** Jay **
Olivia zadzwoniła, żebym odebrał ją z pracy, bo coś się stało. Poleciałem po samochód i pędziłem jak głupi, żeby tylko ją odebrać. Byłem na miejscu. Niestety było za późno. Ktoś porwał Liv na moich oczach ! Schowałem twarz w dłonie i zacząłem płakać. Jakiś czas później, kiedy się w połowie ogarnąłem zadzwoniłem do Tom'a. On zawsze potrafił mi jakoś doradzić.
- Hee... Heeej Tom - powiedziałem . Jąkałem się.
- Siema stary, co się stało? - spytał
- No bo.... No bo.... Oni .... no... oni.... - nie mogłem się wysłowić
- Co oni? Gdzie jesteś ?!- wydarł się do słuchawki
- Jestem pod klubem, w którym pracuje Olivia.... - trochę się ogarnąłem. Tom się rozłączył. W tym czasie, kiedy on miał do mnie dojechać ja zapisałem w notatce rejestrację samochodu oraz jakieś bibeloty. Byłem na siebie strasznie wkurzony. Znowu schowałem twarz w ręce i zacząłem płakać od nowa. Nie mogłem przestać. Chciałem pojechać do domu i się pociąć, ale nie chciałem robić tego teraz... Nie kiedy ona cierpi. Muszę jej pomóc, nie wiem jak, ale muszę.
Na Toma czekałem dosłownie dwie minuty.
**Tom**
-Co oni? Gdzie jesteś?! - wydarłem się. Po otrzymaniu odpowiedzi rozłączyłem się. Szybko pobiegłem na dół, chwyciłem za kluczyki i pobiegłem do auta. Z piskiem opon ruszyłem pod klub.
Nie obchodziły mnie zakazy, nakazy, fotoradary. Pędziłem do kumpla z wiedzą, że coś się stało. Po około 2 minutach byłem już pod klubem. Wybiegłem z auta zamykając je pilotem i podbiegłem do Birda.
-Stary, co się stało? - ukucnąłem przed nim.
- No bo.... no bo .... - jąkał się
- Uspokój się. Już jest dobrze Ci.... - pocieszałem go
- Nie jest dobrze ! Rozumiesz?! Nie Jest ! Porwali ją na moich oczach, a ja nic zrobić nie mogłem, bo musiałem przyjechać za późno! - wykrzyczał mi w twarz
- Zaraz, zaraz... Ją to znaczy...? - miałem złe przeczucia
- Li.... Liv. Moją Liv! - znowu się rozpłakał
- Spisałeś rejestracje , czy coś? - spytałem z nadzieją w głosie
- Myhym... - pokazał na wyświetlacz komórki - i jeszcze jakieś bibeloty. Przeczytaj.
Czytałem notatki Birda, na temat wyglądu porywaczy, marki samochodu. Dużo zapamiętał. Bardzo dobrze, przynajmniej będą jakieś dowody i ja wiem na czym stoję. Zadzwoniła Liv. Bez namysłu odebrałem
- Halo?!
- Jay....Ratuj mnie ! Pomóż ! Boję się ! - rozpłakała się - Oddawaj to suko ! Masz nie zgłaszać tego na policję, rozumiesz?! Jak nie to pożegnasz się ze swoją laską ! Rozumiesz? Dalsze informacje będą przekazywane później - rozłączył się
- Jay... Dzwonili porywacze - czułem, że nie wydobędę z siebie żadnego słowa
- Co?! A mówiła coś Olivia? - spytał
- T.... Tak - miałem gulę w gardle - powiedzieli, że policja ma nic o tym nie wiedzieć, a Liv... krzyczała Pomocy!, Ratuj! Boję się! - pozwoliłem łzą wypłynąć
- Jedziemy do domu? Jedyne co teraz chce to się położyć - powiedział
- Spoko
Wsiadłem do auta , Jay zrobił to samo. Każdy odjechał swoim autem. Napisałem tylko krótkiego SMS do Max'a
" Max, sprawa jest poważna... Porwali Olivię! Na oczach JayBird'a. Resztę info Ci przekaże jak się zobaczymy... ;c "
Wiedziałem, że nie było go w domu, a on musiał wiedzieć. Wiem, że dla Jaya on jest równie ważny jak Liv, ale ten zadzwonił do mnie. Prawdę mówiąc robiło mi się miło, że zadzwonił do mnie.
Dojechaliśmy do domu. Tam oczywiście nie obyło się bez miliona pytań ze strony Sivy, Nathana, Nar i Kels, która przyszła do mnie.
- Potem wam powiem. Kels zrób JayBirdowi herbatę, ja idę do niego. Seev i Nathan możecie poprzynosić mu jakieś gry, skitellsy . Wiecie o co chodzi? - musiałem wyglądać przekomicznie, jak rozdzielałem role i machałem palcem
- Tak jest - odpowiedzieli na raz. Poszedłem do JayBird'a.
- Heej stary, jak tam? - musiałem sprawić wrażenie wyluzowanego
- Źle, bardzo źle... - odpowiedział. Zauważyłem, że z jego prawej ręki leci krew
- Ej, ej, ej ! Co jest z Twoją ręką? - spytałem, chwyciłem go i zawlekłem do łazienki, gdzie obmyłem rękę, a że krew już nie leciała to nie musiałem zakładać opatrunku- co ty zrobiłeś?
- A wiesz... w ścianę uderzyłem, o tutaj - pokazał na jedną ze ścian w łazience, akurat na jedyną, która była pokryta płytkami.
- Zgłupiałeś? Wiesz, że mogłeś sobie złamać rękę? Wtedy na 2 miesiące gipsik kolego - poszliśmy do pokoju i usiedliśmy na łóżku
- Oj tam oj tam ! Wiesz, że jak jestem wkurzony to nie myślę
- Ale powinieneś... - uderzyłem go poduszką
- Ej ! Staruszku... nie pozwalaj sobie na zbyt wiele ! - pogroził mi palcem
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakiś czas, potem do pokoju weszła Kels z kubkiem herbaty i Nath z jakimiś cukierkami
- Proszę - powiedział Nath i dał mu cukierki . Dziewczyna zrobiła to samo
- Dziękuje wam. Zaraz do was zejdę, chcę pobyć chwilę sam - wszyscy wyszliśmy z jego pokoju i skierowaliśmy się do salonu. Wytłumaczyłem im jak wygląda sprawa. Kiedy skończyłem na dół zszedł Jay. Położył się na kanapę i płakał, nie dziwię mu się swoją drogą. Ale wierzę, że Liv niedługo wróci i coś odwali. Ona jest do wszystkiego zdolna. Usłyszałem jak samochód podjechał pod dom. Poszedłem otworzyć drzwi, a w nich Lena, Max i pies!
- Co się stało? - krzyknęła
- Chodź - pociągnąłem ją do salonu
-Chodź Bird , pójdziemy do ciebie-powiedział Siva.
-O co tu chodzi!? - zapytała
-O Liv – zacząłem – porwali ją – patrzała na mnie
-Kłamiesz . To wasza kolejna głupia zabawa? -przerzucała spojrzeniem ze mnie na Maxa.
-Nie , Kocie to jest prawda- Max złapał ją za rękę a ona patrzyła na mnie, jakby oczekując że przyznam jej rację. Poszła na górę. Ja postanowiłem, że pójdę na taras i pomyślę, w takich sytuacjach to zawsze mi pomaga. Muszę powiedzieć chłopakom, żeby mieli Birda na oku. Boję się o niego, że zrobi coś głupiego...
** Olivia **
Potem pamiętam już tylko ciemność...
Przepaska na oczach. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wykręciłam numer McGuinessa. Skąd wiem, że do niego? Miałam go w szybkim wybieraniu
- Halo? - usłyszałam głos .... Parkera? Nie, musi mi się wydawać
- Jay ....Ratuj mnie ! Pomóż ! Boję się! - oberwałam z pięści w brzuch i poczułam jak ktoś zabiera mi telefon. Rozpłakałam się
- Oddawaj to suko ! Masz nie zgłaszać tego na policję, rozumiesz?! Jak nie to pożegnasz się ze swoją laską ! Rozumiesz? Dalsze informacje będą przekazywane później - usłyszałam jak ktoś czymś rzuca o podłogę - A teraz cicho, bo może się to źle skończyć mała....
-Em, Nie?! Nie będę cicho, mam was głęboko w dupie! Wiem, że Louis maczał w tym palce - powiedziałam. zdjęli mi opaskę z oczu
- Aj... Masz pecha, to nie Louis.
- Czego chcecie?! - spytałam
- Chcemy załatwić porachunki z McGuinessem , jasne?
- Aha - miałam dziwną minę - więc co ze mną zrobicie?
- Wywozimy cię teraz. Potem przetrzymanie nie powiem gdzie i Bird będzie musiał zjawić się z forsą. Wtedy koniec zasadzki. Ty i Jay giniecie - powiedział
- No chyba nie - wyszeptałam. Nawet nie wiedział, że jeszcze dam mu się we znaki i to bardzo. Miałam plan, jak to załatwić. Nie ma to jak rodzice detektywi i wujkowie z policji. Nauczyli mnie wielu trików i teraz tylko wykorzystać jeden z nich, droga wolna. Dobrze, że posłuchałam wujka Aleksandra i mam przy sobie mini scyzoryk. Jest on czarną owcą w rodzinie, ale ja go uwielbiam. Fakt... 5 spraw w sądzie to dużo, ale nie moja wina, że jest jaki jest. Szanuje kobiety i nie traktuje ich 'z góry'. Nie daję ludziom nimi pomiatać i staje w obronie słabszych, ale oczywiście dorośli mają inne zdanie. Znowu założyli mi tą powaloną opaskę, chociaż nawet jej nie sprawdzili. Miała masę małych dziurek, dzięki czemu mogłam zapamiętać wiele szczegółów, którędy uciekać. Planuję ucieczkę na dzisiejszą noc. W końcu oni przy mnie ciągle siedzieć nie będą, a z tego co widzę, to prowadzą mnie do jakiegoś małego domku w lesie. Pikuś. Moje szkolenia było 100 razy gorszę od tego porwania.
**Lena**
Spojrzałam na zegarek 8.52 . Nie miałam szans by zdążyć do pracy . Włączyłam telefon. Od razu -nawet nie patrząc- usunęłam połączenia nieodebrane . Wybrałam numer (znajdę imię) :
-Hej , źle się czuję . Dzisiaj mnie nie będzie , mogłabyś wywiesić kartkę?
-Ok , coś poważnego ?
-Nie , będzie dobrze – okłamywałam sama siebie.
-Napiszę że w pilnej sprawie przyjść do mnie , ok? Jak coś podam Twój numer telefonu czy coś...
-Tylko podkreśl ' w pilnej sprawie'- dodałam.
-Zdrowiej !- skończyłam rozmowę. Miałam koło siebie jeszcze jednego batona musli z wczoraj , zjadłam go. Dobra , kochana! Dość tego ! Wstawaj i pod prysznic , ogarnij się... - nie ma to jak dyskutować sama ze sobą. Wstałam wzięłam ubrania i poszłam w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro , wyglądałam okropnie! Podkrążone oczy , nie zmyty makijaż !
-Masakra...-szepnęłam. Najpierw za wacik nałożyłam płyn do demakijażu. Zrobiłam co miałam , zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic , ciepła woda – tego potrzebowałam. Siedziałam w kabinie chyba pół godziny. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Cholera! Komu chciało się teraz przyjść ? Pewnie Liv... Jak kocha to poczeka . Wyszłam spod prysznica i ubrałam leżące obok dresy i koszulkę , nie wycierając się . Ubranie przykleiło się do ciała. Wciągnęłam jeszcze szlafrok i zeszłam po schodach. Mokre włosy zwinęłam , podeszłam do drzwi. Otworzyłam je. Tego się nie spodziewałam :
-Max?-wyszeptałam. Tak to był on i miał coś w ręku.
-Lena , posłuchaj -zaczął ale nie dałam mu skończyć pocałowałam go. Oddał pocałunek , uśmiechał się. Odsunęłam się od niego.
-Wtedy ...-zaczęłam tym razem ja , wszedł do środka i zamknął drzwi – zwyczajnie się wystraszyłam. Jeśli propozycja jest nadal aktualna...-tym razem on nie dał mi skończyć .
-Dla ciebie ? Oczywiście- powiedział gdy przestał mnie całować , spojrzałam na jego koszulkę była mokra.
-Poczekaj , pójdę się ubrać – cieszyłam się jak małe dziecko , szybko wbiegam po schodach . Wzięłam zwykłą koszulkę , jeansy i bieliznę której wcześniej nie zdążyłam ubrać . Włosy zaczęłam suszyć ręcznikiem , nie przestając się uśmiechać. Gotowa – w wilgotnych włosach- zeszłam na dół. Max siedział na kanapie przy moim laptopie.
-Jakie jest hasło?- zapytał patrząc na ekran. Zaśmiałam się i usiadałam koło niego.
-Shax- powiedziałam.
-Co ?-spojrzał na mnie.
-No wiesz … Shane i Max...- łapałam buraka. Na jego twarz wstąpił uśmiech .
-Myhy- mruknął i pojawił się napis ' hasło poprawne ' -właściwie , podaj mi swojego twittera .
-Nie mam.
-Jak to?-wzruszyłam ramionami, zachowywał się jakby sceny przed chwila nie było.
-Zaraz to zmienimy-podał . Wpisał twitter i po chwili podał mi laptopa żebym mogła założyć konto. Wpisałam wszystko a on grzebał w telefonie.
-Już- uśmiechnęłam si do niego.
-Profilowe.. chodź teraz zrobimy sobie wspólne – włączył kamerkę – zrób dzióbek !
-Nie- powiedziałam patrząc na niego.
-No zrób- popatrzał na mnie. Zrobiłam . Cyk .
-nie podoba mi się- stwierdziłam.
-Mi też nie , patrz na ekran- polecił i przyłożył swoje usta do mojego policzka , mimowolnie się uśmiechałam i poczułam łaskotki w brzuchu. Cyk. Nie , to też nie takie , razem pokręciliśmy głowami.
-Wytknij język- polecił . Zrobiłam co mówił . Cyk.
-To jest fajne!-Patrzałam na nasze miny .
-Ustawiamy-jak powiedział tak zrobił.
-Uwaga! Wiekopomna chwila ! Mój pierwszy tweet !-Wyglądał on tak :
@LenaS Hej !
-Wow – śmiał się Max – teraz zacznij mnie obserwować .
-Jak?
-Tu-pokazał palcem- wpisz MaxTheWanted – zrobiłam tak i zaczęłam go obserwować , potem resztę chłopaków , on w tym czasie robił coś na telefonie. Weszłam do siebie na profil : 209 osób mnie obserwuje .
-Jak?- pokazał mi swój telefon , było tam :
@MaxTheWanted z nią @LenaS
I nasze zdjęcie zrobione chwilkę temu. Weszłam na jego profil i od razu pojawiły się odpowiedzi typu : jesteście razem ? Ile ona ma lat ? Jak jest ? Oraz kilka mniej przyjemnych....
Zamknęłam laptopa.
-Właściwie Jay i Liv są razem ,tak ? - zapytałam go , odwracając się w jego stronę.
-Tak
- Właściwie o ty masz w tym pudełku- spojrzałam na pudło które stało koło wejścia.
-Cholera-szybko wstał i podszedł do niego- dla Ciebie-powiedział.
-Max , ja nie chcę od ciebie prezentów- upierałam się.
-To nie prezent tylko … otwórz -podał mi je. Złapałam i przyjrzałam się mu , mało dziurki na górze i od spodu było mokre. Otworzyłam … w środku był SZCZENIAK! Wyjęłam go od razu i przytuliłam.
-Max! Ty byś go zagłodził ! Biedactwo -zwróciłam się do zwierzaka- zdechłoby !- patrzałam na pieska , był śliczny! Poszłam z nim do kuchni.
-Ja pamiętałem- oczywiście , biedny piesek. Nalałam mu wody w jedną miseczkę i w drugą włożyłam trochę karmy która stała obok pudła.
-Widzisz ? Nawet o karmie pomyślałem- wyszczerzył się .
-Dziękuję- przytuliłam go . Dla mnie nadal było to dziwne . Przecież jesteśmy razem od godziny? Chyba tak.. To że mogłam go pocałować lub nazwać moim chłopakiem było dziwne.
-To jest szpic miniaturowy. Tylko musisz wymyślić mu imię.
-Więc...-zamyśliłam się , piesek był słodki jak cukierek . Miał śliczny pyszczek , taki kudłaty ! Mały , słodki i kudłaty ….- Sugar!
-Chcesz go nazwać Cukier ?-spojrzał na mnie z ukosa .
-Tak , skąd wiedziałeś że chcę psa ?- zapytałam.
-Nie pamiętasz mówiłem ci , gdy poszłaś ze mną i Tomsey do klubu . Byłaś... wstawiona i mówiłaś bardzo dużo-podkreślił słowo bardzo- nawet pytałaś się mnie czy nie chciałbym za ciebie wyjść - zaśmiał się , a ja zrobiłam minę jakby ktoś walną mnie z patelni.
-Aha-odpowiedziałam i usiadłam na podłodze w kuchni , zaczęłam głaskać psa. Telefon Maxa zabrzęczał , przeczytał i jego mina od razu się zmieniła.
-Chodź- powiedział poważnie.
-Coś się stało?-zapytał lekko przestraszona- co z psem?
-Weź go i chodź – wzięłam Sugar na ręce, podeszliśmy do drzwi. W drugą rękę chwyciłam torebkę. -Co się stało?-ponowiłam pytanie , nadal nie było odpowiedzi – klucze są u góry , mógłbyś?- zapytałam pokazując na szafkę. Zrobił co mówiłam. Po chwili byliśmy już w samochodzie. Drzwi otworzył nam Tom.
-Co się stało?!-teraz krzyknęłam. Sugar która słodko spała obudziła się.
-Chodź – znów to samo! Zaczynałam się denerwować coraz mocniej! Na kanapie siedział Jay , czy on płakał? Przyglądałam mu się.
-Chodź Bird , pójdziemy do ciebie-powiedział Siva.
-O co tu chodzi!? - zapytałam głośno gdy Jaya nie było już widać .
-O Liv – zaczął w końcu Tom – porwali ją – patrzałam na niego i nie wierzyłam mu.
-Kłamiesz . To wasza kolejna głupia zabawa? -przerzucałam spojrzeniem z Toma na Maxa.
-Nie , Kocie to jest prawda- Max złapał mnie za rękę a ja patrzyłam na Toma oczekując że przyzna mi rację. Nic , siedziałam tak chwilkę i do główny przyszedł mi obraz Jaya , ten z przed pięciu lub dziesięciu minut. Wstałam i poszłam do niego. Siva był z nim , ale gdy mnie zobaczył wyszedł.
-Jay – zaczęłam siadając koło niego - Olivia jest twarda , da radę zobaczysz . Będzie dobrze. Wiesz co jej daje siłę?- odwrócił się w moją stronę- Ty- dodałam a on przytulił się do mnie , nie wiedziałam co mam zrobić ale przytuliłam się do niego.
-Wiesz co jest najgorsze?- zapytał- To , że ja to wszystko widziałem , rozumiesz? Gdybym był tam chwilę prędzej... -ten jego przygnębiony głos …
-Nie mów tak. Gdybyś był chwilę prędzej i ciebie by tu nie było.
-Dzięki . Mógłbym już zostać sam ? - zapytał . -Jasne- wyszłam z jego pokoju. Na schodach siedział Max. Gdy mnie zobaczył powiedział że mam iść z nim , poszliśmy do salonu. On coś włączył i zapytał:
-Zatańczysz? - pokazując ekran. 'Just Dance'.
-Nie mam ochoty-usiadłam na kanapie i myślałam o McGuinessie.
-Tom!-krzyknął George i chłopaki już był na dole. Zaczęli tańczyć . Max : perfekcyjnie , Tom : nieźle bo on tańczył jak chciał. Piosenka dobiegła końca. Wygrał Max. Wstałam.
-Suń się Parker , teraz ja-ustałam koło Maxa , on jak zawsze uśmiechnął się. Zaczęła się piosenka Katy Perry -Roar. Niebyła bardzo ciężka ale do końca mieliśmy podobny wynik. W końcu Łysy wygrał kilkoma punktami.
-Dogrywka!-krzyknęłam i zaczęliśmy tańczyć przy kolejnej piosence. Tym razem wygrałam ja.
-Ha!- spojrzałam z tryumfem na niego.
-Miałaś szczęście- dodał , potem zaczęliśmy bawić się z Sugar i około 20 odwiózł mnie do domu. Dobrze że byłam 'chora' i nie poszłam dziś do pracy. Zasypiając myślałam jak ten dzień mógłby wyglądać gdybym poszła...
___________________________________
Podoba się ? Liczymy na Wasze komentarze , one strasznie nas motywują :)
Tak jak obiecałyśmy rozdział dłuższy i szybko dodany ;)
Biedna Olivia. Poradzi sobie. Wreszcie Maxena :*
OdpowiedzUsuńHej ^^ zostałaś nominowana do Liebster Award na-->> http://iwillknowsometimepeopleofmydreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń