszy przewijały mi się przed oczami

**Olivia**
Moje plany chyba legną w gruzach. Przez cały czas któryś z nich jest ze mną w jednym pokoju. Boże, czemu nie mogę znać karate? Postanowienie na okres po wakacjach. Zaczynam trenować karate, albo gadam z wujkiem. Niech on mnie boksu nauczy i nie będzie tak łatwo. Usłyszałam tylko głośne
-Ej! Dzwoń do dupka, że ma zostawić okup!
- OK! Ale chodź tu, pora się jej pozbyć...
- Oj, coś ci się uroiło - pomyślałam i zaczęłam rozcinać sznur, którym miałam związane ręce. Jest! Teraz tylko nogi i uciekam. Gościu wyszedł. Mam mało czasu, rozwiązałam już nogi. Otworzyłam drzwi z mocnego kopa i wybiegłam. Okazało się, że znokautowałam tym gościa, który miał mnie pilnować. Wyciągnęłam pistolet z jego kabury oraz kluczyki do wozu. Wybiegłam na dwór. Tam przez telefon na około pięć metrów od auta stał gościu gadając z Birdem, a ja byłam równo metr od auta. Wiedziałam, że zdąży wbiec do auta. Postrzeliłam go w nogę i wsiadłam do samochodu. Z piskiem opon wyruszyłam. Po drodze w lesie wyrzuciłam pistolet, najpierw go wycierając. ' Pozbądź się pistoletu. Jeżeli nakryją cię z nim bez zezwolenia nawet najlepszy prawnik cię z tego nie wyciągnie, zwłaszcza, że wcześniej go użyłaś.' . Wiele razy mi to powtarzali. Szanująca się rodzina mundurowych nie będzie pozostawiać bezbronnej córki. Wyjechałam z lasu. Okazało się, że jestem niedaleko mojej rodziny, w Manchesterze. Wóz zostawiłam w lesie i pieszo ruszyłam do domu. Jutro mnie odwiozą, ale muszę zadzwonić do Birda. Już po moim telefonie, więc cóż trzeba pożyczyć go od Danniego , braciszka. Jak mu się pochwalę , że jego nauka w las nie poszła... Wyczuwam niedzielny obiad w środku tygodnia. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi mój ojciec, wyglądał inaczej, jakby wiedział o wszystkim i to przeżywał, ale to nie możliwe. Jay ani Liv na pewno do niego nie dzwonili, chyba że porywacz? 
- Witaj Olivia! Martwiłem się o ciebie, wejdź
- Cześć tato, czemu?
- Nie udawaj , że nic się nie stało. Dzwonili porywacze, jak chcesz pogadać z Dannym to jest u siebie, Karen nie ma.- Karen to żona brata, dobrze że jej nie ma bo chcę z nim na osobności pogadać. O dziwo wszyscy o tej godzinie w domu, dziwne. Czyżby aż taki spokój w pracy? Niemożliwe, chociaż nie ma Jordana. Trochę głupio... Tak samo jak śmierć trzeciego z Rose'ów. Dlatego nie kazali mi iść na studia detektywistyczne...
- Dzięki, pogadamy o tym potem? Chcę z nim teraz pogadać i mu podziękować - skierowałam się do pokoju Dannego. A więc zadzwonili i do ojca? Super... No to mogę pomarzyć o powrocie do Londynu. Przecież tam miałabym całodobowy nadzór... Nie no wręcz świetnie ! - pomyślałam. Podeszłam do drzwi i zapukałam. Usłyszałam ciche 'wejdź'. Więc weszłam.
- Czeeeść Danny - powiedziałam. Widziałam jak grzebie coś w szafie, pewnie wyciągał albo chował pistolet, ale po co? Na mój widok zamknął ją i usiadł na łózku
- Hej siostra. Nic ci nie jest? Właśnie miałem wyjeżdżać. Ojciec mi powiedział - poklepał miejsce obok siebie na łóżku, usiadłam. Przytulił mnie. - miałem jechać cię szukać, bo oczywiście ojciec ma nadajnik gps w twojej komórce, o czym nie wiedziałaś, bo on oczywiście musiał się 'ubezpieczyć'. Ale słyszał jakiś strzał w tle co to było??
- No a jak myślisz? Twoja zdolna siostra słucha rodziny i się broni. Co jak co ale głupek powiedział mi plan, więc miałam czas na zastanowienie się co robić. Ależ oczywiście, miałam przy sobie scyzoryk, więc rozcięłam sznury, wybiegłam otwierając z impetem drzwi , czyli nokaut jednego z 2, za twoją lekcją zabrałam mu pistolet - zaschło mi w gardle, wskazałam na butelkę wody, której w ustach kilka godzin nie miałam - mogę?
- Pewnie - podał mi ją - Czyli czegoś cię nauczyliśmy? Czyli wnioskując to ty strzeliłaś tamtemu gościowi, żeby zgarnąć auto i uciec, taaak? W serce czy tylko postrzeliłaś go w nogę?
- Wszystko się zgadza, w nogę. Wiesz, że ja to nie ty, ja nie umiem zabić z zimną krwią, chodziło mi tylko o to , żeby nie złapał mnie - odpowiedziałam. Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas. Potem poszliśmy na obiad, tam nazmyślałam synom Dannego, że mam małe wakacje bo oczywiście powiedziałam bratu i o utracie pracy. Potem do wieczora rozmawiałam z Jordanem i ojcem, byli zadowoleni, że pamiętałam ich szkołę. Plus stwierdzili, że dobrze, że chodzę z Birdem. Oczywiście musieli mi pojechać po nowy telefon , bo nie byli by sobą. Prawdę mówiąc skończyliśmy rozmowę około 2 w nocy i nie chciałam już dzwonić do nikogo, później uświadamiając sobie, że na pamięć znam tylko numer Maxa. Zasnęłam.

Jordan przywiózł mnie do domu, gdzie uświadomiłam sobie, że nie mam kluczy do domu, więc pojechaliśmy po nowy zamek i wszystkim się zajęliśmy. Potem zawiózł mnie do chłopaków. Po drodze zadzwoniłam do Maxa. Był taki przestraszony. Kiedy zajechaliśmy okazało się, że ktoś zrobił napad na chłopaków i żywy został tylko Max, który był na zakupach. Na stoliku była kartka
Uciekłaś? No to my załatwiliśmy to prościej, odwróć się.
Odwróciłam się i zobaczyłam Maxa z nożem w sercu, i pistolet wymierzony w moją stronę. Poczułam się dziwnie, upadłam. Przed zamknięciem oczu zobaczyłam tylko Lenę płaczącą nad Maxem...

Obudziłam się. Na szczęście to był tylko sen. Spojrzałam na zegarek. Była 5 nad ranem. Zeszłam na dół, żeby wypić mleko z miodem. To zawsze mnie uspokajało. W kuchni zobaczyłam, że siedzi również mój ojciec.
- Ty też nie możesz spać? - spytałam i usiadłam przy stoliku.
- Tak, też chcesz mleka z miodem?
- Poproszę, co cię męczy tato?
- Jakoś ta myśl, że mogłaś już nie żyć, tak jak Joe, to mnie jakoś dołuje - posmutniał
- Ale jestem tu, żyję ! Wasza nauka nie poszła w las. Z resztą, gdybym nie słuchała Aleksandra, tego którego tak nie lubicie, to faktycznie byłoby źle. Ale wiesz, ja mam wyczucie czasu - zaśmiałam się
- No fakt - uśmiechnął się, podał mi kubek z mlekiem i usiadł obok mnie - a pamiętasz, jak pokłóciłem się z moim kierownikiem, o to, że on chciał ci dać ochroniarzy, kłóciliśmy się na korytarzu... A ty wychodziłaś skądś i uderzyłaś go drzwiami w nos? - zaśmiał się
- Taak, dobrze wiedziałeś, że umiem sobie poradzić - rozmowa przeciągnęła się do 8. Wtedy poszłam do mojej starej szafy i wyciągnęłam z niej czarne rurki i białą luźną bluzkę. Poszłam do Donniego, miałam zamiar zrobić kawał chłopakom.
- Hej Don, a Karen nadal jest charakteryzatorką? - wyciągał broń i odznakę
- Tak, a co? Ty coś kombinujesz mała... - spojrzał na mnie
- A mogłaby mnie ucharakteryzować na masakrycznie pobitą, krew siniaki i w ogóle?
- Taak, niech zgadnę, chcesz ich wszystkich nabrać, taaak?
- Tak, słuchaj. Czy ojciec nie ma zamiaru przydzielić mi jakiś szpiegów czy coś w ten desen, wiesz o co chodzi... - wiedziałam, że on teraz mnie bez ochrony nie puści...
- Tak, Jordana jako detektywa z jakimś gościem, ale jak się wygadasz to masz porwanie ode mnie jasne? - pogroził, wyciągnął telefon i wysłał do kogoś SMS
- Jasne, jak to że siostra posadzi tych gości w pace, bo ty znajdziesz dowody plus moje zeznania. No cóż, myślałeś, że nie będę wiedzieć? Pamiętaj, że członek rodziny Rose wie wszystko
- No ok, czekaj - sprawdził telefon - Karen będzie za 3 minuty cię ucharakteryzować - uśmiechnął się - masz małą kamerkę, prześlij mi później ich miny - podał mi zegarek - no co? Ojciec mi to kupił, a to damskie - zaśmiał się
- Dzięki, to odwieziesz mnie i jedziesz do pracy?
- Nie, mam wolne. A co? Może broń będzie potrzebna - rozmawialiśmy przez jakiś czas. W między czasie przyjechała Karen i odwaliła kawał dobrej roboty. Następnie podróż do Londynu. Dan zawiózł mnie do chłopaków. Zapukałam. Drzwi powoli się otwierały
- Dzień dobry, nie chcemy gości , nic nie kupimy - powiedział smutny Tom
- Hej, no to ja jadę do rodziny, jak mnie nie chcecie -  w końcu otworzył je do końca
- Liv ! - przytulił mnie - myśleliśmy, że cię stracimy. - ścisnął mocniej, dla efektu syknęłam z bólu - idź do pokoju , zrobię ci herbaty , potem opatrzymy rany.- poszedł do góry, a ja do salonu. Usłyszałam tylko głośnie ' Odpierdol się Tom! Nie nabierzesz mnie znowu, że Olivia przyjechała! Dzwonili, że ona już nie żyje, rozumiesz?! ' potem tylko ' Jak nie chcesz, to nie. Ja idę jej herbatę zrobić. '


-----------------------------------------------------------------------------
Co myślicie ? Kolejne rozdziały będą się ukazywały co dwa tygodnie. Przepraszamy , ale każda z nas ma swoje sprawy oraz szkołę <która zabiera bardzo dużo czasu> ...


środa, 8 stycznia 2014

Rozdział 10

** Jay **

Olivia zadzwoniła, żebym odebrał ją z pracy, bo coś się stało. Poleciałem po samochód i pędziłem jak głupi, żeby tylko ją odebrać. Byłem na miejscu. Niestety było za późno. Ktoś porwał Liv na moich oczach ! Schowałem twarz w dłonie i zacząłem płakać. Jakiś czas później, kiedy się w połowie ogarnąłem zadzwoniłem do Tom'a. On zawsze potrafił mi jakoś doradzić.
- Hee... Heeej Tom - powiedziałem . Jąkałem się.
- Siema stary, co się stało? - spytał
- No bo.... No bo.... Oni .... no... oni.... - nie mogłem się wysłowić
- Co oni? Gdzie jesteś ?!- wydarł się do słuchawki
- Jestem pod klubem, w którym pracuje Olivia.... - trochę się ogarnąłem. Tom się rozłączył. W tym czasie, kiedy on miał do mnie dojechać ja zapisałem w notatce rejestrację samochodu oraz jakieś bibeloty. Byłem na siebie strasznie wkurzony. Znowu schowałem twarz w ręce i zacząłem płakać od nowa. Nie mogłem przestać. Chciałem pojechać do domu i się pociąć, ale nie chciałem robić tego teraz... Nie kiedy ona cierpi. Muszę jej pomóc, nie wiem jak, ale muszę.
Na Toma czekałem dosłownie dwie minuty.

**Tom**

-Co oni? Gdzie jesteś?! - wydarłem się. Po otrzymaniu odpowiedzi rozłączyłem się. Szybko pobiegłem na dół, chwyciłem za kluczyki i pobiegłem do auta. Z piskiem opon ruszyłem pod klub.
Nie obchodziły mnie zakazy, nakazy, fotoradary. Pędziłem do kumpla z wiedzą, że coś się stało. Po około 2 minutach byłem już pod klubem. Wybiegłem z auta zamykając je pilotem i podbiegłem do Birda.
-Stary, co się stało? - ukucnąłem przed nim.
- No bo.... no bo .... - jąkał się
- Uspokój się. Już jest dobrze Ci.... - pocieszałem go
- Nie jest dobrze ! Rozumiesz?! Nie Jest ! Porwali ją na moich oczach, a ja nic zrobić nie mogłem, bo musiałem przyjechać za późno! - wykrzyczał mi w twarz
- Zaraz, zaraz... Ją to znaczy...? - miałem złe przeczucia
- Li.... Liv. Moją Liv! - znowu się rozpłakał
- Spisałeś rejestracje , czy coś? - spytałem z nadzieją w głosie
- Myhym... - pokazał na wyświetlacz komórki - i jeszcze jakieś bibeloty. Przeczytaj.
Czytałem notatki Birda, na temat wyglądu porywaczy, marki samochodu. Dużo zapamiętał. Bardzo dobrze, przynajmniej będą jakieś dowody i ja wiem na czym stoję. Zadzwoniła Liv. Bez namysłu odebrałem
- Halo?!
- Jay....Ratuj mnie ! Pomóż ! Boję się ! - rozpłakała się - Oddawaj to suko ! Masz nie zgłaszać tego na policję, rozumiesz?! Jak nie to pożegnasz się ze swoją laską ! Rozumiesz? Dalsze informacje będą przekazywane później - rozłączył się
- Jay... Dzwonili porywacze - czułem, że nie wydobędę z siebie żadnego słowa
- Co?! A mówiła coś Olivia? - spytał
- T.... Tak - miałem gulę w gardle - powiedzieli, że policja ma nic o tym nie wiedzieć, a Liv... krzyczała Pomocy!, Ratuj! Boję się! - pozwoliłem łzą wypłynąć
- Jedziemy do domu? Jedyne co teraz chce to się położyć - powiedział
- Spoko
Wsiadłem do auta , Jay zrobił to samo. Każdy odjechał swoim autem. Napisałem tylko krótkiego SMS do Max'a
 " Max, sprawa jest poważna... Porwali Olivię! Na oczach JayBird'a. Resztę info Ci przekaże jak się zobaczymy... ;c "
Wiedziałem, że nie było go w domu, a on musiał wiedzieć. Wiem, że dla Jaya on jest równie ważny jak Liv, ale ten zadzwonił do mnie. Prawdę mówiąc robiło mi się miło, że zadzwonił do mnie.
Dojechaliśmy do domu. Tam oczywiście nie obyło się bez miliona pytań ze strony Sivy, Nathana, Nar i Kels, która przyszła do mnie.
- Potem wam powiem. Kels zrób JayBirdowi herbatę, ja idę do niego. Seev i Nathan możecie poprzynosić mu jakieś gry, skitellsy . Wiecie o co chodzi? - musiałem wyglądać przekomicznie, jak rozdzielałem role i machałem palcem
- Tak jest - odpowiedzieli na raz. Poszedłem do JayBird'a.
- Heej stary, jak tam? - musiałem sprawić wrażenie wyluzowanego
- Źle, bardzo źle... - odpowiedział. Zauważyłem, że z jego prawej ręki leci krew
- Ej, ej, ej ! Co jest z Twoją ręką? - spytałem, chwyciłem go i zawlekłem do łazienki, gdzie obmyłem rękę, a że krew już nie leciała to nie musiałem zakładać opatrunku- co ty zrobiłeś?
- A wiesz... w ścianę uderzyłem, o tutaj - pokazał na jedną ze ścian w łazience, akurat na jedyną, która była pokryta płytkami.
- Zgłupiałeś? Wiesz, że mogłeś sobie złamać rękę? Wtedy na 2 miesiące gipsik kolego - poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku
- Oj tam oj tam ! Wiesz, że jak jestem wkurzony to nie myślę
- Ale powinieneś... - uderzyłem go poduszką
- Ej ! Staruszku... nie pozwalaj sobie na zbyt wiele ! - pogroził mi palcem
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, potem do pokoju weszła Kels z kubkiem herbaty i Nath z jakimiś cukierkami
- Proszę - powiedział Nath i dał mu cukierki . Dziewczyna zrobiła to samo
- Dziękuje wam. Zaraz do was zejdę, chcę pobyć chwilę sam - wszyscy wyszliśmy z jego pokoju i skierowaliśmy się do salonu. Wytłumaczyłem im jak wygląda sprawa. Kiedy skończyłem na dół zszedł Jay. Położył się na kanapę i płakał, nie dziwię mu się swoją drogą. Ale wierzę, że Liv niedługo wróci i coś odwali. Ona jest do wszystkiego zdolna. Usłyszałem jak samochód podjechał pod dom. Poszedłem otworzyć drzwi, a w nich Lena, Max i pies!
- Co się stało? - krzyknęła
- Chodź - pociągnąłem ją do salonu
-Chodź Bird , pójdziemy do ciebie-powiedział Siva.
-O co tu chodzi!? - zapytała
-O Liv – zacząłem – porwali ją – patrzała na mnie
-Kłamiesz . To wasza kolejna głupia zabawa? -przerzucała spojrzeniem ze mnie na Maxa.
-Nie , Kocie to jest prawda- Max złapał ją za rękę a ona patrzyła na mnie, jakby oczekując że przyznam jej rację. Poszła na górę. Ja postanowiłem, że pójdę na taras i pomyślę, w takich sytuacjach to zawsze mi pomaga. Muszę powiedzieć chłopakom, żeby mieli Birda na oku. Boję się o niego, że zrobi coś głupiego...

** Olivia **

Potem pamiętam już tylko ciemność...
Przepaska na oczach. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer McGuinessa. Skąd wiem, że do niego? Miałam go w szybkim wybieraniu
- Halo? - usłyszałam głos .... Parkera? Nie, musi mi się wydawać
- Jay ....Ratuj mnie ! Pomóż ! Boję się! - oberwałam z pięści w brzuch i poczułam jak ktoś zabiera mi telefon. Rozpłakałam się
- Oddawaj to suko ! Masz nie zgłaszać tego na policję, rozumiesz?! Jak nie to pożegnasz się ze swoją laską ! Rozumiesz? Dalsze informacje będą przekazywane później - usłyszałam jak ktoś czymś rzuca o podłogę - A teraz cicho, bo może się to źle skończyć mała....
-Em, Nie?! Nie będę cicho, mam was głęboko w dupie! Wiem, że Louis maczał w tym palce - powiedziałam. zdjęli mi opaskę z oczu
- Aj... Masz pecha, to nie Louis.
- Czego chcecie?! - spytałam
- Chcemy załatwić porachunki z McGuinessem , jasne?
- Aha - miałam dziwną minę - więc co ze mną zrobicie?
- Wywozimy cię teraz. Potem przetrzymanie nie powiem gdzie i Bird będzie musiał zjawić się z forsą. Wtedy koniec zasadzki. Ty i Jay giniecie - powiedział
- No chyba nie - wyszeptałam. Nawet nie wiedział, że jeszcze dam mu się we znaki i to bardzo. Miałam plan, jak to załatwić. Nie ma to jak rodzice detektywi i wujkowie z policji. Nauczyli mnie wielu trików i teraz tylko wykorzystać jeden z nich, droga wolna. Dobrze, że posłuchałam wujka Aleksandra i mam przy sobie mini scyzoryk. Jest on czarną owcą w rodzinie, ale ja go uwielbiam. Fakt... 5 spraw w sądzie to dużo, ale nie moja wina, że jest jaki jest. Szanuje kobiety i nie traktuje ich 'z góry'. Nie daję ludziom nimi pomiatać i staje w obronie słabszych, ale oczywiście dorośli mają inne zdanie. Znowu założyli mi tą powaloną opaskę, chociaż nawet jej nie sprawdzili. Miała masę małych dziurek, dzięki czemu mogłam zapamiętać wiele szczegółów, którędy uciekać. Planuję ucieczkę na dzisiejszą noc. W końcu oni przy mnie ciągle siedzieć nie będą, a z tego co widzę, to prowadzą mnie do jakiegoś małego domku w lesie. Pikuś. Moje szkolenia było 100 razy gorszę od tego porwania.




                                                      **Lena**
Spojrzałam na zegarek 8.52 . Nie miałam szans by zdążyć do pracy . Włączyłam telefon. Od razu -nawet nie patrząc- usunęłam połączenia nieodebrane . Wybrałam numer (znajdę imię) :
-Hej , źle się czuję . Dzisiaj mnie nie będzie , mogłabyś wywiesić kartkę?
-Ok , coś poważnego ?
-Nie , będzie dobrze – okłamywałam sama siebie.
-Napiszę że w pilnej sprawie przyjść do mnie , ok? Jak coś podam Twój numer telefonu czy coś...
-Tylko podkreśl ' w pilnej sprawie'- dodałam.
-Zdrowiej !- skończyłam rozmowę. Miałam koło siebie jeszcze jednego batona musli z wczoraj , zjadłam go. Dobra , kochana! Dość tego ! Wstawaj i pod prysznic , ogarnij się... - nie ma to jak dyskutować sama ze sobą. Wstałam wzięłam ubrania i poszłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro , wyglądałam okropnie! Podkrążone oczy , nie zmyty makijaż !
-Masakra...-szepnęłam. Najpierw za wacik nałożyłam płyn do demakijażu. Zrobiłam co miałam , zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic , ciepła woda – tego potrzebowałam. Siedziałam w kabinie chyba pół godziny. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Cholera! Komu chciało się teraz przyjść ? Pewnie Liv... Jak kocha to poczeka . Wyszłam spod prysznica i ubrałam leżące obok dresy i koszulkę , nie wycierając się . Ubranie przykleiło się do ciała. Wciągnęłam jeszcze szlafrok i zeszłam po schodach. Mokre włosy zwinęłam , podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Tego się nie spodziewałam :
-Max?-wyszeptałam. Tak to był on i miał coś w ręku.
-Lena , posłuchaj -zaczął ale nie dałam mu skończyć pocałowałam go. Oddał pocałunek , uśmiechał się. Odsunęłam się od niego.
-Wtedy ...-zaczęłam tym razem ja , wszedł do środka i zamknął drzwi – zwyczajnie się wystraszyłam. Jeśli propozycja jest nadal aktualna...-tym razem on nie dał mi skończyć .
-Dla ciebie ? Oczywiście- powiedział gdy przestał mnie całować , spojrzałam na jego koszulkę była mokra.
-Poczekaj , pójdę się ubrać – cieszyłam się jak małe dziecko , szybko wbiegam po schodach . Wzięłam zwykłą koszulkę , jeansy i bieliznę której wcześniej nie zdążyłam ubrać . Włosy zaczęłam suszyć ręcznikiem , nie przestając się uśmiechać. Gotowa – w wilgotnych włosach- zeszłam na dół. Max siedział na kanapie przy moim laptopie.
-Jakie jest hasło?- zapytał patrząc na ekran. Zaśmiałam się i usiadałam koło niego.
-Shax- powiedziałam.
-Co ?-spojrzał na mnie.
-No wiesz … Shane i Max...- łapałam buraka. Na jego twarz wstąpił uśmiech .
-Myhy- mruknął i pojawił się napis ' hasło poprawne ' -właściwie , podaj mi swojego twittera .
-Nie mam.
-Jak to?-wzruszyłam ramionami, zachowywał się jakby sceny przed chwila nie było.
-Zaraz to zmienimy-podał . Wpisał twitter i po chwili podał mi laptopa żebym mogła założyć konto. Wpisałam wszystko a on grzebał w telefonie.
-Już- uśmiechnęłam si do niego.
-Profilowe.. chodź teraz zrobimy sobie wspólne – włączył kamerkę – zrób dzióbek !
-Nie- powiedziałam patrząc na niego.
-No zrób- popatrzał na mnie. Zrobiłam . Cyk .
-nie podoba mi się- stwierdziłam.
-Mi też nie , patrz na ekran- polecił i przyłożył swoje usta do mojego policzka , mimowolnie się uśmiechałam i poczułam łaskotki w brzuchu. Cyk. Nie , to też nie takie , razem pokręciliśmy głowami.
-Wytknij język- polecił . Zrobiłam co mówił . Cyk.
-To jest fajne!-Patrzałam na nasze miny .
-Ustawiamy-jak powiedział tak zrobił.
-Uwaga! Wiekopomna chwila ! Mój pierwszy tweet !-Wyglądał on tak :
@LenaS Hej !
-Wow – śmiał się Max – teraz zacznij mnie obserwować .
-Jak?
-Tu-pokazał palcem- wpisz MaxTheWanted – zrobiłam tak i zaczęłam go obserwować , potem resztę chłopaków , on w tym czasie robił coś na telefonie. Weszłam do siebie na profil : 209 osób mnie obserwuje .
-Jak?- pokazał mi swój telefon , było tam :
@MaxTheWanted z nią @LenaS
I nasze zdjęcie zrobione chwilkę temu. Weszłam na jego profil i od razu pojawiły się odpowiedzi typu : jesteście razem ? Ile ona ma lat ? Jak jest ? Oraz kilka mniej przyjemnych....
Zamknęłam laptopa.
-Właściwie Jay i Liv są razem ,tak ? - zapytałam go , odwracając się w jego stronę.
-Tak
- Właściwie o ty masz w tym pudełku- spojrzałam na pudło które stało koło wejścia.
-Cholera-szybko wstał i podszedł do niego- dla Ciebie-powiedział.
-Max , ja nie chcę od ciebie prezentów- upierałam się.
-To nie prezent tylko … otwórz -podał mi je. Złapałam i przyjrzałam się mu , mało dziurki na górze i od spodu było mokre. Otworzyłam … w środku był SZCZENIAK! Wyjęłam go od razu i przytuliłam.
-Max! Ty byś go zagłodził ! Biedactwo -zwróciłam się do zwierzaka- zdechłoby !- patrzałam na pieska , był śliczny! Poszłam z nim do kuchni.
-Ja pamiętałem- oczywiście , biedny piesek. Nalałam mu wody w jedną miseczkę i w drugą włożyłam trochę karmy która stała obok pudła.
-Widzisz ? Nawet o karmie pomyślałem- wyszczerzył się .
-Dziękuję- przytuliłam go . Dla mnie nadal było to dziwne . Przecież jesteśmy razem od godziny? Chyba tak.. To że mogłam go pocałować lub nazwać moim chłopakiem było dziwne.
-To jest szpic miniaturowy. Tylko musisz wymyślić mu imię.
-Więc...-zamyśliłam się , piesek był słodki jak cukierek . Miał śliczny pyszczek , taki kudłaty ! Mały , słodki i kudłaty ….- Sugar!
-Chcesz go nazwać Cukier ?-spojrzał na mnie z ukosa .
-Tak , skąd wiedziałeś że chcę psa ?- zapytałam.
-Nie pamiętasz mówiłem ci , gdy poszłaś ze mną i Tomsey do klubu . Byłaś... wstawiona i mówiłaś bardzo dużo-podkreślił słowo bardzo- nawet pytałaś się mnie czy nie chciałbym za ciebie wyjść - zaśmiał się , a ja zrobiłam minę jakby ktoś walną mnie z patelni.
-Aha-odpowiedziałam i usiadłam na podłodze w kuchni , zaczęłam głaskać psa. Telefon Maxa zabrzęczał , przeczytał i jego mina od razu się zmieniła.
-Chodź- powiedział poważnie.
-Coś się stało?-zapytał lekko przestraszona- co z psem?
-Weź go i chodź – wzięłam Sugar na ręce, podeszliśmy do drzwi. W drugą rękę chwyciłam torebkę. -Co się stało?-ponowiłam pytanie , nadal nie było odpowiedzi – klucze są u góry , mógłbyś?- zapytałam pokazując na szafkę. Zrobił co mówiłam. Po chwili byliśmy już w samochodzie. Drzwi otworzył nam Tom.
-Co się stało?!-teraz krzyknęłam. Sugar która słodko spała obudziła się.
-Chodź – znów to samo! Zaczynałam się denerwować coraz mocniej! Na kanapie siedział Jay , czy on płakał? Przyglądałam mu się.
-Chodź Bird , pójdziemy do ciebie-powiedział Siva.
-O co tu chodzi!? - zapytałam głośno gdy Jaya nie było już widać .
-O Liv – zaczął w końcu Tom – porwali ją – patrzałam na niego i nie wierzyłam mu.
-Kłamiesz . To wasza kolejna głupia zabawa? -przerzucałam spojrzeniem z Toma na Maxa.
-Nie , Kocie to jest prawda- Max złapał mnie za rękę a ja patrzyłam na Toma oczekując że przyzna mi rację. Nic , siedziałam tak chwilkę i do główny przyszedł mi obraz Jaya , ten z przed pięciu lub dziesięciu minut. Wstałam i poszłam do niego. Siva był z nim , ale gdy mnie zobaczył wyszedł.
-Jay – zaczęłam siadając koło niego - Olivia jest twarda , da radę zobaczysz . Będzie dobrze. Wiesz co jej daje siłę?- odwrócił się w moją stronę- Ty- dodałam a on przytulił się do mnie , nie wiedziałam co mam zrobić ale przytuliłam się do niego.
-Wiesz co jest najgorsze?- zapytał- To , że ja to wszystko widziałem , rozumiesz? Gdybym był tam chwilę prędzej... -ten jego przygnębiony głos …
-Nie mów tak. Gdybyś był chwilę prędzej i ciebie by tu nie było.
-Dzięki . Mógłbym już zostać sam ? - zapytał . -Jasne- wyszłam z jego pokoju. Na schodach siedział Max. Gdy mnie zobaczył powiedział że mam iść z nim , poszliśmy do salonu. On coś włączył i zapytał:
-Zatańczysz? - pokazując ekran. 'Just Dance'.
-Nie mam ochoty-usiadłam na kanapie i myślałam o McGuinessie.
-Tom!-krzyknął George i chłopaki już był na dole. Zaczęli tańczyć . Max : perfekcyjnie , Tom : nieźle bo on tańczył jak chciał. Piosenka dobiegła końca. Wygrał Max. Wstałam.
-Suń się Parker , teraz ja-ustałam koło Maxa , on jak zawsze uśmiechnął się. Zaczęła się piosenka Katy Perry -Roar. Niebyła bardzo ciężka ale do końca mieliśmy podobny wynik. W końcu Łysy wygrał kilkoma punktami.
-Dogrywka!-krzyknęłam i zaczęliśmy tańczyć przy kolejnej piosence. Tym razem wygrałam ja.
-Ha!- spojrzałam z tryumfem na niego.
-Miałaś szczęście- dodał , potem zaczęliśmy bawić się z Sugar i około 20 odwiózł mnie do domu. Dobrze że byłam 'chora' i nie poszłam dziś do pracy. Zasypiając myślałam jak ten dzień mógłby wyglądać gdybym poszła...



___________________________________
Podoba się ? Liczymy na Wasze komentarze , one strasznie nas motywują :)
Tak jak obiecałyśmy rozdział dłuższy i szybko dodany ;)

niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 9

**Olivia**

Była godzina 14. Właśnie szykowałam się do pracy, kiedy usłyszałam dźwięk sms'a , myślałam że to Jay. Jednak był to Max:
Z Lena wszystko sobie wyjaśniliśmy .
I Jak?
Jesteśmy przyjaciółmi.
Jak to ? Co ty jej powiedziałeś, a co ona Tobie?
Powiedziała że jej się podobam , cóż ... on nie jest w moim typie.
Znasz za to Ninę Agdal ?
Kojarzę... Szkoda mi Ciebie Tak byście razem ładnie wyglądali ;//
Wyglądali ? Myślisz że o to chodzi ? Raczej o charakter .
Nie , ale i tym i tym do siebie pasujecie... no cóż... ;<
Powodzenia z Jay'em






- No hej Olivia, pamiętasz mnie? To ja twój Lou. Pamiętasz jak obiecałem ci zemstę, za to jak mnie rzuciłaś? Chodź ze mną do pokoju, zrobię ci dobrze mała...
-Cześć Lou, tak pamiętam to, weź się ode mnie odczep, OK? Bo miałam i mam cię dość. Jak nie przestaniesz mnie nękać to pójdę do szefa i będziesz mieć zakaz przychodzenia tu, jasne?
- Droga wolna ! - pokazał mi drzwi do gabinetu szefa - tak się składa, że twój szef to mój znajomy
- A żebyś wiedział ! - poszłam do szefa. Ten mi powiedział, że mam być uprzejma dla klientów i odczepić się od niego. Kiedy stwierdził, że wymyślam, powiedziałam że odchodzę. Więc teraz jestem bez pracy i z Louisem jako wrogiem, którego należy się bać. Kiedy odchodziłam Lou rzucił tylko coś w stylu ' I co? Teraz już będzie jeszcze gorzej. Szykuj się ' i puścił mi oczko . Zadzwoniłam do mojego chłopaka, żeby odebrał mnie, powiedziałam mu, że wszystko opowiem mu po drodze.  Już widziałam JayBirda podjeżdżającego , kiedy poczułam, że ktoś przykłada mi coś do nosa i utratę sił. Jacyś dwaj goście wyglądający na ochroniarzy, niestety nie naszego klubu zgarnęli mnie do czarnego vana. Potem pamiętam już tylko ciemność...



                                                      **Lena**

Obudziłam się. Niedziela. Spojrzałam na zegarek 10.36 , pospałam. Zaczął brzęczeć mój telefon – wibracje. Spojrzałam na wyświetlacz:
Max
Wszystko wróciło , wczoraj...
-Po co to mówiłaś ?!-krzyknęłam sama na siebie. Chciałam z nim być. Bardzo... Tylko nie umiem podejmować decyzji , gdy wiem że mogą zmienić moje życie. Głupia ja ! Yhhh . Wyłączyłam telefon. I zakryłam głowę poduszką. Zepsułam swoje życie? Niee ! Na pewno nie! Przecież jest tyle innych … Co ty pieprzysz ! - krzyknął drugi głos w mojej głowie- kochasz tylko jego ! Zaburczało mi w brzuchu. Zeszłam na dół i wzięłam ze sobą sok i 6 batoników musli. Zjadłam jednego po drodze. Wróciłam na łóżko i tak minęła mi niedziela. Nic nie zrobiłam, byłam tak zła na siebie...
Cały ten dzień spędziłam na rozmyślaniach 'co by było gdybym... ' powiedziała mu prawdę? Zakryłam się kołdrą po czubek głowy. Nic nie miało sensu , nic...


 _________________________

Poprzedni rozdział jest długi , następny też więc,  ten jest krótki :/ nawet mega krótki , bardzo przepraszamy ale tak wyszło. W następnym to nadrobimy i dodamy go szybciej. 


środa, 1 stycznia 2014

Rozdział 8


                                                                                      ** Olivia **


Obudziłam się około 12. Dzisiaj jest koncert chłopaków. Miałam przyjść do Len i pomóc jej wybrać strój na ten dzień. Ubrałam się w krótkie neonowo-różowe spodenki i błękitną bluzkę. Zjadłam płatki i wyszłam z domu. Koncert miał być o 16. Równo o 13.15 zapukałam do drzwi Len:
-Hej- zobaczyłam jej uśmiechniętą twarz .
- Cześć. Dzisiaj koncert mamy niecałe 2 godziny bo chłopacy zabierają nas jeszcze na próbę - powiedziałam i weszłam do jej domu
-Ja ledwo do domu wróciłam , daj mi coś zjeść!
- Spokojnie. Przecież możemy same do nich dojechać jak czasu zabraknie- puściłam jej oczko
-Jeszcze nowe zamówienie , jakaś impreza . Mowie ci jakie wymagania! Takich klientów nie lubię - skrzywiła się . Poszłyśmy do kuchni - chcesz? -zapytała pokazując mi batonik musli .
- Nie, przed chwilą jadłam. Zjedz coś konkretniejszego, znowu zaczynasz? - wkurzyła mnie - ty idź wybierz jakieś ciuchy a ja ci naleśniki zrobię, OK?
-kocham cię-przytuliła mnie i poszła na górę.
- Ja ciebie też ! - krzyknęłam i wzięłam się za robienie naleśników. Po około 10 minutach usmażyłam już cały talerz naleśników
- Leeen ! Naleeśniiiiikiiiiiiii ! - krzyknęłam
- Już!-schodziła po schodach - więc sukienka czy spodnie ?
- Spodnie. A raczej krótkie spodenki. Ubierz te takie które mi się tak podobały, te z flagą ameryki - powiedziałam
-Myhym- mruknęła- która ? -pokazała dwie koszulki.
- Ta! - pokazałam na biała koszulkę
-dobra -zaczęłam jeść - kiedy znowu do mnie wpadasz ?
- Zależy kiedy tylko mnie zaprosisz - puściłam oczko
-już dziś ! Wpadaj kiedy chcesz ! - mówiła z pełną buzią - dobra idę się przebrać - znów poszła na górę.
- Oczywiście. Dobierz jeszcze jakąś bransoletkę albo naszyjnik - krzyknęłam
Po chwili zeszła , miała na sobie wybrane ciuchy , naszyjnik z sową i bransoletkę którą pokazywała mi ostatnio.
-Dobrze jest ? - zapytała
- No pewnie ! Wyglądasz przecudownie, zresztą jak zawsze - przytuliłam ją
-Dobra , chodź - pociągnęła mnie w stronę drzwi - buty ! -puściła moją rękę i chwyciła za trampki .
-Noo ... hymmm Te ! - pokazałam na białe converse za kostkę , sama miałam takie same ubrane
-ok , widzisz jakie jesteśmy podobne ?- pokazała nogę i zaczęła się śmiać.
- A jak . Zresztą połowę butów mamy takich samych. Nie nasza wina że gusty podobne - przybiłyśmy żółwika
- dobra , teraz możemy iść -wzięła torebkę i zamknęła drzwi - która godzina ?
- Jest 14.45 mamy akurat 15 minut żeby dotrzeć do domu chłopaków


                                           *Dojechały do domu TW*


- Jesteśmy , zrobimy kawał Maxowi? - spytałam-Jaki?-od razu się uśmiechnęła.
- Zostań w aucie. Powiem Maxowi, że się rozchorowałaś i nie mogłaś przyjechać . Potem puszczę ci strzałkę i zrobisz wejście smoka - zaczęłam się śmiać
-dobra !
- To idę ! - wyszłam z auta i poszłam do chłopaków
- Cześć ! Len nie będzie na koncercie
-Dlaczego ?! -Krzyknął wstając z fotela. Miał na sobie okulary , wyglądał ....
inaczej.
- Zemdlała. Zadzwoniłam po karetkę i jest w szpitalu. Jej brat i mama są tam z nią. Przez cały czas utrzymuje kontakt z Shanem - uroniłam samotną łzę dla efektu i wyciągnęłam telefon z kieszeni - zaraz napiszę do niego , czy się obudziła
Nic nie odpowiedział , patrzył się na mnie i nic nie mówił. Próbował przeszyć mnie wzrokiem , ale widać było że jest smutny.
-Dacie radę sami , nie ? -wstał szybko z fotela i chciał wychodzić .
- Czekaj ! Zaraz do niej pojedziemy. Uzbrój się w cierpliwość. Muszę dostać cynk od jej brata, sam mnie o to prosił. Zaraz do niego zadzwonię - wybrałam numer Leny _ No Hej , Tak chcemy , Tak Strzałka . - zakończyłam rozmowę . - Zaraz pojedziemy , ale najpierw nalejesz mi wody?- zapytałam
-Wody?-spojrzał na mnie jak na idiotkę - Serio chcesz wody ?
-Max uspokój się- upomniał go Siva.
- Tak, od jakiś 2 godzin nie piłam. Latałam u Leny pomagając jej a potem trzeba było się nią zająć , zadzwonić po karetkę i jej rodzinę . Teraz przyjechałam do was i miło by było się napić - udałam zdenerwowanie - Ja troszczę się o twoją przyszłą żonę bardziej niż o siebie ! - krzyknęłam-Jay nalej jej wody . Sorry -przejechał ręką po głowie- Bardzo z nią źle ? -Zachowywał się jakby nie usłyszał słów ' przyszłą żonę' ale złapał buraka! wzrok chłopaków wędrował raz na mnie raz na Maxa
- Sorry, przejęzyczyłam się, miało być o twoją przyjaciółkę. Z tego stresu wszystkie słowa mi się kręcą - usłyszałam ciche kroki Leny, bo stałam najbliżej drzwi
Drzwi otworzyły się , stanęła w nich uśmiechnięta Lena .
Max zareagował momentalnie .
-Liv ! Nie żyjesz !- krzyknął i rzucił sie w moja stronę.
- Heheheheheheeheh , nie złapiesz mnie ! - pobiegłam na ogród . Max gonił mnie wkoło basenu aż w końcu mnie złapał i oboje runęliśmy na trawę . Zaczął mnie łaskotać - Maaaaaaaaaaax Prze... przestań ! - krzyczałam
-Myślisz że ci daruje ? Tak łatwo ? Mylisz się - po chwili przestał- zobaczymy jak zareaguje Jay gdy mu , powiem coś ciekawego o tobie..-na jego twarz wstąpił chytry uśmiech.
- To ja powiem Lenie ! - wystawiłam mu język
-niby co ?-zmrużył oczy - ja jestem czysty , nie tak jak ty!
- No wiesz... mam znajomości i wiem co mówisz kiedy śpisz "Lena , Kocham Cię!" , mam to nagrane i zdjęcia co robi Max Kiedy Śpi , To, że masz ją na tapecie ! , mogę wymieniać w nieskończoność - uśmiechnęłam się szyderczo
-tajemnica ? -zapytał patrząc na stopy .
- Tajemnica - przybiliśmy piątkę
Wróciliśmy do domu. Lena siedziała przy stole i rozmawiała z Nathem.
-Co tam , Jedziemy - zapytałam
-Liv !Ty żyjesz ! Max jednak cię nie zabił? -Zapytała i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ta.... Taaak - mówiłam przez śmiech
-Jasne- Tom wstał i wziął torebkę Leny , przerzucił ją przez ramię.
-Przeze mnie macie skróconą próbę - uśmiechnęłam się
-E tam ! Ej , ale czy ten kolor mi pasuje ? -pytał Tom robiąc pozy z torebką .
- Pewnie że tak Tomuś . Ładnemu we wszystkim ładnie - puściłam mu oczko
-Ja wiem - zamrugał .Po chwili wszyscy byli już gotowi .
- A tak w ogóle to co Max chciałeś mi powiedzieć ? Wydarłeś się tak , że cię w całym Londynie słychać było - powiedział Jay
-Ja ? Nie , nic- patrzył na mnie.
- Ahh to jedziemy ? - musiałam zmienić temat
-Ale ja chcę wiedzieć ! Teraz ! - zbulwersował się Jay
-Jasne ! Tom oddaj! -Lena ciągnęła swoją torebkę , Parker za nic w świecie nie chciał puścić .- Tom oddaj jej to ! - powiedziałam
Puścił , a dziewczyna wylądowała na kanapie .
-Dziękuję - wstała i poprawiła włosy .



                                                          ** Lena **


- To jedziemy w końcu czy macie się zamiar spóźnić? - spytała
-Jedziemy - odparł Nathan .
- No nareszcie . próby to wy raczej nie zrobicie - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę czarnego mini busa.
- Max, do jasnej cholery o co wam z Olivią chodzi co ? - spytał dalej wkurzony Jay
-Właśnie - zwróciłam się do Liv- co ty im powiedziałaś ?
- Ja nic ! - broniła się - to Max coś sobie wymyślił
-Już nic nie rozumiem - zmrużyłam jedno oko.
- Oj no bo Maxowi chodziło o to, że powie Jayowi że nie lubię Neytiri, co jest kłamstwem, bo kocham to małe stworzenie , prawda Max? - powiedziała Liv
Max tylko kiwnął głową . Potem i tak wypytam go o co chodziło - myślałam.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Nathan
Gdy tylko chcieliśmy wysiąść otoczyły nas fanki . Zrobiłam przestraszoną minę , było ich super dużo
- Nie stresuj się , tylko uśmiechnij się i chodź z nami. Załóż bilet vip, żeby nas wpuścili - powiedziała mi na ucho Liv
- Właściwie , ja długo ty ich znasz? - zapytałam Liv. - Znałam Maxa zanim był jeszcze w The Wanted, jak wiesz kiedyś mieszkałam w Manchesterze. byliśmy przyjaciółmi od małego, potem się wyprowadził kontakt się urwał. Rok później sama wyprowadziłam się do Londynu i się spotkaliśmy. Potem dowiedziałam się, że jest on w TW i tak ich właśnie poznałam. - odpowiedziała

-Aha, ale czy te fanki muszą ich całować ?! - spytałam patrząc na chłopaków
- To już norma w ich pracy. Z czasem się przyzwyczaisz.
-Obyś miała rację - powiedziałam cicho.
Weszliśmy za kulisy.
- No to my pójdziemy do waszej garderoby a wy na próbę - powiedziała Liv
- I jak ci się podoba ? - spytała
-Ty widziałaś ile tam było ludzi? -nadal byłam zszokowana - Strasznie tu czysto.
- Jak chłopacy tu przyjdą już tak nie będzie, wierz mi
-Bo w końcu to The Wanted , nie ? - zaśmiałam się .- Pasują Maxowi te okulary , nie ? -patrzyłam na ich ubrania , dużo tego 
- No dużo , pasują, pasują. Chciałabyś z nim być? -spytała
-Znowu zaczynasz ? A ty chciałabyś być z Jayem ?- odwróciłam się w jej stronę.
- Najpierw ty odpowiedz,
-Ty pierwsza, ustąpię ci.
-Tak, chciałabym, zadowolona?  - w tym zauważyłam, że w drzwiach stoi Tom.
-Przecież znałaś odpowiedź , mówiłam ci to już- usiadłam na kanapie , koło Liv
- Tom, Co ty tu robisz?! - krzyknęła - słyszałeś naszą rozmowę ?
-Nie musiałem tego słyszeć . Ja to wiedziałem. Wujka Toma nie oszukasz- wziął coś ze stolika.
- Jak mu wygadasz to ... to .... nie chcesz wiedzieć co - uśmiechnęła się szyderczo
-Ale będzie bolało - dodałam od siebie.
- Żówik ! - przybiłyśmy żółwika
-Uuu-pomachał rękoma- już się boję-śmiał się- jak dzieci , czemu im tego nie powiecie ?
- Bo Nie ! - krzyknęłyśmy razem
-Czemu ? -pacnął się w twarz - oni czują to samo . Co za logika! -klasnął .
- Skąd wiesz? Gadałeś o tym z Jayem ?! - krzyknęła
-Oni chodzą i ciągle gadają ' a Liv tamto..'' 'Ale Lena blablabla' -naśladował ich głosy - albo my,slisz- zwrócił się do Liv- że komuś z nas da dotknąć Tię? Pffy! Tylko tobie pozwolił - pokręcił głową i skierował się do wyjścia .
- Heheheheheheheheheheh - zaczęły się śmiać - ty serio? Tii nie dał nikomu dotknąć ? - powiedziała Olivia
-Przecież to jego! -Wyszedł
- Muszę pogadać z Jayem, najlepiej teraz - poszła, a ja zostałam sama

Siedziałam jakiś czas w garderobie , potem wyszłam na korytarz . Chwilkę pochodziłam po nim , szukając chłopaków. W końcu znalazłam wyjście na scenę , ustałam za kulisami i czekałam aż mnie zauważą . Pierwszy zrobił to Max. Podszedł do mnie i powiedział :
-Po koncercie gdzieś pojedziemy , ok? - posłał mi jeden z najpiękniejszych uśmiechów.
-Jasne , połamania nóg !
-Dzięki !-krzyknął Tom.
Zastanawiałam się czy mu powiedzieć , ale tak teraz ? Dziwnie by to wyglądało , co jeśli by się nie zgodził ? Wrócił do chłopaków .Ustałam przed sceną bo zaczęli już wpuszczać fanki. Było ich bardzo dużo i rożnego wieku, jedne miały koszulki TW inne plakaty , pomalowane twarze. Wszystko było bardzo zadziwiające. Chłopaków już na scenie nie było. Było bardzo dużo ludzi, większość rozmawiała , a ja wypatrywałam Liv. Na próżno , nigdzie jej widać nie było , Jaya też nie.... Czyżby ? Mam nadzieję … Ona z Jayem zna się dłużej niż ja z Maxem więc mogła mu to powiedzieć . Nagle wszyscy zaczęli piszczeć , chłopacy wchodzili na scenę. Uśmiechali się , widać że to lubili. Przywitali się a fanki jeszcze bardziej zaczęły piszczeć, dostrzegłam też kilkunastu chłopaków między dziewczynami. The Wanted mieli bardzo dużo oddanych fanów. Zaczęły lecieć pierwsze nuty piosenki.

 Max zaczął śpiewać : Praying won't do it … - a mnie przeszły ciarki , pierwszy raz słyszałam jego głos. Był cudowny. Chwilę potem śpiewał Tom. Tłum zaczął śpiewać z nimi. Chłopacy chodzili po scenie , wyłupali się , wysłali buziaczki i serduszka w stronę fanek. Kolejna piosenka zaczęła się.
 Tym razem Tom był pierwszy i śpiewał : I'm better So much better now ...- ta piosenka bardzo wpadła mi w ucho i zaczęłam tańczyć z innymi fankami. Oni mieli super głosy! Baby come over here, I just gotta tell you somethin', somethin'There's nothing left to fear – Nathan miał piękny głos , mogłabym go słuchać cały czas. Byłam w siódmym niebie. Oczywiście tłum znów śpiewał z chłopakami i krzyczał ich imiona .Znów zaczynał Nathan. 
She wants me to come over I can tell, her eyes don’t lie She’s calling me in the dark … Potem był Max i czułam że śpiewa do mnie : Chcę położyć moje dłonie na jej dłoniach Czuć gorąco od jej skóry Stać się lekkomyślny w świetle gwiazd Poruszam się w takt uderzeń jej serca Byłem tak zagubiony do dziś wieczora, dziś wieczora.
Dziś wieczora , tak ! Dziś mu powiem! Muszę , piosenka było cudowna ! Przy solówce Natha ciarki przeszyły mnie całą . Kolejna piosnkę pokochałam. Następna piosenka nosiła tytuł ' Walks Like Rihanna' Tym razem śpiewałam razem z tłumem . To tą piosenkę śpiewał mi do ucha Max na imprezie! Tak , po właśnie tej imprezie spałam u niego ...- wszystko wróciło. Chciałam przy nim zasypiać i budzić się … Powiem mu! Zrobię to dzisiaj !Przy kolejnych dwóch piosenkach , czyli 'We Own The Night' i 'Show Me Love' (gdzie druga też bardzo wpadła w mój gust) bawiłam się , tańczyłam.

 Przy kolejnej piosence dokładnie wsłuchiwałam się w słowa , była idealna. Po prostu płakać mi się chciało , a nosiła tytuł 'Everybody Knows' … Heartbrake Story – tej piosenki nie zapomnę. 'Powiedz tylko, że wpuszczasz mnie do swojego serca Powinienem był być tam od początku Obiecuję, że dopóki jesteś ze mną, Nie będzie historii złamanego serca ' Kolejna piosenka pokazała mi że muszę z nim by , kochałam go. Bardzo. Znamy się strasznie krótko , ale miłości się nie wybiera... Gdy melodia się skończyła , Nathan zszedł w publiczność . Fanki krzyczały , wołały jego imię. Złapał jedna za rękę , potem kolejną , następnie była Liv! Stała tak blisko mnie i ja nic o tym nie wiedziałam ?! Podszedł do mnie , złapał mnie i jeszcze jedną dziewczynę . Przeszliśmy przez barierki i weszłyśmy na scenę. Max podszedł do mnie i podał i rękę. Złapałam ją ufnie. Liv stała z Jayem. Odwróciłam się do publiczność i... 
-WOW !- wydusiłam z siebie . Max się zaśmiał. Zaczęła płynąc spokojna muzyka. On nadal trzymał moją dłoń.Patrzał mi w oczy i zaczął śpiewac :
 I hear your heart, cry for love. But you won’t let me make it right. You were hurt, but I decide. If that you were worth the fight. Every night, you lock up. You won’t let me come inside. But the look, in your eyes. I could turn the tide. In your heart, in your heart, in your heart. I can tell you can fit one more. In your heart, in your heart, in your heart. I don’t care who was there before.

 A ja patrzałam na niego i ledwo powstrzymywałam łzy. Teraz , właśnie w tym momencie chciałam go pocałować . Stał tak blisko mnie. Potem śpiewali wszyscy. Następnie : Tom ,Jay&Tom , Max&Siva , wszyscy , Jay i znów wszyscy. Przy tej piosence kompletnie wymięłam. Dziewczyny zaczęły schodzić ze sceny, ale nie ja. Ja stałam tam i patrzałam Maxowi prosto w oczy . Nie miałam zamiaru schodzić . Niestety musiałam. 
                                            


** Olivia **
 Wyszłam z garderoby. Musiałam poszukać JayBirda i pogadać z nim, o tym, co się ostatnio wydarzyło. O nas i moich uczuciach. Za radą Toma poszukałam chłopaka. Był na próbie,
- Dacie sobie bez niego radę, mam rację? A i dzięki Tom. - chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam w stronę  holu, gdzie stał automat z kawą i parę krzeseł. - musimy porozmawiać - dodałam całkiem poważnie, w drodze do celu.
- Jaką chcesz kawę? - zapytałam jak gdyby nigdy nic.
- Chcę gorącą czekoladę, a teraz o czym chciałaś pogadać i czemu akurat teraz? Czemu dziękowałaś Tomowi?
-Dziękowałam mu za dobrą radę , trzymaj - podałam mu kubek z napojem - i chcę pogadać o nas Jay. Chłopacy mówili mi, że ostatnimi czasy chodzisz zamyślony, Przez sen mówisz imię pewnej dziewczyny. Nie powiedzieli o jakie imię chodzi... Mi możesz powiedzieć, przyjaźń stary...
- Właśnie, że nie. Nie chcę zepsuć tak pięknej przyjaźni, chociaż liczę na coś więcej... - widziałam, że jego oczy stały się zaszklone.
-Jay, czy chodzi o mnie? - spytałam z nadzieją w głosie
- bo chodzi o to... że od jakiegoś czasu mam to samo. Dobra nie owijam w bawełnę... Kocham Cię, rozumiesz?- pozwoliłam sobie na uwolnienie samotnej łzy...
- Se .... Serio?! - zakrztusił się czekoladą
- Tak... jeżeli ci się to nie podoba, odejdę- ruszyłam w stronę drzwi, ale chłopak chwycił mnie za nadgarstek i obrócił mnie tak, że patrzeliśmy sobie nawzajem w oczy
-Kocham Cię, to o Tobie przez cały czas myślę Liv, zostaniesz moją dziewczyną?
-Ta... Tak ! - krzyknęłam i pocałowałam go . On odwzajemnił pocałunek i staliśmy tak 'miziając się', jak to zwykł mówić Nath. Potem poszliśmy do chłopaków, trzymając się za rękę. Porozmawialiśmy przez jakieś 2 minuty i chłopacy wyszli za kulisy, do momentu, kiedy wszystkie fanki nie weszły na salę. Wyszli na scenę, a ja stanęłam obok Len. Przywitali się z fanami. Najpierw zaśpiewali All Time Low. Jay śpiewając swoją kwestię puścił mi oczko. Cieszę się, że posłuchałam Toma, teraz jestem z Moim Jamesem... A tak? Nie wiadomo co by było... Chłopacy jak zwykle się wygłupiali. Skończyli tą piosenkę i zaśpiewali Chasing The Sun. I znowu Jay patrzący na mnie, a ja na niego. Najchętniej wbiegłabym tam i namiętnie go pocałowała, ale nie będę im psuć koncertu. Zaśpiewali jeszcze kilka piosenek w tym moje dwie ulubione , czyli Everybody Knows i Show Me Love. Teraz powinni zaśpiewać Heart Vacancy i koniec występu. A skąd o tym wiem? Pisząc któregoś dnia z Nathanem napisał mi jakie piosenki wykonają na tym ważnym dla nich koncercie. Jay podbiegł do mnie i wciągnął mnie na scenę, Max wybrał Len, a Tom, Nathan i Seev wybrali jakieś fanki. Max bardzo wczuł się w to co śpiewa. Coś mi się wydaje, że dzisiejsza noc skończy się sparowaniem tej dwójki. Nadszedł czas na moment Jay'a. Wziął mnie na środek i zaśpiewał " When I talk to you..." Odpłynęłam. Jego głos był taki cudowny... I koniec występu, już miałam iść za kulisy, reszta dziewczyn już zeszła. Na scenie zostałam ja Len i TW. Wtedy głos przejął Tom.
- Mieliśmy kończyć, ale chcemy zaśpiewać jeszcze jedną piosenkę, dedykujemy ją obecnym tutaj Olivii, dziewczynie Jay'a i Lenie, naszej wspaniałej przyjaciółce - wtedy rozbrzmiały dźwięki Could This Be Love. Zaczął Max, chwycił Lenę za rękę i zaśpiewał " She takes my..." Znowu zaczęłam odpływać. Nie słyszałam jeszcze tej piosenki na żywo. Była wspaniała.

**Lena**


Kolejna piosenka była dedykowana dla mnie i Liv- dziewczyny Jaya . Ucieszyłam się , pasowali do siebie , bardzo! Czy to jest miłość …? Na końcu chłopacy pożegnali się , a fani zaczęli wolno wychodzić z budynku. Ja udałam się do wejścia którego użyłam ostatnio. Ochroniarz mnie zatrzymał :
-Ty gdzie ? -ustał w drzwiach.
-Do chłopaków?-zapytałam zirytowana.
-Jak tysiące innych – zbył mnie. Pokazałam mu bilet VIP , nic nie odpowiedział tylko ustąpił mi. Przeszłam, idąc korytarzem znów szukałam odpowiednich drzwi. Tym razem było to łatwiejsze. Weszłam do środka. Chłopacy siedzieli na kanapie , tylko Nath poprawiał włosy przy lustrze. Liv i Jaya nie było .
-Podobał się występem, Kocie ? -zwrócił się do mnie Max. Zmrużyłam oczy. 'Kocie' ?!
-Kocie?-nie odpowiedział – tak , był boski! Już czekam aż zaprosicie mnie na kolejny !-przyznałam szczerze.
-Widzisz , bo my mamy ogromny talent -pokiwał głową Tom.
-I jesteśmy tacy skromni – dodał Nath. Zaśmiałam się.
-Chodź- pociągnął mnie Max , w stronę drzwi- pojedziesz ze mną gdzieś ?
-Jasne , gdzie ? -zapytałam.
-Niespodzianka- wyszliśmy . Zdziwiło mnie to że nie dawał żadnych autografów po występie. Wsialiśmy do jego auta. Właściwie skąd ono się tu wzięło ? Mniejsza. Pojechaliśmy gdzieś. Auto się zatrzymało. Max jago dżentelmen otworzył mi drzwi. Staliśmy przed jedna z najlepszych restauracji w Londynie.
-Podoba ci się-zapytał – mam rezerwację.
-Max -pacnęłam się w czoło- serio chcesz iść do jednej z najlepszych restauracji w takim stroju ?- ja miała na sobie spodenki , on jeansy i zwykłą koszulkę. Zamilkł na chwilkę .
-Fakt- skrzywił się .
-Pizza ? -zapytałam łapiąc go za dłoń, od razu serce zaczęło mi szybciej bić .
-Ok -widziałam że żałuje , ja też . Nie byłam nigdy w takiej restauracji.
-Nadrobimy to kiedyś – uśmiechnęłam się.
-Jasne-odpowiedział .
Chwilkę później byliśmy pod pizzerią. Osiedliśmy do stolika , George powiedział :
-Proszę – podał mi pudełeczko. Małe , takie jak na pierścionek. Zdziwiłam się. Kolejny prezent.
-Max , ja nie chcę od ciebie prezentów – przysunęłam go w jego stronę . Uśmiechnął się szczerze.
-To serio nic wielkiego – przysunął go znów. Wzięłam do ręki. Otworzyłam , w środku była nutka :
( http://allegro.lexim.com.pl/pl940.jpg )
-Do bransoletki – dodał. Podałam mu ją i wyciągnęłam dłoń. Dopiął nutkę do bransoletki.
-Dziękuję – powiedziałam.
-Chciałem powiedzieć ci coś jeszcze....-zaczął , tym razem patrzał w dół.
-Słucham -zachęcałam go.
-Bo … już dawno tak się nie czułem... Lena... podobasz mi się-wziął głęboki oddech. Ja nie mogłam się poruszyć – chciałbyś ze mną być ? -spojrzał na mnie.
-Nie-odpowiedziałam krótko. Bałam się- Max , ty też mi się podobasz.
-Więc w czym problem ? -zapytał zdziwiony i... smutny ?
-Ja , nie mogłabym tak. Ty wyjeżdżasz , masz masę fanek , koncerty , imprezy. Bałbym się. Rozumiesz ?- zapytałam.
-Tak-odparł cicho. Nie widziałam jeszcze smutnego Maxa.
-Przepraszam- wstałam i wyszłam. Czym prędzej chciałam być w domu. Poczułam że łzy zaczynają mi lecieć . Chciałam z nim być ! Chciałam … tak bardzo. Najnormalniej w świecie stchórzyłam.

______________________________


No więc rozdział zaraz na początku Nowego Roku, 2014 :D
Więc życzymy Wam, abyście w nowym roku spełniły swoje marzenia,
spotkały chłopaków.

~ Chasing The Sun & JayBird aka my life ♥