niedziela, 29 grudnia 2013

Rozdział 7

                                                  **Lena**
 W poniedziałek dostałam ochrzan za spóźnienie się do pracy.
  'To twoja ostatnia szansa!' przedrzeźniałam w myślach szefową. Nie było ciężko. Musiałam ustalić menu na urodziny. W domu posprzątałam w szafach , potem leniuchowałam na kanapie. We wtorek było więcej pracy i siedziałam w biurze do późna. W domu już nic nie robiłam. W środę w pracy było znów urwanie głowy. Trochę z Jayem pisałam. W domu zmyłam podłogę.
Pół godziny temu zadzwoniłam do Liv żeby wpadła , właśnie usłyszałam pukanie do drzwi . Otworzyłam , przywitałyśmy się i poszłyśmy do mnie do pokoju. Usiadłyśmy na łóżku

-Olivia -zaczęłam poważnie siadając na przeciwko niej - o co chodzi z tym planem? No wiesz Nathan i Jay ...?
-Wszystko się okaże. Na razie nie mamy planów jak to skończyć z Nathanem...-westchnęłam.

-ale wytłumacz mi , po co ci to ?

-Niech się ogarnie. Tym SMSem sobie nagrabił... - zrobiła wkurzona minę.

-ale zobacz , będzie mu miło gdy okaże się e z nim pogrywałaś ? Po co zwalczać ogień ogniem ? Pamiętaj że wtedy wszystko możesz spalić .. -zaczęłam swoje wywody , martwiłam się co wtedy będzie czuł Jay.
-No też o tym wczoraj myślałam. Obawiam się jego reakcji, ale on jeszcze nigdy nie robił takich rzeczy. Muszę z nim o tym pogadać. Powiem Nathanowi, że koniec udawania. Nie mogę go skrzywdzić... ja ... ja... nie mogę ci tego powiedzieć - zaczęła płakać.
-Spokojnie , Liv - przytuliłam ją - bardzo ci na nim zależy , co ?
- T...tak... on nie jest już tylko przyjacielem... ale nie chcę mu tego mówić. Nie chcę spierniczyć naszej znajomości...
-Posłuchaj mnie , widać że ciebie i Jaya coś ciągnie do siebie , serio do siebie pasujecie .... - chciałam jej uświadomić że powinna powiedzieć mu co czuje.
- Lena, ja nie potrafię. Najpierw muszę poznać jego reakcje na temat tego planu, który nie należy do najlepszych. .. - wytarła łzy
-znam to uczucie... -szepnęłam ledwo słyszalnie - rozumiem to i nie dziwię ci się. Chłopacy są dziwni - dodałam i podeszłam do szafki , wyciągnęłam chipsy i wróciłam na łózko . Otworzyłam je i wzięłam kilka do buzi.

-częstuj się-dodałam podsuwając paczkę w jej stronę.
-Dobrze- odpowiedziałam I wzięłam kilka chipsów - a jak tam wygląda sprawa z tobą I Max'em? - spytała.

- a jak mają wyglądać ? - czułam się jak dziecko które zostało zapytane 'gdzie zniknęły ciastka ' -normalnie. Wiesz Shane pojechał do rodziców... może on chce do nich wrócić ale obawia się mi tego powiedzieć ? -specjalnie zaczęłam zmieniać temat.
-Wątpię. Raczej chce spędzić z nimi trochę czasu, jak normalna rodzina... Nie zmieniaj tematu. - wiedziała że nie będę chciała jej powiedzieć 

 - Normalnie? Czyli mam rozumieć to jako 'Normalnie, kochamy się i w ogóle' czy jak mam to rozumieć - zaczynałam dłuuuga gatke - Wiem że coś pomiędzy wami jest i mi nie zamydlisz oczu, nie mam pięciu lat. Znam cie jak własną kieszeń...

Jest normalnie , jesteśmy tylko przyjaciółmi - teraz zaczęłam sobie uświadamiać że spałam z nim prawie naga i nie przejmowałam się tym , a szczerze to ... nawet mi się podobało
- Właśnie , zobacz co od niego dostałam -wyciągnęłam rękę przed siebie:





                                                             **Olivia**
 
 - Awww jest taka ładna. A Max bardzo ci się podoba czy tylko trochę? - spytałam chociaż znałam odpowiedz. Widać było po jej minie kiedy o nim mówiła.
-odwróciła wzrok i zapchała sobie buzię chipsami , przełykała po woli by jak najdłużej nie odpowiadać.- No słucham cie, słucham. Oddawaj te chipsy bo się udławisz ! - zaśmiałam się
-wiec , on...-kombinowała nad słowami -... mi się ... dobra! nic nie wymyślę ! Podoba mi się !

- Ha ! Wiedziałam ! Oj jeszcze ze sobą będzie. Nawiasem mówiąc ty też mu się podobasz... ale masz się nie wygadać - pogroziłam jej palcem.
-yhym jasne - prychnęła - wierzysz w to , serio ? On jest przystojny! Może mieć każdą ! Ej właśnie! Oni maja zespół , nie? To czemu ja nic nie wiem ??!
 - Wiedziałam, że o czymś ci nie powiedziałam. I może mieć każda ale chce ciebie. -Puściłam jej oczko
- Jakoś nie wierzę. Uuuu ! Właśnie , mam też bilet na ich koncert po jutrze
- wiesz coś o ich muzyce czy mam ci pomóc? - uśmiechnęłam sie
- No oczywiście.... Że masz mi pomóc- zaśmiała się - opowiadaj!
-A więc tak... nazywają się The Wanted, imiona chyba znasz... - opowiadała jej przez 10 minut - pamiętasz coś z tego? - spytałam
 - czekaj- zamyśliła się- chyba tak. A opowiedz mi o koncertach.
- Na ich koncertach jest zabawnie, potrafią nawiązać dobry kontakt z fanami . Jeszcze jedno. Podczas jednej z piosenek każdy z chłopaków wybiera dziewczynę z publiczności i śpiewa dla niej piosenkę pt. Heart Vacancy, czyli wybierają HV Girl - powiedziałam

-Liv.. A wiesz coś o przeszłości Maxa?

-Był zaręczony z Michele. Niestety zerwali zaręczyny - posmutniałam - a tak ładnie ze sobą wyglądali. Ale wy razem lepiej wyglądacie - uśmiechnęłam się

- Serio? Był zaręczony?- zrobiła zdziwioną minę.

-Taaak.
- Przyznam ci rację. To pojutrze koncert. Jeszcze jedno pytanie. Słyszałaś już ich gdzieś, np. Śpiewali ci coś? - puściłam oczko

- Trochę dziwnie to brzmi 'śpiewali ci coś'- odgarnęła włosy z twarzy- Nie.

- wiem , znasz mnie i wiesz ze zawsze jak coś chce powiedzieć żeby wyszło z sensem, nie udaje mi się- zrobiłam podkówkę z ust - szkoda. Maja świetne głosy , zwłaszcza Max i Jay - puściłam oczko - Ja spadam, jutro mam ranna zmianę

- Spoko- przytuliłam ją- następnym razem opowiesz mi o co chodzi z tymi... One....coś tam.

-Muszee? - zrobiła minę szczeniaczka .Uśmiechnęła się i przechyliła głowę 
- coś z nimi nie tak_? Ubieraj się bo będzie ciemno-poszłyśmy po jej płaszcz.
-Wielka wojna z chłopakami - wzięła głęboki oddech - ogólnie jest pomiędzy nimi wielki konflikt i nikt go nie potrafi złagodzić - uśmiechnęłam sie chyba po raz 100 dzisiaj - jedyny spoko z nich to Niall.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas. Postanowiłam, że zakończę tą całą zabawę i zadzwoniłam do Nathana.
-Cześć Liv. O co chodzi?
- Jesteście w Domu?
-Taaak, a co? Musisz coś wiedzieć... Jay siedzi załamany w pokoju siedzi całe dnie, od kiedy się dowiedział, że niby jesteśmy w związku
- Koniec tego. Musi się dowiedzieć ...
- Przyjdziesz do nas i to załatwimy?
- Załatwimy? Nie , ja to zrobię. Do zobaczenia Nath - rozłączyłam się
Z jednej strony cieszę się, że w końcu mu powiem. Z 2 strony jak on zareaguje? Jeszcze dwie przecznice i będę u nich. Boję się reakcji Jay'a. Jeżeli się na mnie obrazi, weźmie mnie za wroga? Myśląc uroniłam kilka łez. Jeżeli go stracę... nie dam sobie rady. Cóż. Jeżeli nie dojdę do domu chłopaków to nie dowiem się, czy mi odpuści, czy też weźmie mnie za wroga. Dostałam SMS'a od Toma.
Słyszałem, że wbijasz do nas. Jupiii ^^
Nie odpisałam mu nic, gdyż byłam już pod drzwiami. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. I otworzył... Jay? Podobno siedzi załamany... Dobra nie ważne.
- Cześć. Twój chłopak jest w salonie. - powiedział oschle
- Ja przyszłam do ciebie, A Nath to nie mój chłopak - wbiłam wzrok w czubki butów
- Jak to? - spytał . Jego głos wydał się taki... radosny? Nagła zmiana. OK. Może on faktycznie coś do mnie czuje, mam taką nadzieję.
- Porozmawiamy o tym na górze, sam na sam?
- Spoko. - odpowiedział. Udaliśmy się na górę. James usiadł na łóżku i poklepał miejsce obok siebie na znak, żebym usiadła obok niego. Spojrzałam mu w oczy. Jego niebieskie tęczówki były takie wciągające. Mogłabym się na nie patrzeć godzinami.
- A więc o czym chciałaś porozmawiać, dlaczego nie jesteś już z Nathanem? - wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Boję się twojej reakcji... - było słychać wyraźne zawahanie w moim głosie
- Spokojnie. Przyjaźń pomimo najgorszych czynów, pamiętasz? Jak obiecywaliśmy sobie, że naszej przyjaźni nic nie zmieni, żadne fochy czy też inne bzdury? Ja z resztą też nie byłem do końca fer w stosunku do Ciebie Liv...
- Pamiętam. Dobra... Chodzi o to, że wiedziałam o tym, że to ty wysyłałeś te SMS'y i...
- Wiedziałaś?! - wtrącił
- Tak. A więc ten związek był udawany. Chcieliśmy ci zrobić na złość, że jako jedyny nie masz dziewczyny i w ogóle...
- Wybaczam Ci. Musisz wiedzieć jeszcze coś... Najwyżej się na mnie obrazisz, chociaż może na nas wszystkich...
- Dlaczego? - coś mi nie pasowało. Czyżby coś przede mną ukrywali, coś ważnego?
- A więc... Tak naprawdę to nie miałem dołka i wiedziałem, że ten związek to ściema...
- Ale skąd  ?! - wkurzyłam się ...
- To była dalsza część planu, tego z SMS'ami. Miałaś się dowiedzieć od Max'a. Potem miałaś wymyślić jakiś plan i się na mnie zemścić. Reszta chłopaków jest w to wtajemniczona.
- Dobra... Na razie - wkurzona wyszłam.
- Czekaj! Nie denerwuj się na mnie !
- Spadam od pięciu głąbów! Do jutra mi przejdzie , teraz muszę ochłonąć, Nara!
Poszłam do domu i wzięłam zimny prysznic. Mogłam zrobić to, co kiedyś robiłam kiedy byłam zdenerwowana, czyli kilka kresek na ręce żyletką. Ale moje sumienie odwiało mnie od tej myśli. Nie miałam zamiaru psuć tego wszystkiego, zwłaszcza że jest dzień przed koncertem. Nie chce im się zwalać na głowę... Doszłam do domu i poszłam spać. Jutro koncert. Z wesołym nastawieniem, pomimo wszystkich złych wieści jakie dzisiaj do mnie dotarły cieszyłam się, że jutro zobaczę niebieskookiego...


_______________________
Kolejny rozdział będzie dłuższy ! 
Ten z dedykiem dla Anna's ;) .  Dziękujemy za : 8 obserwatorów , 1184 wyświetleń i 
9 komentarzy :* Mamy nadzieję że pod tym rozdziałem będą chociaż 3 komy , pod poprzednim były dwa.. <3 Kolejny rozdział będzie pełen emocji (mam nadzieję) oraz w najbliższym czasie będzie dużo zwrotów akcji ... ^^
Zmieniłyśmy też nasze podpisy.

Czytasz= komentujesz :*

~Chasing The Sun i  JayBird aka my life ♥

środa, 25 grudnia 2013

Rozdział 6

                                                    **Olivia**
-To będzie najtrudniejsze... - powiedzieliśmy razem
Po jakimś czasie zmyliśmy się do domów. Położyłam się na łóżku i myślałam o tym jak to się potoczy , jak Jay zareaguje? Zamyślona zasnęłam w ciuchach...
                                                      **Jay**
Max i Nathan zmyli się do Leny i Olivii. Podobno chcieli o czymś pogadać, zwłaszcza z Nathanem. Po około 25 minutach dostałem MMS'a od Maxa. Bylem strasznie wkurzony na Nathana. Dobrze wiedział że Liv mi się podoba. Ciekawe czy będą gadać o tych SMS... jeżeli tak to mam przesrane. Jeszcze zobaczymy czy Liv długo z nim wytrzyma. Ale coś mi nie pasowało w tym nagraniu. Jeszcze się dowiem co... Zaproszę ją na koncert. Może wezmę ją jako HV Girl? Jeszcze się zobaczy...
                                                   **Olivia**
Dostałam SMSa od Nathana:
Cześć Liv ;* jak tam? Tęsknię za tb Słońce xx Nathan
No tak... podczas omawiania planu mówił mi że musi udawać i w SMSach. Ja też swoją drogą muszę to robić:
No Witam Misiu ;* też za Tobą Tęsknię xx Całuje, Leeev
Ahh to wkręcanie... uwielbiam to robić. Niech wie, że z Olivią Rose się nie zadziera ! Wysłaliśmy sb jeszcze kilka takich SMS i poszłam do pracy. Około 23 poszłam do domu. Idąc przez park 2 osoby zaskoczyły mnie. Popchnęli w krzaki. Jeden dostał siarczystego policzka, drugiego już miałam uderzyć a ten złapał mnie za rękę. Bałam się, ale coś w głębi duszy mówiło mi że to głupi żart. I tak tez się stalo. Zza kominiarek wyłoniły się twarze Toma i Nathana.
-O zawał mnie przyprawić chcecie?!
-Nie, tylko chcemy ci ciśnienie podwyższyć. I za co to było? - spytał Nathan. No tak, oberwał z liścia.
 -Było mi ciśnienia nie podwyższać.
 -No a tak w ogóle to szczęścia w ' związku ' - Tom wyraźnie zaakcentował ostatnie słowo
-A skąd ty w ogóle wiesz?! - posłałam wrogie spojrzenie na Nathana
- No nie bierz nerwa. Tylko Seev nie wie i Jay o co chodzi. Ja taki tępy nie jestem.
 -Okejj? - uśmiechnęłam się - to zaprowadzicie mnie do mnie czy mam spać pod mostem? -Idziesz do nas. Musimy udać lepiej tą parę. Tom dał mi kurs razem z Kels.
-No spoko... -Poszliśmy do auta.
 -Nowy Auston Martin DBS. Jezu jakie to auto jest piękne ... zakochałam się- powiedziałam
-Wiem co Jay ci musi kupić żebyś z nim była... fabrykę tego cudeńka - powiedział Tom
- Po drodze pojedziemy do ciebie bierzesz ciuchy na jutro i jedziesz z nami na koncert. Nath albo Jay wezmą cie na HV Girl. Zależy który będzie 1.
-Ehe... -Pojechaliśmy pod mój dom i smakowałam potrzebne rzeczy. Poszłam na dwór i wsiadłam do auta. Po minucie już byliśmy w drodze do domu TW.

                                                       **Lena**

Wczoraj jeszcze przyszła Liv , Jay i Max. George oddał mi telefon. Dzisiaj obudziłam się dość wcześnie bo usłyszałam huk na dole . Zbiegłam szybko po schodach. 
- co się stało?- zapytałam Shanea. 
- patelnia mi spadła- patrzył na mnie jak na nienormalną. 
-aha, a ty dzisiaj jedziesz?- ostatnio nasze relacje się pogorszyły , nie rozmawialiśmy już tyle co kiedyś. - tak, nie jesteś na mnie zła?- patrzył w moją stronę. 
- nie , no co ty! 
- to dobrze- odpowiedział. Wróciłam na górę i wzięłam ubrania :

Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i gotowa wyszłam. Spojrzałam przez okno, zaczynało padać. Zegarek wskazywał już 11.38. Mój telefon zabrzęczał czyli rozładowywał się. Podłączyłam go . Dostałam sms'a , od Maxa. Bd za 30 min. Nie odpisałam , odłożyłam telefon a drzwi od pokoju otworzyły się stał w nim Shane z torbą na ramieniu. 

- to pa- podszedł go mnie i przytulił. 
- jakby coś to dzwoń, będę tęskniła- nie lubiłam pożegnań. Brat wyszedł z domu.Zaczęłam sprzątać na biurku.
 Usłyszałam pukanie. 
 - hej- zobaczyłam uśmiechniętą twarz Maxa, jak on był cholernie przystojny! 
- hej- uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiałam. - gotowa? - tak- odparłam i wyszliśmy , zamknęłam dom i wsiadłam do auta. Gdy już byliśmy na miejscu złapałam Maxa za rękę. - boję się- stwierdziłam , zaczęłam panikować. 
- spokojnie , zobacz Jaya już znasz Toma i Kelsey też, Natha poznałaś wczoraj. Tylko Siva i Nareesha zostali- dodał mi otuchy. Wysialiśmy. George otworzył mi drzwi , od razu podbiegła do nas mulatka
. - jestem Nareesha , ale możesz mi mówić Nar lub jak chcesz. Ty jesteś Lena , wiem bo Max o tobie mówił- podobny słowotok do Toma. 
- aha- wydałam tylko z siebie to krótkie ' aha' .
 - Nunu spokojnie, wolniej- dodał Łysy . 
- chodź poznasz Sivę, mojego chłopaka- pociągnęła mnie gdzieś , nie słuchając Maxa. 
- to jest Siva , a to Lena- przedstawiła mi mulata. 
- hej- przywitał się Siva.
- nie masz nadal kaca?- zaśmiał się Parker. Wystawiłam mu język. Rozmawialiśmy prawie godzinę, o zespole chłopaków. Nazywał się The Wanted, powstał w 2009 roku, czemu ja ich nie znałam.
 - gotowe!- usłyszałam z kuchni.
 - Kels piekła ciasto wytłumaczył mi Siva. Po chwili z kuchni wyszła blondynka z talerzykami na tacy , postawiła każdemu. Posmakowałam . Szczerze? Ciasto było średnie ale nie dałam tego po sobie poznać. Wszyscy chwalili wypiek Kels. 
- pokażę ci coś- George złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów. Czmu oni mnie ciągali?! Zastanawiałam się. Weszliśmy do jego pokoju. Włączył laptopa. 
 - co oglądamy?- zapytał pokazując mi laptopa.
 - 'gra o tron'?- zaproponowałam. Włączył i zaczęliśmy oglądać. Gdy fim się skończył powiedział:
- mam coś dla ciebie i podał mi pudełko- wzięłam je z pytającym spojrzeniem.Gdy chciałam je otworzyć , on złapał mnie za rękę i powiedział :

-Zobaczysz w domu- powiedział i wróciliśmy na dół. 
- to do zobaczenia- pożegnałam się z chłopakami.
 - kiedy znowu wpadniesz?-Tom. 
- nie wiem. Zobaczy się- uśmiechnęłam się i wyszłam. Oczywiście Max , jako dżentelmen otworzył mi drzwi od samochodu. Na miejscu pożegnaliśmy się zwykłym 'cześć' i poszłam do domu.

____________________
Rozdział z dedykacją dla Dreamer.<3  za piękny komentarz , dziękujemy ! Każdy komentarz jest dla nas bardzo ważny .

Czytasz= komentujesz :*

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 5

                                                           **Lena**

Mmmm ale to łóżko wygodne! Nigdy mi się tak dobrze nie spało. Gdy chciałam obrócić się w prawo ... Coś tam było. Wyciągnęłam rękę , nadal nie otwierając oczu. To 'coś' było ciepłe i delikatne. Pociągną ręką w dół...

 - mogę wiedzieć co ty robisz?- usłyszałam męski głos koło siebie. Otworzyłam oczy.

 -Max?!- w tej sekundzie odsunęłam się ale łóżko się skończyło i wylądowałam na podłodze. Zauważyłam że jestem w samej bieliźnie. Po chwili złapałam kołdrę i otuliłam się nią. Czekaj.... Ja nic nie pamiętam!

 - Max...- zaczęłam , patrząc w inną stronę- ... Czy my..? 

- czy my...? Co?- zapytał jak głupi. On wcale się nie krępował, a ja czułam jak policzki robiły mi się czerwone.

 - czy my... Spaliśmy ze sobą?

 - tak- odpowiedział zdziwiony. Nic nie pamiętam! Cholera! Czy my serio to robiliśmy?! Czułam że kac daje o sobie znać.

- Spaliśmy razem , w jednym łóżku. SPALIŚMY- powtórzył widząc moją minę. Odetchnęłam. Chciał podkreślić że nic między nami nie zaszło. Zlustrowałam go wzrokiem. Ja miałam kołdrę a on jak by nigdy nic leżał sobie tylko w bokserkach. Widać było że ćwiczy , miał mięśnie. Cały czas się uśmiechał. 

- Emmm - jęknęłam- masz coś do picia?

 - na dole , w kuchni na pewno coś znajdziesz. Wstałam i podeszłam do drzwi.

 - Lena , a wiesz że dużo mi o sobie mówiłaś?- rzuciłam kołdrę w jego stronę i szybko wyszłam. Zeszłam na dół , na blacie stała woda. Chwyciłam butelkę i zaczęłam pic. Gdy chciałam wracać do Maxa , usłyszałam chrząknięcie.

 Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka trochę młodszego ode mnie z grzywką i mulata. Szybko weszłam na górę. Teraz wiedziałam że jestem cała czerwona, nie ze wstydu tylko złości. Otworzyłam szybko drzwi. George patrzył na mnie zdziwiony. Wzięłam swoją sukienkę i zaczęłam ją ubierać.

- mogłeś mi powiedzieć że nie jesteśmy sami!- krzyknęłam łapiąc torebkę- pomyśl jak to wyglądało! Jakbyśmy ze sobą spali!!- szłam w stronę drzwi.

 - bo spaliśmy- tym mnie dobił. 

- yhhh! Przecież wiesz o co mi chodzi!- zbiegłam po schodach. Nie zważają na nich wyszłam czym prędzej.

 Trzasnęłam drzwiami. Szłam chodnikiem , próbując się uspokoić. Poprawiłam włosy. Cholera! Ja nawet nie wiem gdzie jestem. Szłam rak jeszcze dwie minuty. Gdy ktoś krzyknął:

 - wsiadaj! - wal się- odparłam szybko.

 - Lena , bo się zgubisz!- odwróciłam się. Oczywiście był to Łysy. Co miałam zrobić? Wsiadłam. Gdy zapięłam pas zaczęłam się śmiać. Co prawda miał on koszulkę , ale nie miał spodni. 

- oj dobra- machnął ręką- a pamiętasz co mi mówiłaś?- przestałam się śmiać- masz brata , opowiadałaś mi o swoich rodzicach , o tym że chciałaś mieć psa ale oni się nie zgadzali , o swoich marzeniach, o tym że ci się podobam, że gdy miałaś 16 lat byłaś w szpitalu bo weszłaś w szkło , masz prawo jazdy ale nie jeździłaś od roku bo miałaś wypadek , nie pijesz gazowanych i sztucznych napoi- patrzyłam na niego wielkimi oczami bo wiedział o mnie dużo , za dużo. Powiedziałam mu że mi się podoba?! Byłam bardzo zdziwiona. - przepraszam za wcześniej- spojrzał na mnie.

 - już dobrze, ale patrz na drogę. 

- jutro po ciebie przyjadę i po ciebie i poznasz chłopaków- skrzywiłam się- jesteśmy- oznajmił.

   - dobrze- odpowiedziałam . - wybacz że nie wejdę, ale sama widzisz- pokazał na swoje nogi. Zaśmiałam się.

 - dziękuję że mnie odwiozłeś- pocałowałam go w pliczek i wyszłam.


                                                                **Olivia**
Obudziłam się o 12. Poszłam do łazienki ogarnąć się i przebrać z piżamy. Postanowiłam zadzwonić do Leny, żeby do mnie wpadła. Muszę jej powiedzieć o tym SMS. Ona pewnie będzie mieć inne zdanie niż Jay, tak jak ja. Po pięciu sygnałach odebrał Max
-Hey Liv, czemu dzwonisz?
-Hey Max, czemu odebrałeś telefon Leny?
-Bo ona go u mnie zostawiła.
- Yhmmm... Mogę wpaść do cb, musimy pogadać.
- Spoko o co chodzi?
-JayBird ci nie mówił?
-Tylko coś o tym, że wczoraj idealnie cię wystraszył...
-Zaraz, zaraz. Jak mnie wystraszył? 
-Napisał do ciebie smsa z... ej , miałem ci tego nie mówić ... błagam nie wydaj mnie - błagał
-Spoko. Możemy pogadać? Za 45 minut będę u cb ok?
-Spoko. Narkaaa
-Paaaa
Skończyłam z nim rozmowę. Do domu chłopaków miałam tylko 2 przecznice, wiec pójdę zrobić sb śniadanie. Zgrzałam mleko, na nasypałam płatków i zjadłam je. Wypiłam kawę i poszłam do Maxa. Napisałam mu SMSa , że zaraz będę. Miałam nadzieję, że reszty TW nie ma w domu. Muszę z nim pogadać bez świadków.  O tym jak to Jay chciał mnie nastraszyć, oraz o tym że mu się wygadał. Jestem na 1000% pewna że to zrobił.
Teraz Jay się mną zabawi, a ja czuła bym się jak nie wiadomo co. Moje rozmyślenia przerwało dotarcie do celu. Zapukałam  do drzwi.  Otworzył je Sykes.
- Hey Liv, Jaya nie ma w domu.
-Cześć Nathy,  ja do Maxa.
-Ok. Siedzi w pokoju.
Poszłam na górę. Zapukałam do drzwi i usłyszałam ' Nie chce mi się jeść,  Sykes!' Weszłam.
-Ale to nie Sykes. Przyszłam pogadać.
-Ok
Rozmawialiśmy o tym wszystkim. Okazało się, że on nic nie wygadał Jayowi, pokazałam mu tego SMSa. Powiedział że Jay pokazywał mu tego samego. Powiedział mi o porannej sytuacji z Leną. Fakt że brzmiało to komicznie nie oznaczał że się roześmiałam. Starałam się okazać powagę. Powiedziałam mu że ma pojechać z nią pogadać i dowiedziałam się jeszcze, że Jay planuje mi wszystko wyznać dzisiaj.  No cóż... poigram siebie z nim za to jak mnie potraktował w tym SMS. Będę łamaczem serc! Tak podoba mi się ta opcja xD. Niech więcej nie robi siebie ze mnie jaj bo ja się z nim policzę. Postanowiłam,  że pójdę do Leny i pogadam z nią o zemście na Jayu. Ona zawsze wiedziała jak się zemścić. Poszłam do jej domu i Zapukałam do drzwi.
-Hey Liv, wejdź.
-Siema Leno, musisz mi pomóc. Muszę się zemścić na Jayu - odpowiedziałam jej co się wydarzyło
-Mam pomysł,  ale do tego potrzebny nam będzie Nath, jako że on jedyny nie ma laski. Oczywiście wtajemniczymy Max'a.
-Spoko zaraz do niego zadzwonię. - zadzwoniłam do Sykesa

- Hey Nathan jest sprawa -Jaka ? -Mógłbyś wpaść do mieszkania Leny z Max'em.? Resztę powiemy wam na miejscu. -Jasne, za 10 minut będziemy

*10 minut później*

Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Stali w nich Nath i Max. Weszli do środka. Opowiedziałyśmy im o planie. Max oddał Lenie jej telefon.
-Ten plan ma sens. Zwłaszcza że Jay tak na ciebie leci, że masakra.
-Ja Nathan Sykes pytam się - odegraliśmy scenkę - czy ty Olivio Rose zostaniesz moja dziewczyna?
-Jasne że tak, marzyłam o tym od dawna - ah ten sarkazm i udawana radość
-Nagrane? Bo więcej tego nie powtórzę. -Powiedziałam
-Tak. Teraz tylko wyślij do Jay'a i podpis że jego laska już zajęta. Musicie trochę podawać parę. - Max
-To będzie najtrudniejsze - powiedzieliśmy razem...

 

______________________

Podoba się? Pod ostatnim postem były dwa komy więc jest kolejny rozdział ! Zapraszam do czytania , podoba się ?




niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 4

                                                        **Lena**
Dwa dni minęły bardzo podobnie . Szłam do pracy , wracałam zmęczona. Z Shane'm prawie wcale nie rozmawiałam bo uczył się, ostatnie dni szkoły . Zaliczał ostatnie testy . Gdy wróciłam w czwartek z pracy usiadłam na kanapie.
 - hej Lena- przywitał mnie Shane. 
- hej- usiadł obok. 
- wiesz... W wakacje chciałem jechać do rodziców- patrzał na mnie oczekując czy się nie zdenerwuję.
 - jesteś pewien?- zapytałam. Nie widziałam rodziców od ponad roku i nie chciałam ich widzieć. 
- tak , zrozum ja tę..- przerwałam mu. 
- wiem , dobrze. Jedź. Na ile i kiedy?
 - w piątek zakończenie , więc w sobotę. Na jakiś tydzień lub dwa .  Lena... 
- tak? - może pojechałabyś ze mną...?
 - nie- odparłam krótko. Poszłam na górę.
 *** 
W piątek kończyłam o 14. Szybko wyszłam z biura. W domu zaczęłam się przygotowywać do wyjścia. Umyłam się , wysuszyłam włosy i nałożyłam makijaż. Wybrałam taki strój : 

Obejrzałam się w lustrze. Ślicznie. Godzina 17:48

Napisałam do Maxa: 
O której będziesz? 
Pisał wcześniej że przyjedzie po mnie.
 O 18:30 
Mam jeszcze czas. Poszłam na dół. Jakiś czas później zapukał do drzwi. 
- hej- uśmiechnęłam się do niego otwierając drzwi.
 - hej , ślicznie wyglądasz- lustrował mnie wzrokiem. 
- dzięki- lekko się zarumieniłam. Max też był niczego sobie... Poszliśmy do samochodu. Oczywiście chłopak , jako dżentelmen otworzył mi drzwi. Gdy usiadłam usłyszałam :
 - cześć , co tam? Jestem Tom . Max o tobie dużo opowiadał!- słowotok , odwróciłam się . Zobaczyłam chłopaka i dziewczynę. 
-  Kelsey , jestem jego dziewczyną - pokazała na Toma. 
- hej , jestem Lena. Miło mi was poznać- obydwoje uśmiechali się szeroko , wydawali mi się mili. 
Dojechaliśmy do klubu. Usiedliśmy do stolika. 
- to ja pójdę zamówić, co chcecie?- zapytał Tom. 
- ja piwo- Max. 
- ja obojętnie co , oby tylko miało procenty- odparła Kels. 
- a ja jakiegoś drinka , wybierz mi coś- odpowiedziałam. Tom poszedł.
 - czym właściwie się zajmujesz?- zapytałam Maxa. Prawie nic o nim nie wiedziałam.
 - gram-szybko odparł.
 - w piłkę?- nie wiedziałam.
 - nie-zaśmiał się- w zespole , razem z Tomem , Jayem i dwójką moich przyjaciół- to on był w zespole? I ja nic nie wiem?!
 - fajnie , a macie już jakieś płyty? 
- właśnie zaczynamy pracę nad trzecią- musieli być dość sławni! A ja nic nie wiedziałam!
 - proszę- Tom postawił koło nas alkohole. Wzięłam swój , posmakowałam. Był o smaku toffi czy coś. 
- pyszny- powiedziałam. 
- widzisz , bo ja się znam!- zadowolony z siebie Tom. 
- zatańczysz?- zapytał Max. Nie lubiłam tańczyć , ale z nim mogłam. Podobał mi się. Poszliśmy na parkiet , zatańczyliśmy jeden taniec. Potem przyszedł Parker i krzyknął 'odbijany' . Z nim to raczej nie był taniec tylko wygłupy. 
Poszłam do baru zamówiłam takiego samego drinka. Wróciliśmy na kanapy i znów zaczęliśmy rozmawiać. Czułam że alkohol zaczyna działać , ale i tak zamówiłam jeszcze dwa razy to samo.
 - chodź-Max pociągnął mnie w stronę parkietu (znowu). Tym razem tańczyliśmy bliżej siebie , odważniej. Nie myślałam już trzeźwo. Zaczęła lecieć inna piosenka , ale my nadal ruszaliśmy się w ten sam sposób.
 - wiesz że ona jest nasza?- popatrzyłam mu w oczy - she cant sing , she canť dance but who cares? She Walks like Rihanna- śpiewał mi do ucha. Potem już nic nie pamiętam...


                                                   ** Olivia **
Następnego dnia Jay zaczął się mną jeszcze bardziej interesować niż zwykle. Ciągle dzwonił, pisał, odwiedzał itp. Tak minęły dni do piątku, ostatnio Jay chciał pojechać ze mną i chłopakami do wesołego miasteczka, ale pracowałam. Nawet dostałam od niego czerwoną róże, mój ulubiony kwiat. Przełożyli wyjazd na dzisiaj. Pogadam sobie z Max'em, bo wiek że na pewno się zapomniał i wygadał Jayowi. Jeżeli to prawda,  będę musiała zerwać z nim kontakt. Nie lubię kiedy chłopak wie, że coś do niego czuję. Koniec rozmyśleń, czas się przebrać. Wybrałam krótkie spodenki w czarno białe paski, białą bokserkę i czarne Raybany, które jak zwykle dopełniały mój strój. Użyłam mojego perfumu The Key, następnie założyłam bransoletkę z charmsem który był przy moim ukochanym perfumie. W tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Wiedziałam, że to oni. 
- Hey Liv - powiedział Jay
-Siema JayBird, gdzie reszta?-Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy 
-Spotkamy się z nimi na miejscu, Maxa nie będzie bo spędza wieczór z Leną,  chyba się polubili. 
-Taak. A miałam sobie z łysolkiem pogadać...
-O czym? - spytał zaciekawiony
- Nie ważne. To sprawa między mną a nim. 
-Ok, jesteśmy na miejscu. Mam nadzieje,  ze odpowiada ci towarzystwo  Seev'a, Nareeshy, miał być jeszcze Nath, ale stwierdził że on jedzie na weekend do Gloucester
-Spoookoooo James.
Podeszliśmy do reszty i poszliśmy na wszystkie możliwe atrakcje. Przyszedł czas na boostera
-Ja wymiękam - powiedzieli Siva i Nareesha
-Liv  idziesz ze mną na boostera? 
-Jasne,  że tak . Jeszcze głupio pytasz. 
Kiedy  zatrzymali maszynę poszliśmy do pizzerii.  zjedli wegetariańską a my margarite. Później odwiózł mnie do domu. Kiedy się Pożegnaliśmy dostałam SMS od nieznanego numeru:


"Odczep się od Jaya, i reszty TW bo inaczej twoje życie nie będzie takie mile jak jest teraz. Jesteś pewna ze chcesz się poświęcić dla znajomych? Albo ty się oddalisz, albo oni zostaną zabici jeden, po drugim. Nie oszczędzimy Nareeshy, Kelsey, Leny. Masz wybór. Czas na wyprowadzenie - 2 dni. Ja nie żartuje, nie jestem też fanką..."


Eee... co?! - pomyślałam. Muszę znaleźć jakiś hotel na ten czas. Nie poświecę  swoich najbliższych.  I nie narażę się na hejty ze strony fanek. Nie pozbawię ich radości życia. Tyle samobójstw by popełniły... Nie zauważyłam że ktoś stoi za mną. Zatkał mi usta, zakrył oczy i zaprowadził gdzieś... w głąb domu?! Nie ogarniam...Tym kimś okazał się być...
-No siema Olivka - Jay
-Straszysz! Zaraz... czy ty przeczytałeś mojego SMSa?
-Tak, nie stresuj się. To tylko fanki mała...
-Nie pozwalaj sobie .Mała to może być....
-Skończ Liv. Przyszedłem sprawdzić czy wszystko OK. Usłyszeliśmy huk. Dobra, to pa - przytulił mnie. 
Pożegnaliśmy się i poszłam spać.




________________________
Pod ostatnim postem nie ma żadnego komentarza , podoba wam się opowiadanie ? Jeśli tak - daj komentarz bo nie jestem pewna czy je pisać ... 

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 3

                                                             **Lena**
Pip pip pip - pip pip pip . Nieeeee! Jeszcze chwilkę. Wyłączyłam budzik i zamknęłam jeszcze na chwilkę oczy. Trzeba wstawać , spojrzałam na budzik , dwadzieścia minut później niż zawsze!

 - cholera!-  szybko wstałam. Wzięłam z szafy spodnie i koszulę i szybko do łazienki. Potem ubrałam buty i wzięłam torbę . Czym prędzej wyszłam z domu, zamknęłam drzwi i szłam ( a raczej biegłam) w stronę pracy.
W biurze byłam dziesięć minut po czasie. Usiadłam i zaczęłam rozpakowywać laptopa . Kurcze ! Dzisiaj na ten basen , jeszcze muszę wrócić do domu po strój kąpielowy. Ahhh.. Odetchnęłam. Potem zaczęłam dzwonić w sprawie tych urodzin.
Miałam już wychodzić ale zapomniałam o kwiatach. Napisałam do Olivi :

                                                Trochę się spóźnię.
 Zadzwoniłam do kwiaciarni , był kłopot bo nie było róż o danym kolorze. Zamówiłam podobny i szybko zbierałam się do domu. Cały dzień w biegu. W domu szybko wzięłam ręcznik, strój i klapki do torby. Wychodząc złapałam jeszcze batonik bo nic jeszcze nie jadłam
Weszłam do szatni i przebrałam się , miałam strój dwu częściowy. Przeszłam na pływalnie , gotowa. Zaczęłam rozglądać się za przyjaciółką. Zauważyłam ją, stała przy basenie z dwoma chłopakami. Jednym w loczkach a drugim łysym. Chciałam do nich podbiec , gdy już byłam koło nich, ten drugi , łysy chłopak - a właściwie mężczyzna- spojrzał na mnie . W tym momencie poślizgnęłam się , zachwiałam. On spróbował mnie złapać . Niestety , razem wpadliśmy do wody. To działo się dosłownie sekundy. Wynurzyłam się z wody szybko łapiąc oddech. On też. Gdy tylko złapał tlenu zaczął się śmiać . Miał śliczny śmiech. Dołączyli do niego Olivia i Jay. Sama też lekko się śmiałam. Łysy podpłyną do mnie , podał mi rękę. 

- Max- przedstawił się.
 - A ja nie- odpowiedziałam bez namysłu- to znaczy Lena - czułam jak łapię buraka.
 - Jay- podał mi rękę Loczek. Maxowi błysnęło coś w oku. Pokazał mi że mam pociągnąć Jaya. Złapałam go za dłoń i pociągnęłam z całej siły w swoją stronę. Automatycznie złapał się Olivi by nie wpaść. Skutek tego był taki że wpadli razem. Teraz zobaczyłam jak to śmiesznie wyglądało i śmiałam się tak że brzuch mnie bolał. Przybiłam z Maxem piątkę. Ratownik upomniał nas że nie wolno skakać do wody a tym bardziej kogoś popychać . Popływaliśmy jeszcze , bez wygłupów oczywiście się nie obeszło. 
 Wyszliśmy z basenu , ja z Olivią poszłam do szatni damskiej. Przebrałyśmy się i suszyłyśmy włosy.
 - podoba ci się Jay?- zapytałam , w tym samym momencie zaburczało mi w brzuchu.
 - Lena , znowu nie jadłaś?!- odwróciła się w moją stronę. 
- nie zmieniaj tematu. Nie miałam czasu... 
- idziemy- złapała mnie za rękę. Jay i Max siedzieli na ławce , czekają na nas. Polubiłam ich.
 - Pójdziemy jeszcze do jakiejś kawiarni?- zapytała Olivia. Dzisiaj zwyczajnie czasu nie miałam a ona dramatyzuje- myślałam.
 - może pizza?- zaproponował Jay.
 - spoko- i poszliśmy. Zamówiliśmy familijną i małą wegetariańską dla Jaya. Nie je on mięsa. Sama zjadłam trzy kawałki. Potem się pożegnaliśmy i wróciłam do domu. Wzięłam do ręki telefon miałam nie odczytaną wiadomość od nieznanego mi numeru. Otworzyłam 
                                                 Co ty na imprezę w piątek? Max. 
Jak? On ma mój numer? Zgaduję że Olivia... 
                                              Jasne . Od kogo masz mój nr.?
Wysłałam. Poszłam na górę , wzięłam piżamę i poszłam pod prysznic. Gorąca woda mnie relaksowała. Jakiś czas później wyszłam i ubrałam się w wcześniej wybrany strój. Włosy owinęłam ręcznikiem. Sprawdziłam telefon , wiadomość.
                                                          Tajemnica ;)
  Ja już wiedziałam że ro Liv mu dała. Położyłam się i myśląc o całym dzisiejszym dniu, zasnęłam. 


**Olivia**

 Oh-oh, just as sure as the stars in the sky  I need you to shine in the light - zadzwonił mój budzik. Czas wstawać. Dzisiaj basen z Leną, zmiana poranna. W końcu zapoznam ją z Jay'em i Max'em. Ubrałam się w leginsy galaxy i czarna bokserkę. Do torby smakowałam strój kąpielowy, ręcznik i klapki. Wyszłam z domu i poszłam do pracy. Po pracy poszłam po chłopaków.
-Siema, gotowi? - spytałam
-Heeey, no jasne. Gdzie mamy czekać na Lenę?
-Na basenie. 
-Spokooo - odpowiedzieli
Wyruszyliśmy w drogę. Już myślałam, że chociaż raz droga w jakieś miejsce będzie normalna, ale się myliłam...
- Max! - krzyknął Jay, którego chłopak popchnął na slup
-Co?! To nie ja. To Oliva z oliwek!
-Teraz przegiąłeś! - wykrzyknęliśmy z Jayem na raz i wywaliliśmy go na ziemię, potem przybiliśmy piątkę. Weszliśmy na teren basenu, poszliśmy się przebrać. W strojach poszliśmy na pływalnie. Tam czekaliśmy na Lenę. Po około 5 minutach podeszła do nas. Niestety poślizgnęła się. Max chciał ją złapać ale mu nie wyszło i razem wpadli do wody. Ładnie się zaczęła ich znajomość - pomyślałam. Przedstawili się sobie , kiedy Jay podał jej rękę ona miała ten błysk w oku. Pociągnęła go za rękę,  ten się chwycił mnie. Tym sposobem wszyscy wylądowaliśmy w wodzie. Oczywiście upomniał nas ratownik. Popływaliśmy jeszcze jakiś czas, który jak zwykle nie obył się bez wygłupów. W przebieralni odezwała się Lena:
-Podoba ci się Jay? - zapytała, a w tym samym momencie zaburczało jej w brzuchu
-Lena, znowu nie jadłaś?
-Nie zmieniaj tematu. Nie miałam czasu... 
-Idziemy- pociągnęłam ja za rękę,  do miejsca gdzie na ławeczce czekali chłopacy - Pójdziemy jeszcze do jakiejś kawiarni? 
-Może pizza?
- Spoko 
Poszliśmy na pizzę. Tam zamówiłyśmy familijna i mała wegetariańską dla Jamesa. Poszliśmy do domu, oczywiście Lena w przeciwna stronę , Jay poszedł sam, a Max postanowił mnie odprowadzić. 
- Liv słuchaj. Dasz mi numer do Leny? 
-Jasne stary. Widać ze między wami jest coś więcej.  - puściłam mu oczko 
-dzięki, a odpowiesz mi na jedno pytanie?
-Jasne, pytaj o co chcesz. 
-czy pomiędzy tobą a Jay'em jest coś więcej? 
- Pomiędzy nami jest przyjaźń,  chociaż nie ukryje , ze James mi się podoba. Ale wiesz to tylko ty i tak ma zostać jasne?
 -Jasne. Jeszcze raz dziękuję za jej numer.
- nie ma za co. Pamiętaj. Nie spiernicz tego bo inaczej cie własnoręcznie zabije 
-nie mam zamiaru 
-Narka 
-pa
Weszłam do domu, a chłopak poszedł do sb. Mam nadzieję że pomiędzy nimi zajdzie do czegoś więcej. Poszłam do salonu i włączyłam TV. Tak czas zleciał mi do 22. Poszłam się umyć, przebrać w piżamę i spać.




______________________________

Plus do tego rozdziału ! Mamy nowe tło *.* Ślicznie dziękujemy!


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 2

**Olivia **
 Obudził mnie dźwięk budzika. Czas wstawać. Zadzwoniłam do Leny.
 - Lena, we wtorek po pracy idziemy na basen! - podniosłam głos. 
-Wiem, pamiętam... 
- Jaaaasne - wiedziałam że na pewno zapomniała 
- Jakie plany na dzisiaj?
 -Żadnych. Odpoczywam. A ty? 
- Ja dzisiaj do kina wychodzę 
- Z kim? 
 - Z... - przerwałam- ... dowiesz się w swoim czasie - zniżyłam głos
 -Normalnie mam focha, udanego wyjścia - dzięki, udanego odpoczynku. Rozłączyłam się. Miałam być w kinie na 15. Jeszcze trochę czasu mam. Zeszłam na dół, włączyłam radio i zaczęłam robić naleśniki. Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam, że czas się szykować. Postanowiłam ubrać się w szare rurki, białą bokserkę i szara smerfetkę. Jeszcze tylko makijaż i gotowe. Godzina 14.15 . Czas na wyjście do kina. Z półki wzięłam moje czarne raybany słuchawki i telefon. Spacerkiem doszłam do kina. Tam już czekała na mnie grupka z którą byłam umówiona, czyli Jess, Nathan i Jay. Stali pod salą i się rozglądali, pewnie za mną. Spokojnym krokiem podeszłam do nich 
-Siema- przywitałam się z nimi
-Czeeeeeść- odpowiedzieli mi -To idziemy po bilety?
 -Nie, już kupione - Jay puścił mi oczko Poszliśmy do sali. Tam zajęliśmy swoje miejsca, siedzieliśmy w kolejności: Ja, Jay, Jess i Nathan
 - To co to za film? - spytałam 
- Skyfall - odpowiedziała mi Jess 
-Fajnie, tu gra mój ulubiony aktor - ucieszyłam się
 -Serio? Który to? - dopytywał Nathan 
-Daniel Craig, ten co gra Bonda - odpowiedziałam 
- Fajnie, a teraz cicho bo film się zaczyna ! Podobno jest ciekawy- powiedział Jay. Trwał on ok. 2 godzin. W trakcie oczywiście nie obyło się bez rzucania popcornem. Mi i Jayowi bardzo spodobał się film, w przeciwieństwie do Jess i Nathana, którzy nie byli zaciekawieni filmem i szturchali Jaya , bawili się jego loczkami. Kiedy to im się znudziło zaczęli zaczepiać tych, co siedzieli przed nimi. Wyszliśmy z kina. Nathan poszedł z Jess do domu, tłumacząc, że muszą skoczyć jeszcze na zakupy, a nie chcą po nocach wracać. Jay uparł się że mnie odprowadzi.
 -Jay, masz jakieś plany na wtorek, popołudnie?
 - Nie. 
-A może poszedł byś we wtorek na basen?
 - No ba , jaka ekipa?- spytał 
 - Ty , jakiś twój kolega , ja i Lena 
- Ok. Zabiorę Maxa, bo Sykes będzie się bał grzywkę zmoczyć. A łysolek tego problemu mieć nie będzie. Rozmawialiśmy tak jeszcze jakieś 5 minut, aż doszliśmy pod mój dom. Pożegnaliśmy się przytulasem i weszłam do środka. Nie wiedziałam co robić. Przebrałam się w dresy i poszłam do salonu. Tam włączyłam TV. Nic ciekawego nie leciało wiec poszłam na górę i włączyłam laptopa. Tam trochę Twittera i trochę Facebooka. Tak czas zleciał do 18. Poszłam się przebrać, a potem musiałam wychodzić do pracy. W pracy jak w to w pracy, norma. Jeżeli normą nazwać pracę barmanki, zwłaszcza nocną, kiedy większość facetów upija się do utraty przytomności. Około 24 wróciłam do domu i poszłam spać.


 Next Day



 **Lena** 


Pip pip pip - pip pip pip - pip pip pip . Jeszcze minutę. Pip pip pip . Dobra już wstaję. Podniosłam się leniwie i wyłączyłam budzik. Była 6.35 czas szykować się do pracy. Wzięłam ubrania z szafy i poszłam pod prysznic. Miałam na sobie wczorajsze ubrania , ciekawe czy Shane wrócił... Gotowa wyszłam z łazienki. Wysuszone włosy związałam i lekko pomalowałam oczy. Wchodząc do kuchni zauważyłam na lodówce kartkę:
                                          Jestem w szkole, nie martw się.
                                                                                      S.

Odetchnęłam z ulgą. Wzięłam batonik musli z szafy i zjadłam szybko. Pobiegłam jeszcze do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i dwie teczki z dokumentami. Teczki włożyłam do torby. Chwyciłam kurtkę i szybko wciągnęłam buty. Zamknęłam za sobą drzwi a klucz włożyłam do krasnala - taka nasza skrytka. Zaczęłam iść w stronę restauracji. Po drodze weszłam do sklepu i kupiłam sobie ciasteczka i sok. Muszę schudnąć! Gdy weszłam do środka zaczynało padać. Londyńska pogoda. Weszłam do swojego biura. Usiadłam na fotelu i odetchnęłam głęboko. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszak. Do pokoju weszła Maya , moja szefowa. Czarnowłosa kobieta , może 6 lat starsza ode mnie.
- za godzinę przyjdzie do ciebie klient , dość ważny. Potraktuj go dobrze- nigdy zbytnio się nie lubiłyśmy.
- ja zawsze traktuje dobrze wszystkich klientów- odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
- to dobrze- powiedziała i wyszła. Włączyłam laptopa i zaczęłam sprawdzać czy wszystko się zgadza.

***
 
-Hej- do środka weszła dziewczyna w czapce i okularach nie mogłam dokładnie zobaczyć jej twarzy
 - dzień dobry- odpowiedziałam.
 - chciałabym abyś zorganizowała moje urodziny- dodała.
- dobrze- potem zaczęłyśmy wypełniać formularz , miała na imię Bella. W końcu zdjęła czapkę. Miała rude loczki , była bardzo ładna. Wydawało mi się że ją znam... Wkrótce potem wyszła a ja zaczęłam przeglądać strony internetowe różnych firm cukierniczych. W sprawie  tortu miałam jasne wytyczenia , jutro zapowiadał się pracowity dzień.

Kilka godzin później padnięta wracałam do domu.


Położyłam torbę na blacie , zdjęłam buty. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kanapki , gdy już kończyłam usłyszałam głos Shane'a : 
- przepraszam- powiedział. 
- nie , to nie jest tylko twoja wina , ja też mogłam się inaczej odzywać- odwróciłam się do niego.
 - zgoda? -zgoda- przytulił mnie. Po chwili siedzieliśmy na kanapie , zajadając kanapki i rozmawiając o kompletnych bzdurach.


_____________________________

Komentujcie i obserwujcie! Byłabym wdzięczna gdybyście polecili bloga znajomym .

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 1

                                                                **Lena**

-Ścisz to!- krzyknęłam. Znów obudziła mnie głośna muzyka dochodząca z pokoju mojego brata. Nic. Nie ściszył ! Wstałam zdenerwowana , wyszłam ze swojego pokoju. 
- Ścisz!- krzyknęłam ponownie uderzając w drzwi pokoju Shane'a . Muzyka nie została ściszona tylko wyłączona. Mieszkaliśmy tutaj razem. Pracowałam w restauracji , przygotowywałam przyjęcia. Zadowolona osiągnięciem celu wróciłam do swojego pokoju .
Ubrałam się. Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. W tym czasie zadzwonił mój telefon , dzwoniła Olivia.
 - Lena , we wtorek po pracy idziemy na basen! 
- wiem , pamiętam..- skłamałam przyjaciółce. 
- jaaasne- przeciągała- jakie plany na dzisiaj?- zapytała. 
- Żadnych! Odpoczywam- wyjęłam mleko z lodówki - a ty?
 - ja dzisiaj do kina wychodzę- uśmiechnęłam się.
 - z kim?- zapytałam .
 - z... - przerwała- ... Dowiesz się w swoim czasie- zniżyła głos. 
 - normalnie mam focha , udanego wyjścia 
- dzięki , udanego odpoczynku- potem już się rozłączyła . Zjadłam płatki. Umyłam po sobie miskę. Zaczęłam sprzątać w kuchni. Shane wszedł do pomieszczenia.
 - pójdziesz do sklepu?- spojrzałam na niego proszącym wzrokiem.
Nie odpowiedział. Denerwował mnie coraz bardziej. 
-Pójdziesz ? -powtórzyłam- no odezwij się! -odłożyłam ściereczkę i podeszłam do niego.
 -Nie -odpowiedział krótko i usiadł na kanapie. 
 -Dlaczego ?-zapytałam , starałam się opanować głos. 
-Nie chce mi się- włączył telewizor .
 -Ale mi zawsze musi się chcieć! Ja na ciebie zarabiam , sprzątam po tobie ! -wzięłam głęboki oddech-mógłbyś coś dla mnie zrobić. 
-Jeżeli nie chcesz żebym z tobą mieszkał mogłaś powiedzieć!
 -Nigdy tego nie powiedziałam! Mógłbyś przestać tak się zachowywać?! Dobra , pa! -krzyknęłam i ruszyłam w stronę wyjścia . Trzasnęłam drzwiami wychodząc na zewnątrz.
 Poszłam w stronę parku. Byłam na niego zła! Czemu on się tak zachowuje?! Usiadłam na ławce , gdy wychodziłam z domu nie pomyślałam o kórtce dlatego zrobiło mi się chłodno. Teraz do mnie dotarło że to może ja byłam za ostra... Przecież on też może przeżywać źle kłótnie rodziców. Może coś nie tak w szkole? Nie potrafi poradzić sobie z czymś a mnie często w domu nie ma. Może ma duży problem ? Zawsze to może być spowodowane dorastaniem ... Teraz nie byłam zła na niego , byłam zła na siebie! Po co na niego krzyczałaś?!- myślałam. Zaczęłam szybko iść w stronę domu , musiałam przeprosić brata.

 -Shane!- krzyknęłam wpadając do domu. Ani w salonie, ani w kuchni go nie było. Sprawdziłam też górę. Nic. Nie ma go. Miałam łzy w oczach , głupio się zachowaliśmy. Poszłam do siebie , wzięłam poduszkę z łóżka i cisnęłam nią w ścianę. Wściekła położyłam się na łóżko .
 Leżałam długo myśląc ' co by było gdyby...'? Gdybym wtedy na niego nie krzyknęła , gdyby jednak się zgodził , gdyby był w domu gdy wróciłam... Nie wiedząc kiedy zasnęłam , w ubraniach.










___________________________________

Talka zapowiedź naszego bloga ;) Mam nadzieję że Wam się spodoba!